środa 06.10.2021 Ewa Ivanova
Fake newsy na stronie Sądu Najwyższego. W odpowiedzi na tekst „Wyborczej”
6 października 2021 | 06:00 1 ZDJĘCIE
Małgorzata Manowska (Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta) Takie publikacje odbierają autorytet i powagę najważniejszemu sądowi w kraju. I pozbawiają go społecznego zaufania.
Na oficjalnej stronie Sądu Najwyższego zawisł dziwaczny komunikat „Manipulacje w artykule red. Ivanowej w Gazecie Wyborczej” odnoszący się do tekstu „Prezes na ratunek neosędziom”. Niepoważna jest zarówno forma, jak i treść komunikatu. A niepoważne komunikaty uderzą w wizerunek Sądu Najwyższego.
Dlaczego niepoważna jest forma komunikatu?
Jego autor najwyraźniej wstydzi się swego dzieła, komunikat jest bowiem anonimowy. Nie podpisał go ani rzecznik prasowy SN neosędzia Aleksander Stępkowski, ani neosędzia pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska. Kto przemawia tym komunikatem w imieniu SN, nie wiemy.
Ja nie wstydzę się swoich tekstów, podpisuję je imieniem i nazwiskiem. A to oznacza, że biorę za nie pełną odpowiedzialność. Dlatego – odwagi, anonimie! Nie wstydź się, nie chowaj, weź na klatę odpowiedzialność za ten tekst i podpisz go swoim nazwiskiem.
Mamy prawo wiedzieć, kto przemawia w imieniu SN i czy osoba ta jest odpowiednio upoważniona do zajmowania stanowiska w imieniu najważniejszego w kraju sądu. Bo skoro komunikat jest na stronie SN, to – jak rozumiem – jest to stanowisko Sądu Najwyższego.
Dlaczego niepoważna jest treść komunikatu?
Oto bowiem anonim ex cathedra ogłasza na oficjalnej stronie SN, że tekst „Wyborczej” to „manipulacje”, a artykuł dotyczący wyboru prezesa Izby Cywilnej SN zawiera informacje „nieprawdziwe lub w inny sposób wprowadzające w błąd opinię publiczną”.
Kto tego dowiódł? W jakim postępowaniu? Kto wykazał przed sądem, że publikacja zawiera informacje nieprawdziwe? Odpowiem: nikt. Autor anonimu feruje „wyrok” w sprawie publikacji prasowej bez stosownego postępowania, bez orzeczenia. Nie na podstawie prawa, ale w oparciu o własne widzimisię.
Co gorsza, anonim na stronie SN nie tylko na oślep wali w dziennikarza, ale wprowadza opinię publiczną w błąd, wielokrotnie rozpowszechnia nieprawdziwe informacje. Spróbujmy razem prześledzić wszystkie fake newsy.
Które informacje są nieprawdziwe?
Pierwszy fake news dotyczy kwestii zorganizowania zgromadzenia wyborczego sędziów z Izby Cywilnej SN. Podczas czerwcowego zgromadzenia legalni sędziowie SN, mający większość, odroczyli wybór kandydatów na prezesa Izby do chwili zakończenia postępowań toczących się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w sprawie statusu neosędziów w SN. Zrobili to, bo bez rozstrzygnięcia TSUE jest ryzyko, że osoba, która nie jest sędzią SN, bierze udział w wyborze kandydatów na prezesa, a więc taki wybór może być obciążony wadą.
„Komisarz” Manowska zignorowała uchwałę większości o odroczeniu zgromadzenia wyborczego. Nie czekając na orzeczenie TSUE w sprawie statusu neosędziów, zwołała kolejne zgromadzenie wyborcze, które przy trzecim podejściu i kworum zmniejszonym do jednej trzeciej członków Izby wybrało kandydatów.
Przekreślając ustalenia czerwcowego zgromadzenia, Manowska powołuje się na rzekomą zasadę dyskontynuacji związaną z zakończeniem kadencji prezesa Izby Cywilnej. I tym samym tropem podąża także anonimowy autor komunikatu na stronie SN, formułując teorię o zasadzie dyskontynuacji.
Podpiera się przy tym dwoma przepisami z ustawy o Sądzie Najwyższym. Zachęcam, zajrzyjcie do nich. Wtedy zobaczycie, że żaden z przytoczonych przepisów nie formułuje zasady dyskontynuacji. A to oznacza, że „komisarz” Manowska zwołała zgromadzenie w trakcie trwającego zgromadzenia, którego obrady jedynie odroczono.
Nie jest to mój pogląd. To fakt, na który zwracali uwagę legalni sędziowie Izby Cywilnej, ale „komisarz” ignorowała ich wnioski. Wnioski – podkreślę – większości.
Jeśli neosędziowie są pewni swego statusu sędziów polskich i unijnych, powinni bez obaw poczekać do 6 października. Wtedy TSUE rozstrzygnie sprawę dotyczącą ich statusu, a więc sprawę rzutującą także na status samej „komisarz” Manowskiej czy nowej prezeski Izby Cywilnej, która nie ma poparcia większość sędziów własnej Izby.
