Strona główna / Szczypta soli / Nauczycielska paranoja

Nauczycielska paranoja

Dawniej był to po prostu Dzień Nauczyciela, obecnie Dzień Edukacji Narodowej. Chodzi o to, aby raz w roku uhonorować nauczycieli, na których przez cały rok szkolny wszyscy wylewają kubły pomyj. Listy gratulacyjne wysłali wszyscy: i prezydent, i premier, i nawet minister sprawiedliwości. Będą ordery, odznaczenia, a od dzieci wiązanki kwiatów i zapewne uśmiechy. Nie wiem czy starczy odwagi samorządom lokalnym, aby uroczyście obchodzić Dzień Edukacji Narodowej w sytuacji, gdy samorządy prześcigają się w liczbie likwidowanych szkół. Gdy policjant zarabia więcej niż nauczyciel, to mamy państwo policyjne. To powiedział podobno Lenin. Nie znalazłem tego cytatu w dziełach zebranych Wodza Rewolucji, ale oddaje ono sytuację nauczycieli w Najjaśniejszej RP. Potrzebni są policjanci a nie nauczyciele, dlatego likwiduje się szkoły.
Raz wyż, raz niż demograficzny powodują prawdziwe trzęsienie ziemi w szkolnictwie. Niepotrzebnie. Dzięki niżom demograficznym raz na kilka lat mamy do czynienia z sytuacją, że nauczyciele naprawdę mogą zająć się uczniem. Model klasy, gdzie uczy się piętnaścioro dzieci powinien być powszechny. Niestety, wychowani w czasach PRL samorządowcy i politycy wciąż mają w oczach klasy, gdzie uczy się po czterdzieścioro uczniów. Koszmar,a le jest, jak jest. Mimo to, nauczycielom za ich trud składam najgorętsze życzenia.

Sprawdź także

Sędzia wrogiem prawicy

Joanna Knobel uniewinniła oskarżonych w największym procesie politycznym rządów PiS i jest teraz na prawicy …