Najnowsze informacje

„Kocha, to bije”

„Prosimy zwracać się w sytuacji, kiedy pani będzie zabita”. „Nie chciałam umrzeć” – pod takim hasłem Rosjanki prowadzą akcję internetową, w ramach której chcą nagłośnić problem przemocy domowej. Publikują także wstrząsające historie swoje i innych kobiet. Według raportu Human Rights Watch przemocy domowej doświadcza co piąta Rosjanka, a po zmianie przepisów sprawcy są karani symbolicznie. Tysiące Rosjanek publikują zdjęcia z siniakami i ranami na ciele. Malują je na znak protestu przeciw przemocy domowej.

Na każdym ze zdjęć publikowanych w ramach internetowej akcji można znaleźć napis: „nie chciałam umrzeć”. – Żeby przełamać stereotyp, że jeśli kobieta pozostaje ze swoim gwałcicielem, z człowiekiem, który ją bije, to znaczy, że aż tak się nie męczy – tak sens akcji tłumaczy Elena Sawina z fundacji Dla Wolnej Rosji. – W Rosji niestety występuje taki stereotyp, przysłowie: „bije, znaczy kocha” – dodaje. Według raportu Human Rights Watch przemocy domowej doświadcza co piąta Rosjanka. Kobiety publikują zdjęcia i dzielą się historiami. Oto fragment jednej z nich: „Niedawno zmarła kolejna ofiara przemocy domowej. Oksana Sadykowa była bita przez męża. Kiedy przelała się czara goryczy, zgłosiła przemoc domową na policję i złożyła wniosek o rozwód. Policja niczego nie zrobiła… Mąż napadł ją i zabił na oczach jej 8-letniego syna. Troje nieletnich dzieci zostało bez matki”. – Ofiara przemocy domowej jak dzwoni na policję, może często usłyszeć, że „prosimy zwracać się w sytuacji, kiedy pani będzie zabita”.

Takie przypadki były odnotowywane – mówi Olga Salomatowa z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Mandat lub areszt Działania policji to efekt nowelizacji rosyjskiego prawa sprzed dwóch lat. Przemoc domowa po prostu zniknęła z kodeksu karnego. Oprawca może dostać mandat.Mandat w postaci kary pieniężnej w wysokości 30 tys. rosyjskich rubli, czyli odpowiednik 1800 złotych – tłumaczy Oxana Piątkowska, prawnik i ekspert od prawa Rosji. Gdy sytuacja się powtarza, napastnik trafia do aresztu. – Symboliczna kara w postaci od 10 do 15 dni aresztu – podkreśla Piątkowska Rosyjskie kobiety czują, że nie są chronione przez prawo. Jedną z takich ofiar jest Daria. Ma 19 lat. Została oskarżona o to, że zraniła nożem swojego gwałciciela. – Policjant zapytał mnie, dlaczego broniłam się przy użyciu noża. Powiedziałam, że nie miałam wyboru, bo próbowałam różnych metod, ale żadna nie działała – mówi Daria Agenij, autorka kampanii „It’s not my fault”.

Wyboru nie miały także trzy siostry Chaczaturian, co podkreślała obrona podczas śledztwa ws. zabójstwa ich ojca. Przez lata mężczyzna więził je, gwałcił i katował. Oskarżone siostry były cięte nożami, przypalane, wyrzucane z balkonów. Gdy go zabiły – miały po 17, 18 i 19 lat. Grozi im za to 20 lat więzienia. – W tamtym momencie Angelina i Maria pomyślały, że jeśli nic natychmiast nie zrobią, to zginą. Z miesiąca na miesiąc, z dnia na dzień ojciec był wobec nich coraz bardziej okrutny – mówi Aleksiej Lipcer, prawnik sióstr Chaczaturian. Obrońcy sióstr twierdzą, że zgłoszenia na policję przypadków przemocy domowej znikały bez śladu, bo ojciec przyjaźnił się z wysokimi rangą oficerami organów ścigania. Po tak zwanych cichych protestach, które odbyły się przez rosyjskimi ambasadami w Warszawie, Berlinie, Londynie czy Nowym Jorku pojawiła się szansa, że ich oprawca zostanie pośmiertnie oskarżony o przemoc wobec córek. To dla nich nadzieja na znaczne złagodzenie kary. Choć biegli już na początku śledztwa wiedzieli, że mężczyzna przez lata znęcał się nad córkami. W tym miesiącu Europejski Trybunał Praw Człowieka nakazał Rosji zapłacić ponad 20 tysięcy euro zadośćuczynienia kobiecie, której były partner groził śmiercią, a potem porwał ją i pobił. Rosyjska policja nie zareagowała.Te dziewczyny przeszły bardzo dużo. Wszystkie rodzaje przemocy, seksualnej, psychicznej – wylicza Olesja Maljugina, inicjatorka pikiety w obronie sióstr Chaczaturian w Warszawie. – Mam nadzieję, że nasze władze, które żyją z naszych podatków, w końcu zaczną chronić ofiary, a nie gwałcicieli – mówi Aljona Popowa, prawniczka i aktywistka na rzecz ofiar przemocy domowej.

Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS (http://www.tvn24.pl)

Sprawdź także

Strajk Kobiet był legalny

Zapadł wyrok w sprawie liderek Strajku Kobiet. Sąd uznał Martę Lempart, Klementynę Suchanow i Agnieszkę …