Zwrot „ideologia gender”, względnie „ideologia LGBT”, używany jest przez Kościół z jawną intencją piętnowania tego, co w ten sposób się określa. Słowo „ideologia” ma bowiem we współczesnym języku wydźwięk pejoratywny. Oznacza zestaw silnych, apodyktycznych przekonań o jednie słusznym i sprawiedliwym ustroju społecznym i stylu życia, które należy propagować i wszelkimi środkami – niekoniecznie demokratycznymi – realizować.
W języku Kościoła nazywa się tak każdy tego rodzaju zestaw przekonań – z wyjątkiem katolickich, przez co nazwa „ideologia” stosuje się tu wyłącznie do przekonań fałszywych i niemoralnych. System katolicki nie jest nazywany ideologią, gdyż z natury rzeczy jest jedynie słuszny; tym samym zasługuje wyłącznie na nazwanie go prawdą.
W takich warunkach językowych być może nie powinniśmy brać na siebie wmuszanego nam z nieprzyjazną intencją określenia i nazywać się zwolennikami ideologii gender bądź ideologii LGBT. A jednak można by, moim zdaniem, mimo wszystko pokusić się o to.
To również jest bowiem przejawem wolności w budowaniu własnej tożsamości. Jeśli już „oni” tak bardzo chcą nas etykietować, to może sami sobie tę etykietę wypełnimy treścią? Proponuję tak uczynić mimo, a raczej właśnie dlatego, że jak dotąd żadna „ideologia gender” ani „ideologia LGBT” nie istniała; a to choćby dlatego, że osoby broniące praw osób homoseksualnych itp. mają różne poglądy polityczne i różne obyczaje.
Czemu by jednak nie spróbować znaleźć wspólnego mianownika dla wszystkich, którzy przejawiają wrażliwość w kwestii tożsamości płciowej i orientacji seksualnej? Przemawiałoby za tym również to, że słowo „ideologia”, tak nieprzyjaźnie brzmiące w ustach księży i biskupów, ma całkiem neutralne znaczenie i bywa używane (zwłaszcza w XIX w.) po prostu na oznaczenie pewnego systemu wartości i przekonań.
Dlatego proponuję kilka punktów, w których wyraża się przekonania łączące osoby stygmatyzowane przez Kościół określeniem „ideologia gender” lub „ideologia LGBT”. Użyję w tym celu pierwszej osoby liczby mnogiej – dla pokreślenia wspólnoty, którą częściowo z własnej woli, a częściowo z racji napiętnowania tworzymy.
Proponuję, abyśmy do tego zestawu się odwoływali i tego samego oczekiwali od naszych katolickich adwersarzy. Jeśli biskup mówi o „ideologii gender”, to niechaj tu będzie adres, pod którym można sprawdzić, o czym właściwie mówi. W takim wypadku będzie już znacznie trudniej okazywać pogardę i wrogość owej mitycznej dotychczas „ideologii”, bo zaiste niczego godnego pogardy tu nie ma.
- My, zwolennicy „ideologii gender i LGBT” (jeśli już koniecznie chcecie tak to nazywać), jesteśmy osobami wykazującymi się dużą wrażliwością na wszelkie przejawy dyskryminowania kogokolwiek z powodu jego/jej orientacji seksualnej bądź sposobu, w jaki odczuwa i manifestuje swoją płeć i swoją seksualność.
Wrażliwość na tego rodzaju dyskryminację łączymy z niezgodą na różne formy niesprawiedliwych nierówności oraz uprzedzeń w życiu społecznym i publicznym, a zwłaszcza na dyskryminację kobiet. Tym samym bliskie są nam postulaty ruchów feministycznych, domagających się równych praw dla mężczyzn i kobiet w różnych obszarach życia.
- Jesteśmy wrażliwi na potrzeby mniejszości społecznych i kulturowych. Niektóre spośród nich wymagają specjalnej uwagi i pomocy, ze względu na doświadczaną przez nie dyskryminację bądź ze względu na ich specjalne potrzeby lub ograniczenia. Sprzeciwiamy się twierdzeniom, jakoby obecność w społeczeństwie mniejszości obyczajowych i kulturowych, w tym mniejszości seksualnych, stanowiła krzywdę i opresję dla większości, z uwagi na „zły wpływ”, jaki mniejszości mogą mieć na niektórych członków większości (np. na dzieci).
Ten sam argument i tak samo nieuczciwie zastosować można w drugą stronę, czyli w odniesieniu do większości wywierającej wpływ na mniejszości. Nazywamy opisaną tu postawę niektórych przedstawicieli dominujących kulturowo grup nietolerancją; w nietolerancji widzimy zaś zapowiedź represji, izolacji społecznej, wykluczenia i przemocy. Dlatego stanowczo opowiadamy się przeciwko niej, co nie oznacza, że nie zdajemy sobie sprawy i nie akceptujemy tego, że w klimacie społecznym i organizacji życia potrzeby i formy zachowania większości w naturalny sposób utrzymują przewagę nad zjawiskami mniejszościowymi.
