Malutka wioska Błota Wielkie nieopodal Wronek stała się sławna w całej Polsce. Sprawa wydania do zastępczej rodziny, a następnie powrotu do własnej, noworodka o imieniu Róża, poruszyła opinię społeczną całego kraju.
Co się stało, że lekarze odstawili noworodka od piersi matki, dlaczego lekarze i sąd dopiero, co narodzoną dziewczynkę oddali do rodziny zastępczej; dlaczego matce chciano odebrać jej pozostałe dzieci i dlaczego dopiero po poinformowaniu o tym całej Polski sąd zmienił zdanie i oddał dziecko naturalnym rodzicom?
– To bardzo trudne pytania- odpowiada adwokat Małgorzata Heller- Kaczmarska- i na dobra sprawę nie ma nie prostych odpowiedzi. Jako prawnik dostrzegam jednak wiele nieprawidłowości popełnionych zarówno przez Sąd Rejonowy w Szamotułach, który na podstawie niezweryfikowanych informacji podjął traumatyczną decyzję. Niezrozumiała jest dla mnie decyzja Sądu Okręgowego w Poznaniu, który odrzucił wszystkie moje wnioski procesowe w tej sprawie i utrzymał kuriozalną decyzję sądu pierwszej instancji. Dopiero ponowne rozpoznanie sprawy przyniosło szczęśliwy finał. Uważam jednak, że do całej tej sprawy nie musiało wcale dojść, a horror tej rodziny zakończyć o wiele wcześniej. Gdyby szamotulscy i poznańscy sędziowie, którzy zapomnieli o głosie serca i zdrowego rozsądku, kierowali się wyłącznie rygorami prawa do tak absurdalnej sytuacji, odebrania matce nowonarodzonego dziecka, nie mogłoby dojść.
Fakty są następujące. 42-letnia Elżbieta Woźna urodziła 21 lipca córkę Różę. Ojcem dziecka był jej konkubent, 63-letni Władysław Szpak. Niespełna tydzień potem ordynator szpitala w Szamotułach poinformował tutejszy sąd o narodzinach Róży. Po co? Czyżby chodziło o adopcję? Pytanie za milion, który ordynator informuje sąd, gdy rodzi się dziecko kalekie albo wymagające specjalnej troski. Nigdy, Informacja ze szpitala do sądu nadeszła faksem i została uzupełniona drugim faxowym dokumentem: opinią pielęgniarki środowiskowej, która odwiedziła panią Wiolettę, kiedy ta była w ciąży. Siostra miłosierdzia także pisała o trudnych warunkach domowych, i panującym tam bałaganie. Warto tutaj dodać, że sądy bardzo niechętnie traktują wszelkiego rodzaju faxy jako dokumenty i żądają ich potwierdzenia. W tym przypadku do odebrania dziecka wystarczyła opinia ze szpitala i tego samego dnia sąd wydał opinię o odebraniu Róży jej matce i przekazania jej do rodziny zastępczej. Jedynym dokumentem sądowym w tej sprawie była opinia kuratora sądowego, która powstała w zupełnie innej sprawie. To niepojęte Wiolettta i Władysław mają troje innych dzieci liczących 7,9 i 11 lat. Sąd został zawiadomiony, że źle tam się dzieje ( bieda i bałagan) podjął więc próbę ograniczenia albo odebrania praw rodzicielskich. Zakończyło się na zarządzeniu dozoru kuratora, który stwierdził w tamtejszym domostwie brud i nieporządek. Podkreślmy- nie stwierdził, że dzieci były głodne, bo zawsze, pomimo iż rodzice czasami nie dojadają, mają, co jeść; nie, że są zaniedbane, albo brudne-, bo są w szkole wzorem zachowania, wyglądu, troski o higienę i nauki. Dzieci nie są molestowane, bo są po ludzku kochane i to bardzo przez oboje rodziców.
– Nie chce się wierzyć – mówi adwokat M.Heller – Kaczmarska- jak ci ludzie kochają swoje dzieci. Przytulanie to ich powszechna norma. Nie przeszkadza im w tym bieda. Bardzo ważne jest to, że oboje nie piją. To Władek Szpak wyprowadził z alkoholizmu matkę swoich dzieci.To właśnie, dlatego sąd nie pozbawił rodziców ich praw, ale na wszelki przypadek nakazał kuratorski nadzór. -To jest zupełnie sprzeczne z prawem ? mówi M.Heller- Kaczmarska ? żeby w nowej sprawie wykorzystać ?stare? opinie. Do każdej nowej sprawy sąd musi sporządzić nowe dokumenty, uzyskać nowe opinie biegłych. W tym przypadku kurator powinien otrzymać konkretne nowe zlecenie, aby ustalić jak wygląda sytuacja w domu rodziców Róży. Posłużono się jednak ?starymi? opiniami, co jest niedopuszczalne. Niestety, sąd odwoławczy nie uznał moich zarzutów- mówi z ubolewaniem adwokat M. Hellen- Karczmarska. Spór zakończył się pomyślnie dla rodziców Róży. Dziewczynka trafiła do rodziny. Sąd wydając odmienną, aniżeli za pierwszym razem, decyzję podkreślił, że zmieniła się sytuacja, że niezaradnej rodzinie pomoc obiecali sąsiedzi i pomoc społeczna. A gdyby takiej pomocy nie było? Gdyby Władysław Szpak, który klepie biedę odmówił takiej pomocy. To, co? Można odebrać mu dziecko? Czy sama miłość to za mało?