Kolejne fake newsy
Drugi fake news dotyczy sprawy, którą TSUE ma rozstrzygać 6 października. To w związku m.in. z nią sędziowie Izby Cywilnej odroczyli wybór kandydatów na prezesa. Sprawę zainicjowała właśnie Izba Cywilna SN, która „na kanwie sprawy sędziego Waldemara Żurka zapytała o status Aleksandra Stępkowskiego z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Izba Cywilna SN chce ustalić, czy był on prawidłowo powołanym sędzią, mimo że doszło do rażącego naruszenia prawa w procesie nominacyjnym (np. prezydent nie zastosował się do uchwały NSA o wstrzymaniu nominacji sędziowskiej, choć uchwała była dla niego wiążąca)”.
Anonim na stronie SN grzmi: „Nieprawdą jest stwierdzenie, jakoby przy powoływaniu SSN Aleksandra Stępkowskiego doszło do rażącego naruszenia prawa w procesie nominacyjnym”.
Ależ oczywiście, że doszło. Stwierdził to sąd. Konkretnie siedmioosobowy skład Izby Cywilnej SN (złożony z legalnych sędziów) w postanowieniu formułującym pytania prawne do TSUE. Jeśli anonim tego nie wie, chętnie przypomnę.
Otóż to Izba Cywilna SN stwierdziła, że Aleksander Stępkowski został powołany „do pełnienia urzędu sędziego z rażącym naruszeniem reguł prawa krajowego dotyczących powoływania sędziów”. I właśnie z tego powodu zapytała TSUE, czy w takich okolicznościach taki sąd „może być uznany za sąd niezawisły, bezstronny i ustanowiony uprzednio na mocy ustawy w rozumieniu prawa Unii Europejskiej”.
„Sąd odsyłający (czyli zadający pytanie TSUE) ustalił już, że w postępowaniu nominacyjnym, w którym powołano Aleksandra Stępkowskiego do pełnienia urzędu sędziego Sądu Najwyższego, doszło do rażących i umyślnych naruszeń reguł prawa polskiego dotyczących powoływania sędziów” – czytamy z kolei w opinii rzecznika generalnego Evgenija Tancheva z kwietnia 2021 r.
Zatem jeśli anonim chce kwestionować orzeczenia SN, to informuję: nie da się tego zrobić drogą komunikatów na stronie SN.
Kto mija się z prawdą?
Następny fake news w komunikacie anonima z SN brzmi tak: „nieprawdą jest zawarte w artykule twierdzenie, jakoby „prezydent nie zastosował się do uchwały NSA o wstrzymaniu nominacji sędziowskiej, choć uchwała była dla niego wiążąca””.
Skonfrontujmy to z postanowieniem SN, w którym zdecydowano o skierowaniu pytań do TSUE w sprawie neosędziów. Najpierw uzasadnienie ustne w wykonaniu sprawozdawcy prof. Karola Weitza: „Prezydent RP nie zastosował się do uchwały NSA o wstrzymaniu nominacji sędziowskiej, choć uchwała ta była dla niego, jak i dla innych organów państwa wiążąca”.
A teraz przytoczmy teść z uzasadnienia pisemnego: „Postanowienie [NSA] o wstrzymaniu wykonania uchwały [neo-KRS], jako formalnie prawomocne, było wiążące dla uczestników postępowania przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, tego Sądu i dla innych sądów (chodzi między innymi o Sąd Najwyższy) oraz innych organów państwowych (obejmuje to także Krajową Radę Sądownictwa i Prezydenta RP) i organów administracji publicznej. Doszło więc do oczywistego zignorowania prawomocnego orzeczenia sądowego przez Prezydenta RP, jak i przez Aleksandra Stępkowskiego, który pomimo wydania tego postanowienia przyjął akt powołania”.
Tłumienie krytyki prasowej
Nie mam wątpliwości, że komunikaty oparte na fake newsach, manipulacjach i przekłamaniach nie licują z powagą instytucji państwowych, zwłaszcza SN. Niestety, widać, że ta zła praktyka wchodzi w krew SN pod rządami neosędziów.
W marcu neosędzia, pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska wydała podobne w stylu oświadczenie w sprawie naszego artykułu dotyczącego Daniela Obajtka. Twierdziła, że publikacja „Wyborczej” nierzetelnie przedstawiała przebieg spraw kasacyjnych dotyczących dzisiejszego prezesa Orlenu. Padły kategoryczne stwierdzenia deprecjonujące pracę dziennikarzy: bez postępowania sądowego, bez zagwarantowania im prawa do obrony, bez wyroku, znów wyłącznie na zasadzie widzimisię.
Znamienne jest to, że pierwsza prezes nigdy swych racji nie dowiodła, poprzestała na publikacji paszkwilu na stronie SN. Jak to świadczy o kierującej SN? Jak świadczy o jakości zmiany, która dokonała się w SN czasów „dobrej zmiany”? To jest kwintesencja „nowego porządku” w SN.
Niedozwolona forma krytyki prasowej
Na koniec mam złą wiadomość dla nowych władz SN. Jeśli myślą, że takimi komunikatami uda się podważyć zaufanie do rzetelnych i wiarygodnych mediów, to są w błędzie. Ale tą metodą z pewnością uda się podważyć zaufanie do Sądu Najwyższego. Oficjalna strona SN stała się bowiem miejscem wygłaszania bezpodstawnych oskarżeń i stosowania niedozwolonej formy tłumienia krytyki prasowej/
Przedruk: wyborcza.pl