Najnowsze informacje
Strona główna / Pitaval / Pani kazała zabić pana

Pani kazała zabić pana

Kiedy po raz drugi dokonano zamachu bombowego na Janusza D. To znaczy odnaleziono ładunek wybuchowy, który pirotechnicy rozbroili z wielkim trudem, policjanci zgodzili się, aby utrwalić na taśmie magnetofonowej przebieg spotkania Janusza D. z jego żoną( byli w trakcie rozwodu) którą podejrzewano o inspirowanie działań zmierzających do jego śmierci.

Tak więc 2 października 1997 roku policjanci byli bezpośrednimi świadkami nie tylko tego jak Janusz D. rozmawiał z żoną, ale także tego, jak zginął. Nie, nie, nie zastrzeliła go kobieta. Do samochodu, w którym rozmawiali podjechał mężczyzna na motocyklu i z bliskiej odległości oddał sześć strzałów. Kiedy policjanci wybiegli ze swojego pojazdu motocyklista już odjeżdżał, zaczęto do niego strzelać. Późniejsze ekspertyzy wykazały, że kilka kul nawet przeszyło kombinezon, ale żaden strzał nie spowodował jakiejkolwiek rany.
Według oficjalnej wersji śledztwa policjanci nie mogli swoim samochodem wyruszyć w pościg, albowiem ten jak na złość nie chciał odpalić. Co się wówczas wydarzyło naprawdę nikt nie wie, ponieważ sąd na czas zeznań policjantów wyłączył jawność rozprawy. Rzymska jeszcze maksyma głosi, że ten stoi za zbrodnią, kto czerpie z niej profity. Wątek zamieszania żony Janusza D. w zamachy na jego życie potwierdził się w całości, chociaż Halina D wszystkiemu zaprzeczała.
Małżonkowie byli z sobą skonfliktowani i jak mogli uprzykrzali sobie nawzajem życie. Halina D. i Janusz D. Małżeństwo zawarli w 1974 roku, mieli troje dorosłych dzieci. Od lat dochodziło tam do niesnasek. We wrześniu 1994 roku Halina D. wraz z dziećmi zamieszkała w swoim mieszkaniu w Poznaniu, Janusz D. pozostał w domku jednorodzinnym. W 1996 roku wprowadziła się tam Hanna K. wraz ze swoim dzieckiem. W kwietniu 1995 roku Halina D. złożyła wniosek rozwodowy chcąc orzeczenia, że rozpad małżeństwa nastąpił z winy męża. Wniosła także o zniesienie wspólnoty majątkowej oraz o zgodny podział majątku. Było co dzielić, bo na wspólny dorobek małżeński składały się m .in. : restauracje, zakład przetwórczy, oczyszczalnia ścieków, kompleks magazynowo-suszarniczy, baza warsztatowa, zakład produkcji mleczarskiej, zakład produkcji trzody chlewnej, ferma zwierząt futerkowych, stadnina koni. Liczne nieruchomości, pawilon handlowy, stawy rybne, kantor wymiany walut, pijalnia piwa, samochody dostawcze i osobowe. Wartość prywatnego majątku znajdującego się w dwóch kluczowych miejscowościach w listopadzie 1995 roku, w tzw. business planie oszacowano na 2,8 miliona dolarów.
Właśnie podział majątku, to znaczy jego sposób najsilniej antagonizował małżonków. Dochodziło do licznych konfliktów, które niejednokrotnie kończyły się w prokuraturze bądź sądzie cywilnym. Były to sprawy o pobicia, uniemożliwienie korzystania ze wspólnej nieruchomości, groźby. Doniesienie jednego z małżonków owocowało złożeniem następnego dnia kontrdoniesienia. Dzieci w sporze rodziców stanęły całkowicie po stronie matki, co zaowocowało z kolei konfliktami na linii: ojciec-dzieci. W marcu 1996 roku do sądu wpłynął pozew córki Janusza D. o zasądzenie na jej rzecz renty alimentacyjnej w wysokości 800 złotych.
Ostatnia rozprawa odbyła się 2 października 1997 roku o godzinie 11.50. Kilka godzin później jej ojciec został zastrzelony. Był to zresztą rok brzemienny dla Janusza D. 9 maja przed jego biurem, i restauracją „Bukacik” podłożono ładunek wybuchowy. Spostrzeżono go w porę. W tym samym jednak miejscu nastąpiła detonacja 14 sierpnia 1997 roku, nikomu na całe szczęście nie czyniąc nic złego. Ładunek podłożono między godziną 9 a 9.30, a do eksplozji doszło o godzinie 13, kiedy Janusz D. podszedł do swojego samochodu. Pomimo licznych poszlak nie miano bezpośredniego dowodu, kto stoi za tymi zamachami, chociaż Janusz D. Był przekonany, że za wszystkim stoi jego żona. Jak się okazało miał rację.
O problemach z mężem Halina D. zwierzyła się Andrzejowi O. policjantowi, którego poznała w 1995 roku. Poznanie nastąpiło podczas przeszukania przez Andrzeja O. mieszkania Haliny D. wskutek doniesienia Janusza D. Służbowo był w tym mieszkaniu tylko dwa razy, potem były to wizyty prywatne. podczas jednej z rozmów Andrzej O. Zasugerował on, że należałoby wyeliminować Janusza D. ?Wówczas- mówił policjant- odżyłaby i ona i jej dzieci, a zresztą Janusz D. Zasłużył na taki los przez to co zrobił swojej rodzinie?. Kiedy Halina D. dowiedziała się, że jej mąż wydziedziczył dzieci w testamencie przystała na propozycję Andrzeja O. Ten obiecał wynająć zawodowca i załatwić dla niego pieniądze. Halina D. przekazała policjantowi