Strona główna / Szczypta soli / Policja li tylko mandatowa

Policja li tylko mandatowa

W całości podzielamy tezy felietonu z Gazety Wyborczej dlatego prezentujemy go czytelnikom ?poprawnego?: Nie chcę powiedzieć, że piesi powinni być traktowani jak święte krowy – pisze M. Wybieralski. Trzeba jednak przyjąć ich perspektywę przy projektowaniu organizacji ruchu w mieście, zamiast zmuszać ich do absurdalnego naddawania drogi – na planowane przez policję represje wobec pieszych na czerwonym świetle twierdzi Michał Wybieralski z „Gazety” Podczas posiedzenia komisji bezpieczeństwa szef poznańskiej drogówki Józef Klimczewski zapowiadał jeszcze większe represje wobec pieszych. Bo jego zdaniem notorycznie łamią przepisy, przechodzą przez jezdnie w niedozwolonych miejscach, niemal wskakują przed maski samochodów. Ale jak przyjrzymy się pracy podwładnych Klimczewskiego, to przekonamy się, że nie chodzi im o zapewnienie bezpieczeństwa, tylko wlepienie jak największej ilości kar.
Podam dwa przykłady, które ewidentnie potwierdzają tę tezę. Pierwszy – policjanci kryjący się parę miesięcy temu za filarami w podcieniach Arkadii przy pl. Wolności. Wypatrywali przechodzących na czerwonym świetle przez skrzyżowanie, przed którym znajduje się wielki próg zwalniający (od strony 3 Maja) i gdzie tak naprawdę powinno obowiązywać ograniczenie prędkości do 30 km na godz., a żadne światła nie powinny być potrzebne. Drugi przykład z mostu Teatralnego. Organizacja ruchu w tym miejscu z perspektywy pieszego jest – trudno to nazwać inaczej – idiotyczna. Nie poszerzono tam wysepek przed „zebrami”, więc tłumy ludzi tłoczą się na małej przestrzeni. I przeklinają pod nosem, przestępują z nogi na nogę. Bo cykl świateł jest ustawiony tak, że na przejście na drugą stronę ul. Roosevelta trzeba poczekać parę minut. Również późnym wieczorem, kiedy sygnalizacja nie jest wyłączana pomimo małego ruchu.
Część pieszych nie chce uczestniczyć w tym absurdzie i skraca sobie drogę, idąc wzdłuż płotu odgradzającego budowę Roosevelta. Na końcu tego płotu, od strony Jeżyc, często czatują policjanci Klimczewskiego i wlepiają mandaty. Jakby faktycznie zależałoby im na bezpieczeństwie, stanęliby po obu stronach płotu i w ten sposób odstraszali od łamania przepisów. Ale oni wolą urządzać zasadzkę. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że piesi powinni być traktowani jak święte krowy. Trzeba jednak przyjąć ich perspektywę przy projektowaniu organizacji ruchu w mieście, zamiast zmuszać ich do absurdalnego naddawania drogi i tracenia czasu na źle ustawionych światłach.
Przyjazna pieszym organizacja ruchu (również w czasie remontów) prędzej zniechęci poznaniaków do brawurowej szarży na czerwonym świetle niż krucjata zapowiadana przez drogówkę. Efekty działań Klimczewskiego będą zapewne dwa. Po pierwsze, zbiedniejemy, spłacając nałożone na nas kary. Po drugie, wśród mieszkańców wykształci się zdolność dostrzegania, czy aby za rogiem nie czai się mundurowy z bloczkiem mandatów. Obawiam się, że bardziej go będziemy wypatrywać niż nadjeżdżającego samochodu.
„Za „Gazetą Wyborczą”

Sprawdź także

PAD-aleć przegrał w NSA

Sędzia Sądu Najwyższego Paweł Grzegorczyk nie musi orzekać w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN. Stosowną decyzję …