Strona główna / Moja kancelaria / Dyktatura większości

Dyktatura większości

                    

Prof. Laurent Pech, prawnik, konstytucjonalista, wykładowca prawa na Uniwersytecie Middlesex w Londynie:- Jeśli w państwie odbywają się wybory, ale nie ma praworządności, to mamy do czynienia z dyktaturą większości. To nie do pogodzenia z zasadami UE.

Jeśli polski rząd będzie upierać się przy łamaniu tych zasad, powinien z Unii wystąpić – mówi „Wyborczej” prof. Laurent Pech, prawnik, konstytucjonalista, wykładowca prawa na Uniwersytecie Middlesex w Londynie. Von der Leyen chce resetu z rządem PiS. Ugłaskiwanie autokratów to droga donikąd,

Bartosz T. Wieliński: Wkrótce będziemy mieli nową Komisję Europejską. Czy będzie równie stanowcza wobec łamiącej praworządność Polski co poprzednia?

Prof. Laurent Pech: Z pierwszych wypowiedzi nowej przewodniczącej Ursuli von der Leyen wynikało, że będzie kontynuować linię swojego poprzednika Jeana-Claude’a Junckera i jego pierwszego zastępcy Fransa Timmermansa. W przemówieniu wygłoszonym w Parlamencie Europejskim przed głosowaniem nad zatwierdzeniem jej kandydatury mówiła, że nie będzie żadnych kompromisów, jeśli chodzi o poszanowanie fundamentalnych zasad UE, praworządności czy niezawisłości sądownictwa. Ale kilka dni później, już po zatwierdzeniu, zmieniła w tej sprawie zdanie. Zapytana w jednym z wywiadów o praworządność odpowiedziała, że nikt nie jest doskonały.

To sygnał alarmowy. Okazuje się, że dla nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej próba przeprowadzenia czystki w polskim Sądzie Najwyższym czy przejęcie Trybunału Konstytucyjnego to nic niezwykłego, bo przecież nikt nie jest doskonały.

W Europie mamy do czynienia z poważnym, zupełnie bezprecedensowym atakiem na państwo prawa. Nikt wcześniej nie wyobrażał sobie, że do takiej sytuacji może dojść w państwie członkowskim. A mimo to z ust przewodniczącej padają słowa akceptujące otwarte łamanie zasad, które legły u podstaw Unii Europejskiej. Dlatego mam poważne obawy związane z nowym przywództwem UE.

Kolejny alarmujący sygnał, jaki przyszedł z nowej Komisji, to powierzenie teki komisarza odpowiedzialnego za rozszerzenie UE Węgrowi László Trócsányemu [były minister sprawiedliwości w rządzie Orbána, odpowiada za łamanie praworządności na Węgrzech]. To zupełnie niezrozumiała decyzja. Architekt pierwszej miękkiej dyktatury w naszej wspólnocie, człowiek zaangażowany w systemowe i prowadzone na wręcz przemysłową skalę łamanie zasad Unii Europejskiej ma odpowiadać za promowanie unijnych wartości w państwach, które w przyszłości mogą zostać członkami UE? Przecież Węgier Orbána nie określa się już mianem wolnego kraju.
Więcej na stronie Archiwum Osiatyńskiego.

Sprawdź także

Szok dla sędziów

W niedzielę 14 kwietnia w programie „Wstajesz i Wiesz” na antenie TVN24 sędzia Beata Morawiec, …