wszystkie dane, którymi dysponowała, na temat swojego męża. Informacje o trybie życia i upodobaniach. Dostarczyła jego fotografię oraz mapę z zaznaczonymi wszystkimi posiadłościami. Zdaniem prokuratury Halina D. Wiedziała, że do sprawy eliminacji jej męża są zaangażowani jacyś ludzie, ale kim oni są nie miała pojęcia. Według ustaleń prokuratury to policjant zlecenie zastrzelenia Janusza D. powierzył Rafałowi R. oraz Zenonowi K. Mieli oni mieć powiązania z poznańskimi gangami. Zenon K. miał znajomego, Mariusza D. który dopiero co opuścił więzienie i potrzebował pieniędzy, to dlatego zgodził się przyjąć propozycję Zenona K. który wręczył mu 2.500 dolarów tytułem zaliczki. W celu zapewnienia sobie większego pola manewru ukradł motor. W oko wpadł mu Kawasaki, którego skradł z pomocą dwóch kolegów. Wtedy był gotów do wykonania powierzonego mu zlecenia.
Pod koniec września Andrzej O. nakłonił Halinę D. aby ta zaaranżowała spotkanie z mężem. Wybrano zajazd „NON STOP” w Gądkach koło Poznania. Pretekstem miało być omówienie bardzo pilnych spraw rodzinnych. Umówiono się na 2 października. W przeddzień wynajęty zabójca pojechał na miejsce, aby zorientować się w topografii terenu i przygotować drogę ucieczki po dokonanym zabójstwie. Janusz D. o spotkaniu poinformował policję. Umówiono się, że przebieg rozmowy zostanie utrwalony na taśmie magnetofonowej. To dlatego podczas spotkania z żoną Janusz D. wielokrotnie wracał do kwestii zamachów bombowych. 2 października 1997 roku.
Mariusz D. przyjechał do Gądek skradzionym Kawasaki około 15.30, następnie Fordem przyjechała Halina D. a Peugeotem 406 Janusz D. Halina D. Weszła do samochodu męża i usiadła na miejscu obok kierowcy. Rozmowa toczyła się na temat ich stosunków, ale Janusz D. wciąż wracał do sprawy zamachów. W jednej chwili powiedział: ?mam nadzieję, że żadnej zasadzki na mnie nie zrobiłaś”. W trakcie ich rozmowy Mariusz D. upewnił się, czy siedzący za kierownicą w samochodzie mężczyzna to ten, którego fotografię otrzymał. Podjechał do samochodu od strony kierowcy i oddał do niego sześć strzałów. Pomimo policyjnych strzałów i pogoni zbiegł. Po zabójstwie Mariusz D. kilka razy spotkał się z Zenonem K. otrzymując 2.000 złotych. Resztę pieniędzy miał otrzymać później. Nie zdążył.
W listopadzie 1997 roku, po kilku tygodniach intensywnego śledztwa, policja zaczęła zatrzymywać wszystkich podejrzanych. Hipotezy, które założyli śledczy zaczęły się w całości potwierdzać. Brakowało tylko Zenona K. Ale i on 27 marca 1998 roku został zatrzymany przez Straż graniczna, bo ukrywał się w Słowacji. I w śledztwie, i podczas procesu nikt z zatrzymanych nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów. Halina D,. Odwołała wyjaśnienia, które złożyła w śledztwie, a w których przyznała się do udziału w spisku na życie męża. Gdyby dać wiarę oskarżonym wszystkich by trzeba uniewinnić. Tak szlachetne były pobudki, którymi się kierowali albo też ich działania wynikały z błędu lub wprowadzenia w błąd.
Tymczasem Sąd Okręgowy w Poznaniu od zarzutu współudziału w zabójstwie uniewinnił tylko Rafała R. Był on kolegą innego oskarżonego i miał z nim współdziałać w celu znalezienia kilera. Sąd dał mu jednak wiarę, że fakt iż zna innego oskarżonego, który jest znany w przestępczym światku oraz to, że ich żony są koleżankami i często do siebie telefonują, nie oznacza, aby i on miał coś wspólnego ze sprawą. Sąd uwierzył mu i uniewinnił. Rafał R. wystąpił potem o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie i takowe otrzymał. Sąd jednak nie uwierzył, aby i inni oskarżeni nie mieli nic wspólnego z zabójstwem.
Żona ofiary Halina D. została skazana na 15 lat więzienia, bo co najmniej domyślając się jaki ma być los męża aktywnie w tym pomagała. Szybko zresztą uzyskała przerwę w odbywaniu kary, bo była widziana w sądzie, gdzie zeznawała jako świadek z wolnej stopy. Inicjator zbrodni Andrzej O. został skazany na karę 25 lat wiezienia, tak samo jak egzekutor, który oddał śmiertelne strzały Mariusz D. Tez też spędzi w więzieniu 25 lat.
Zupełnie inna sprawa była z wyrokiem dla Zenona K. tego który znalazł płatnego zabójcę. Wyrok 10 lat więzienia na jaki go skazano został uchylony przez sąd apelacyjny. Podczas drugiego procesu Zenon K. Został skazany na 15 lat więzienia, ale ten wyrok sąd apelacyjny zmienił na 12 lat więzienia. Wart dodać, że podczas tych potyczek z Temidą, Zenon K. odpowiadał przed sądem w zupełnie innym procesie. Okazało się, że był on żołnierzem zorganizowanej grupy przestępczej kierowanej przez Zbigniewa B. ?Orzecha?. Okazało się, że żołnierz potrafił działać także na własny rachunek, co per saldo jednak mu się nie opłaciło.