Najnowsze informacje
Strona główna / Piaskiem w oczy / Niemiecki krzyż pamięci

Niemiecki krzyż pamięci

„Tu spoczywają żołnierze niemieccy II wojny światowej. Dla ich pamięci i pamięci ofiar wszystkich wojen”. Taki napis, wyłącznie w języku niemieckim, ma pojawić się na tablicy, umocowanej na metrowej wysokości kamieniu, którą zwieńczy prawie 4-metrowy krzyż.

Miejsce dla tego monumentu wybrano na poznańskiej Cytadeli. Jest to inicjatywa Niemieckiego Związku Ludowego Opieki nad Grobami Wojennymi, której stanowczo sprzeciwiają się nie tylko poznaniacy, którzy wespół z Armią Czerwoną walczyli z Niemcami, ale i władze Miasta Poznania, które już trzykrotnie odmówiły zgody na postawienie krzyża, który miałby gloryfikować śmierć hitlerowskich żołnierzy.

Reiner Ruff, sekretarz generalny niemieckiego Volksbundu upiera się, aby niemiecka tablica czciła wyłącznie pamięć poległych niemieckich żołnierzy. Nie uważa za stosowne, aby znalazła tam się wzmianka o tym, kto rozpętał drugą wojnę światową i dlaczego Poznań stał się niemieckim miastem, zamienionym przez hitlerowców w twierdzę, którą zdobyto za cenę poległych 6.000 hitlerowskich żołnierzy, 10.000 czerwonoarmistów i 700 poznaniaków. To fakt, że władze PRL-u uważały za stosowne honorować wyłącznie poległych żołnierzy radzieckich i poznaniaków. Niemniej nie zapomniano o poległych żołnierzach wroga. Na cmentarzu komunalnym na poznańskim Miłostowie urządzono specjalną kwaterę z grobem masowym, w którym pochowano 5.000 żołnierzy niemieckich, poległych w bitwie o Poznań bądź potem zmarłych w obozach jenieckich. W roku 1988 Volksbund umieścił na drewnianym krzyżu tablicę pamiątkową z dwujęzyczną inskrypcją.

W roku 1994 Komisja Polsko-Niemiecka podjęła decyzję o nowym zagospodarowaniu kwatery, aby uzyskać miejsce na nowe pochówki. Obecnie spoczywa tam 12 968 zmarłych. Obok grobu masowego jest alejka wiodąca do placu centralnego. Na tablicach z brązu umieszczono w porządku alfabetycznym wszystkie znane nazwiska poległych żołnierzy niemieckich. Volsbund upiera się jednak, aby w miejscu walk, na Cytadeli postawić kolejny pomnik. Znowu odzywają sie głosy o potrzebie wzniesieniq takiego obelisku. Przypomnijmy, że w czerwcu, w poznańskim Domu Bretanii, doszło do kolejnego spotkania zainteresowanych stron. W dyskusji głos jako pierwszy zabrał Ryszard Danecki, znany poznański poeta, który w 1945 roku, jako 14-letni chłopiec walczył o wyzwolenie swojego rodzinnego miasta. Dla poznaniaków, którym w czasie hitlerowskiej okupacji śmierć groziła za samo posługiwanie się językiem polskim, nie ulega wątpliwości, że było to wyzwolenie miasta, a nie jego ponowne zniewolenie przez Armię Radziecką. Wywoływanie, co roku polemiki w czasie obchodów kolejnych rocznic wyzwalania polskich miast spod hitlerowskiej okupacji- czy jest to wyzwolenie czy ponowna okupacja- jest wyłącznie cyniczną, niecną grą polityczną małych ludzi, którzy chcą zaistnieć na politycznej scenie. Wracając do dyskusji – Ryszard Danecki powiedział: „Cytadela, to dla nas symbol zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem. Nie jest przypadkiem, że właśnie tam, po sądowym wyroku, powieszono publicznie hitlerowskiego wielkorządcę Kraju Warty, gauleitera Artura Greisera. Proponowany prawie 4-metrowy krzyż, usadowiony na liczącym metr wysokości kamieniu, z napisem tylko w języku niemieckim, byłby przecież p o m n i k i e m ku czci hitlerowskich żołnierzy. Napis ten nie mówi, kto był agresorem i okupantem.”

Stanowisko to poparł Franciszek Trawka, przewodniczący Związku Cytadelowców, a także przedstawiciele innych związków kombatanckich, skupiających żołnierzy od lewicy do prawicy, patrząc na ich polityczne przekonania. W jednym są zgodni, hitlerowców czcić nie wolno. Nie wszystkie tajemnice walk o poznańską Cytadelę i o Poznań zostały ujawnione. Zapomniano o gwałceniu przez żołnierzy radzieckich poznanianek, zapomniano i o spalonych żywcem w szpitalu na Cytadeli przez czerwonoarmistów tysiąca żołnierzy hitlerowskiego Wehrmachtu. Do dzisiaj leżą na głębokości około 10 metrów. Co z nimi zrobić? Zdaniem cytadelowców urnę z tą ziemią, ze stosownym napisem należałoby przenieść na Miłostowo. Tam mogliby składać kwiaty i zapalać znicze ich najbliżsi. W ten właśnie sposób, poinformował Marek Kalemba, dyrektor Gabinetu Prezydenta Poznania, uczczono pamięć komisarycznego prezydenta Poznania w 1939 roku Stanisława Rungego, który został rozstrzelany na Wschodzie przez NKWD i do dzisiaj nie wiadomo, gdzie jest jego grób. Z domniemanego miejsca tragedii pobrano ziemię i urnę pochowano symbolicznie na poznańskim cmentarzu.

Czy sprzeciw przeciwko upamiętnianiu hitlerowskich żołnierzy jest li tylko głosem protestu ostatnich świadków i uczestników tamtych wydarzeń? Urodziłem się 10 lat po wojnie i uważam tak samo. Nasze prawo postanowiło nie przedawniać zbrodni faszystowskich i komunistycznych. Co innego hołd poległym i zmarłym, a co innego upamiętnianie zbrodniarzy. Dzisiaj już wiadomo, że nie było żadnego rycerskiego Wehrmachtu, byli to tacy sami zbrodniarze jak ich koledzy z Gestapo i SS i innych formacji hitlerowskich. Oddawanie im hołdu jest próbą wymazywania faszystowskich i hitlerowskich zbrodni na narodzie polskim z Jego zbiorowej pamięci. „Mogiły wojenne nawołują do Pokoju, ich znaczenie jako takich będzie zawsze rosło”. Te słowa Alberta Schweitzera Wolksbund zamieścił w swoich prospektach. Można im tylko przyklasnąć. Jeżeli jednak zapomnimy w imię, jakiej ideologii walczyli niemieccy, czyli faszystowscy, czyli hitlerowscy żołnierze, i pozwolimy na bezmyślne upamiętnianie ich pamięci bez słowa przypomnienia Historii, niebawem będziemy musieli kopać nowe groby.

Sprawdź także

Kryzys praw człowieka

“Świat siedzi na społecznej, politycznej i ekonomicznej tykającej bombie zasilanej przez rozwijający się kryzys praw …