Najnowsze informacje
Strona główna / Korporacje prawnicze i trybunały / Ewolucja czy rewolucja prawa

Ewolucja czy rewolucja prawa

Jak informowalismy 4 września w budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się konferencja „Wymiar sprawiedliwości. Ewolucja czy rewolucja?”. Celem konferencji była refleksja nad sposobami zmiany prawa oraz tym jakie szanse i zagrożenia dla praw obywatelskich przynoszą wielkie projekty przebudowy wymiaru sprawiedliwości.
Konferencję otworzyła prof. Małgorzata Gersdorf, Pierwszy Prezes SN, oto fragmenty jej wystąpienia dotyczące reformy sądownictwa:
Proszę zatem powiedzieć, dlaczego w ramach rzekomej reformy sądownictwa niemal nie porusza się tematu kognicji sądów , zaś o racjonalności przydziału spraw wspomina się co najwyżej na szarym końcu ? Czy Ministerstwo Sprawiedliwości z kimkolwiek o tym poważnie porozmawiało? Dlaczego nie pokazano przynajmniej założeń do projektów, tak jak to się robi w normalnych, europejskich państwach? Dlaczego wypycha się tak ważne nowelizacje ( a wiemy, kto jest ich autorem) jako inic jatywę poselską? Jakie jeszcze inne ? niż te już znane ? zamierzenia ma minister wobec sędziów i sądów? Pytam o to, bo efekt dotychczasowych działań jest taki, że zamiast rzetelnej debaty ze wszystkimi interesariuszami na temat tego, co i jak zmienić, słyszymy absurdalne i haniebne wystąpienie jednego z urzędujących wiceministrów na ogólnopolskiej konferencji , który obecnych tam sędziów oskarża , że się ? nie oczyścili ? oraz chronią ?stalinowskich oprawców?. Mamy również dowody gigantycznej , ministerialne j niekompetencji , kiedy jednym ruchem pióra rozwiązuj e się dwie Komisje Kodyfikacyjne . Pytam zatem, jak rzekomo odpowiedzialni politycy , którzy twierdzą , że ma ją plan reform, zamierza ją poradzić sobie z racjonalną polityką stanowienia prawa? Co , poza spaloną ziemią, chcą po sobie pozostawić? Rewolucji nie należy mylić z reformami. Te pierwsze oznaczą tylko zniszczenie zastanych struktur państwa po to, aby ustanowić własne. W historii ludzkości nie znajdziemy bytu politycznego, który lepiej służyłby oby watelom dzięki temu, że na skutek przewrot u polityczne go pozbył się swoich instytucji. Silniejsza ? na chwilę, na jakiś czas ? może stać się tylko władza nad społeczeństwem tych, którzy tym procesem zniszczenia próbują sterować. Jednak los Robespierre?a powinien być dla nich przestrogą.
Na zakończenie jeszcze jedna refleksja natury historycznej. Są narody, które doświadczyły problemów z sądownictwem i rewolucją ? i czegoś się dzięki temu nauczyły. W Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii mroczny czas sie demnastowiecznych wojen domowych, zwieńczonych dyktaturą Oliviera Cromwella , ostatecznie kończą dwie, obowiązując e do dziś dnia ustaw y: Deklaracja Praw ( Bill of Rights ) z 1689 r. oraz Akt o sukcesji ( Act of Settlement ) z 170 1 r. Obie te ustawy, uważane za fundament brytyjskie go konstytucjonalizmu , nie tylko ograniczyły władzę króla, lecz również zagwarantowały na wieki status władzy sądowniczej . Jeden z artykułów dodatkowych Aktu o sukcesji wprost zakazywał królowi ? co niestety zdarzało się wcześniej ? usuwać sędziów, którzy postępują w sposób prawy ( quamdiu se bene gesserint ). Złożenie sędziego z urzędu, choć według ustawy teoretycznie możliwe, nigdy nie miał o miejsca ! Ktoś mógłby powiedzieć, że zapewne sądy angielskie działają idealnie. Nic podobnego! Gdy by tak było, Charles Dickens nie opisałby w pięknej powieś ci pt. ?Samotnia? ( ? Bleak House ? ) fikcyjnej, lecz w rzeczywistości wcale nie odosobnionej sprawy przed dziewiętnastowiecznym Sądem Kanclerskim , której początku nie pamiętał żaden uczestniczący w niej prawnik , a kosztów nikt nie umiał policzyć . Mimo to reformy sądownictwa w Wielkiej Brytanii są prowadzone mądrze , w duchu rzetelnej debaty. Pierwsza, wielka reforma sądów najwyższych Zjednoczonego Królestwa przypadła na lata 1870, zaś Sąd Najwyższy Wi elkiej Brytanii ? w miejsce jurysdykcji sprawowanej przez Izbę Lordów ? utworzono zaledwie około dziesięciu lat temu. Bynajmniej nie dlatego, że wszystko społeczeństwu się podoba, lecz dlatego, że kultura debaty publicznej sprzyja studzeniu emocji i skłania do tego, aby nie podejmować ważnych decyzji zbyt pochopnie. Takiej właśnie kultury życzę sprawującym dzisiaj władzę w naszym kraju. Powinno tego od nich żądać całe społeczeństwo.

Sprawdź także

Ile nas kosztuje neo-KRS?

Blisko rok po wyborach senatorowie RP wysłuchali Dagmary Pawełczyk – Woickiej, która jako przewodnicząca neo …