- Odróżniamy tożsamość płciową od orientacji seksualnej, a jednocześnie jesteśmy świadomi, że istnieją skomplikowane związki między jednym i drugim. Mężczyźni i kobiety w różnych epokach i różnych kulturach rozmaicie kształtują swoje stosunki i rozmaicie manifestują swoją tożsamość płciową. Nie istnieje jeden uniwersalny model bycia mężczyzną ani bycia kobietą. Występują tu różnice historyczne i kulturowe, a także różnice w obrębie tego samego społeczeństwa.
Inaczej przeżywa i manifestuje swoją męskość współczesny kapłan katolicki, a inaczej bokser wagi ciężkiej. Inną rolę jako kobiety widzi dla siebie zakonnica, a inną aktorka filmowa. W różny też sposób można odgrywać role matki czy siostry albo ojca czy brata. Nie należy domagać się od nikogo, aby podporządkował się jednemu modelowi życia i obyczaju – życie jest różnorodne i bogate, a w społeczeństwie wolnych ludzi jest miejsce dla wielu światopoglądów i stylów życia, łącznie z tymi konserwatywnymi.
Mamy szacunek dla tej różnorodności i dla osobistego prawa każdego człowieka do przeżywania w odpowiadający mu/jej sposób własnej płciowości, a także seksualności. Niemniej dostrzegamy, iż niektóre role płciowe i seksualne związane są z opresją i podporządkowaniem kobiet władzy mężczyzn – w takim wypadku opowiadamy się za zmianą panujących obyczajów społecznych, zwłaszcza zaś wtedy, gdy sankcjonują one przemoc.
Absolutnie nie godzimy się na używanie przemocy fizycznej wobec kobiet pod pretekstem wolności obyczajowo-religijnej. Granicą tolerancji nie jest wyobrażenie większości lub takich czy innych autorytetów publicznych odnośnie do tego, co jest obyczajne, a co nie (np. w sferze stroju lub modelu pożycia), lecz wyłączne bezpieczeństwo i prawa innych osób. Inaczej mówiąc, każdemu wolno żyć tak, jak chce, jeśli tylko nikogo nie krzywdzi, np. poprzez ograniczanie czyichś praw lub stosowanie innych form opresji, takich jak obrażanie i wyszydzanie (mowa nienawiści), okazywanie pogardy, wykluczanie, dyskryminowanie w rozmaitych sytuacjach społecznych i zawodowych. Dlatego też w naszym przekonaniu takie postawy jak rasizm albo homofobia (wrogość wobec osób homoseksualnych) są nie do zaakceptowania, znajdują się poza granicą tego, co może być publicznie tolerowane.
- Pamiętamy, że oprócz osób o jednoznacznie lub prawie jednoznacznie określonej heteroseksualnej orientacji istnieją osoby odczuwające pociąg do osób tej samej płci bądź do obu płci. Domagamy się tego, aby osoby homoseksualne bądź w dowolny inny, wykluczający przemoc sposób doświadczające własnej seksualności miały te same prawa i możliwości życiowe co heteroseksualna (heteronormatywna) większość.
Nie widzimy żadnych poważnych argumentów przemawiających przeciwko temu, aby osoby homoseksualne mogły korzystać z tych samych bądź analogicznych praw co osoby heteroseksualne, także w zakresie życia rodzinnego. Potrzeba życia w prawnie usankcjonowanym związku oraz pragnienie posiadania i wychowywania dzieci nie zależy od orientacji seksualnej, która nie powinna stanowić tu przeszkody.
Większość heteroseksualna nie doznaje żadnego uszczerbku ani straty, gdy prawa do zawierania małżeństw przyznawane są także osobom żyjącym w parach jednopłciowych. Za oparte na uprzedzeniach uważamy też twierdzenie, że dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe są przez ten fakt pokrzywdzone. Za niedopuszczalne uważamy zwłaszcza wskazywanie w tym kontekście na „niebezpieczeństwo”, iż zostaną one „nauczone” czy w inny sposób wdrożone w homoseksualność.
Nawet gdyby tak miało być (a praktyka tego nie potwierdza), to nie można tego uważać za krzywdę dla dziecka – homoseksualność nie jest bowiem wadą ani chorobą, lecz jedną z form przeżywania seksualności, której dyskryminowanie jest niedopuszczalne etycznie ani prawnie.
Jednocześnie stanowczo odrzucamy jako nieetyczne dywagacje na temat statystycznej zależności między orientacją seksualną a przestępczością seksualną. Nawet gdyby było prawdą, że wśród osób homoseksualnych jest więcej pedofilów niż wśród osób heteroseksualnych, to nie może to być podstawą żadnych represji ani nierównego traktowania, podobnie jak ewentualne stwierdzenie, że osoby jedzące mięso częściej dopuszczają się zabójstw niż wegetarianie, nie upoważniałoby do dyskryminowania tych pierwszych.
