Portal monitorkonstytucyjny.ue ontynuuje cykl „Powiedzieli, napisali” przytaczając fragmenty wywiadu, jaki Piotr Prusinowski, „stary” sędzia Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w SN, były prezes tej Izby udzielił Agacie Łukaszewicz dla „Rzeczpospolitej”.
Słuchałem wypowiedzi rzecznika prasowego SN, byłego wiceministra w rządzie PiS, jak zawsze „bezstronnego i obiektywnego”. Stwierdził, że zachowujemy się jak dzieci.[…] Tak sobie jednak myślę, że sędziowie SN – jak ich pani nazywa: „starzy” – przypominają takie „prawnicze dzieci”. Wciąż idealistycznie wierzą, że „ius est ars boni et aequi” […] Naprawdę, jak dzieci „głupio” wierzą, że prostolinijność, bezinteresowność i konsekwencja definiuje Sąd Najwyższy. Dla pana rzecznika, neosędziego, to naiwne, dla mnie wiarygodne. Wyjaśnia też, dlaczego nie poszliśmy na Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. Zgromadzenie Ogólne to dla nas sacrum. Podobnie jak dzieci nie uznajemy zgniłych kompromisów. […]
Zgadzam się z powszechnym poglądem, że Polakom skradziono Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny i Krajową Radę Sądownictwa. Wsadzono do tych instytucji – poza nielicznymi wyjątkami – ludzi „jednokolorowych” lub „bezbarwnych”. Tak sobie myślę, że jeśli Polska jest taka różnorodna, a monotonia tak nieciekawa, to sędziowie nie mogą być wyłącznie „szarzy”. Nie trzeba być prawnikiem, aby zrozumieć, czemu neosędziowie z SN nie są w całej Europie uznawani za osoby mogące stworzyć niezawisły i niezależny sąd. To się czuje i wie. Ta nachalna jednostajność przekazu jest przecież nie do zniesienia. […]
Czy tylko ja widzę te manipulacje pani Małgorzaty Manowskiej i jej popleczników? Przez prawie pięć lat jakoby covid uniemożliwiał rozmowę o istotnych sprawach sądownictwa – na przykład o farsie, jaką był wybór przyjaciółki pana prezydenta na pierwszą prezes SN. To ja stroję sobie żarty?[…]
Co chcę osiągnąć? Chcę normalności, chcę wejść do Sądu Najwyższego i zobaczyć wybitnych prawników, którzy są jak kolory jesieni, wiosny, lata i zimy – po prostu różni, różni w poglądach, różni w spojrzeniach, różni w światopoglądach i niepowiązani z politykami. Brakuje mi tego jak tlenu. Dziś większość Sądu Najwyższego to bezkształtna masa, nieznośna, dojmująca szarość.
[…] w Sądzie Najwyższym nie ma konfliktu. Jeśli do pani domu wejdzie włamywacz, a pani zacznie się z nim szarpać, broniąc swoich dzieci, to mamy do czynienia z konfliktem? No właśnie. Podobnie jest w Sądzie Najwyższym. Znajdują się w nim legalni sędziowie i intruzi, którzy dostali się do niego „na plecach” polityków, w bezprawnej procedurze, przy oburzeniu i potępieniu środowiska prawniczego, a wszystkie możliwe instytucje potwierdziły, że osoby te nie mogą stworzyć niezależnego i bezstronnego sądu. To jest konflikt? […]
„Starym” sędziom SN nikt przy zdrowych zmysłach nie zarzuca, że nie są niezawiśli i bezstronni, nikt nie podnosi, że są nominatami partyjnymi. Proszę się cofnąć o osiem lat. Przez myśl nikomu w Polsce nie przeszło, że można sądownictwo zamienić w takie bagno. Tego nie zrobili hobbici. Sprawcy mają imiona i nazwiska – Małgorzata Manowska, Joanna Lemańska, Joanna Misztal-Konecka, Zbigniew Kapiński, Aleksander Stępkowski. To oni odpowiadają za to, co się stało z Sądem Najwyższym. To oni są buntownikami. To oni ręka w rękę z politykami uczestniczyli w zamachu na niezależność Sądu Najwyższego.
Małgorzata Manowska, podobnie jak pozostali neosędziowie, po pierwsze, zdecydowała się uczestniczyć w bezprawnym konkursie, przyjęła powołanie na sędziego SN, mimo że NSA wydał postanowienie zabezpieczające, a następnie uchylił dotyczącą jej uchwałę neo-KRS. Po drugie, została powołana na stanowisko pierwszego prezesa bez uchwały zgromadzenia ogólnego, z jawnym pogwałceniem demokratycznych reguł funkcjonowania tego organu przedstawicielskiego. Po trzecie, wielokrotnie w swoim interesie łamała prawo – wspomnę tylko o fałszowaniu wyników głosowań na kolegiach SN, o bezprawnym przechwytywaniu akt i uniemożliwianiu orzekania przez Sąd Najwyższy.
Piotr Prusinowski były prezes Izby Pracy SN