Objazdem do Sądu Najwyższego? Doświadczenie w orzekaniu to przeżytek! Wystarczy habilitacja w Bułgarii i poparcie neoKRS.
Tak w najważniejszym polskim sądzie znalazła się Agnieszka Żywicka, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i radca prawny z czteroletnim stażem. Została neosędzią w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Takie osoby w środowisku naukowym są nazywane „Bułgarami”. Powszechne jest przekonanie, że to, co robią, to wchodzenie tylnymi drzwiami do „świątyni nauki” i obniżanie jakości stopni naukowych w Polsce.
-Do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych powinni trafiać najwybitniejsi specjaliści. Pani Agnieszka Żywicka w dotychczasowej karierze zawodowej i naukowej nie zajmowała się prawem pracy ani ubezpieczeń społecznych. Nie posiada kwalifikacji do zajmowania tego stanowiska – mówi sędzia Piotr Prusinowski, który do 2 września był prezesem tej Izby SN.
Każdy podpis neo-sędziego SN kosztuje polskich obywateli 10 tysięcy euro. Sąd Najwyższy ma chronić prawa Polek i Polaków, a nie narażać ich na kolejne odszkodowania.
Dlatego Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury opracowuje projekt ustawy. Trzeba odbudować najważniejszy polski sąd zgodnie z Konstytucją i europejskimi standardami. Jak to zrobić ?
– otworzyć SN dla obywateli, zamknąć przed politykami
– awanse według jasnych reguł, w SN powinni orzekać najlepsi sędziowie
– neo-sędziowie muszą wrócić na poprzednie stanowiska.