- Pamiętamy, że oprócz osób, które identyfikują się jednoznacznie jako kobiety bądź mężczyźni, są i takie osoby, których poczucie przynależności płciowej nie jest tak jednoznaczne bądź jest zmienne. Jesteśmy przekonani, że również te osoby mają pełne prawo przeżywać, kształtować i manifestować swoją tożsamość, która powinna spotykać się z publiczną, a nawet prawną akceptacją.
Uważamy bowiem, że każdy, kto korzysta ze swej wolności samookreślenia w sposób nieczyniący krzywdy innym ludziom, ma do tego pełne prawo i nie powinien być w żaden sposób z tego powodu represjonowany. Co więcej, uważamy, że jeśli osoby należące do pewnej mniejszości w zakresie doświadczenia i kulturowego manifestowania płci i seksualności mają specjalne potrzeby, których spełnienie wymaga zmian w prawie lub jakichś rozporządzeń władzy, to tego rodzaju ułatwienia powinny być z uwagi na te osoby wprowadzane w życie, jeśli tylko nie dzieje się to z krzywdą dla innych.
Szczególną wrażliwość okazujemy osobom cierpiącym z powodu niezgodności ich płci biologicznej i psychicznej. Osobom odczuwającym pragnienie, aby dokonać zmiany płci nie tylko w sferze symbolicznej, takiej jak imię, ubiór czy uczesanie, lecz ponadto w większym lub mniejszym stopniu odmienić swoje ciało, by bardziej odpowiadało wyglądem płci, z którą się identyfikują, powinno się zapewnić warunki prawne i organizacyjne ułatwiające dokonywanie pożądanych przez nie zmian.
- Wyrażamy przekonanie, że każdy człowiek, nie tylko należący do kulturowej i obyczajowej większości, ma pełne prawo realizować swoją potrzebą samoidentyfikacji w różnych zakresach aktywności i doświadczenia, której to potrzeby integralnym składnikiem jest pragnienie wyrażania siebie, tj. wyrażania swojej tożsamości i przekonań.
Dlatego domaganie się od osób należących do pewnej mniejszości z uwagi na swoją płciowość (gender) lub seksualność (LGBTQ), aby swoje preferencje ukrywały i nie manifestowały ich publicznie, uważamy za formę opresji i dyskryminacji. Tak jak ogromną i ważną potrzebą człowieka jest prywatność i intymność, której nie wolno naruszać opresyjnym i opartym na hegemonizmie kulturowo-obyczajowym prawem, również potrzeba ekspresji i manifestowania tego, kim i jakim/jaką się jest, musi być uszanowana.
Ta potrzeba jest szczególnie silna w dziedzinie miłości i związków kochających się ludzi. Nie wolno odmawiać osobom homoseksualnym bądź w inny sposób odmiennym pod względem orientacji seksualnej i identyfikacji płciowej niż większość prawa do publicznego manifestowania swojej miłości i swojego szczęścia. Zdecydowanie odrzucamy koncept „zgorszenia” jako argument na rzecz spychania nieheteronormatywnej miłości w sferę wyłącznie prywatną.
- Najważniejszym środkiem zwalczania nietolerancji oraz budowania otwartego, wolnego od uprzedzeń i dyskryminacji społeczeństwa jest edukacja. Domagamy się, aby szkolnictwo publiczne wzięło na siebie zadanie kształtowania postaw tolerancji i szacunku dla różnorodności i odmienności w różnych obszarach kultury i obyczajów.
Konieczne jest w tym kontekście również upowszechnianie wiedzy o różnorodności postaw i preferencji w zakresie życia płciowego i tożsamości płciowej, gdyż tylko wiedza pozwala skutecznie zabezpieczyć młodzież przed podatnością na kłamliwą, w tym homofobiczną propagandę. Wiedza o ludzkiej seksualności powinna być upowszechniana w szkołach również ze względu na potrzebę uwrażliwienia dzieci i młodzieży na niebezpieczne zachowania seksualne, na czele ze „złym dotykiem” i wszelkiego rodzaju przemocą seksualną.
Kultura życia seksualnego, poważny i odpowiedzialny stosunek do seksu, a także świadomość prokreacyjna mogą być skutecznie upowszechniane jedynie poprzez edukację seksualną w szkołach. Dostęp do takiej edukacji uważamy za prawo przysługujące starszym dzieciom i młodzieży.
- Uważamy za istotne, aby prowadzone były i wspierane ze środków publicznych badania naukowe (socjologiczne, psychologiczne, historyczne) na temat różnych – historycznie kulturowo zmiennych – form przejawiania się ludzkiej płciowości i seksualności, nie wyłączając badań nad zjawiskami antagonizmu płci oraz dyskryminacji ze względu na płeć.
Za bardzo istotne uważamy również badania nad niedocenianym wcześniej udziałem kobiet w różnych obszarach twórczości kulturowej oraz genderową specyfiką tej twórczości. Zarówno szeroko rozumiane gender studies, jak i studia feministyczne stanowią niezwykle cenny składnik współczesnej humanistyki i nauk społecznych.