Najnowsze informacje
Strona główna / Szczypta soli / Przepisy to My

Przepisy to My

Marek Migalski : „To, co zobaczyli polscy obywatele, było szokujące – najwyżsi politycy obozu rządzącego w jawny i bezczelny sposób łamali te prawa, które sami narzucili zwykłym ludziom. Wstrząsające były obrazki kilkudziesięcioosobowej świty, która towarzyszyła Jarosławowi Kaczyńskiemu w składaniu kwiatów pod pomnikiem smoleńskim oraz na cmentarzu. Ta grupa z kolei ochraniana była przez setki policjantów, oficerów SOP, żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Politycy PiS, nie przestrzegający dwumetrowej odległości, którą prawo nakazuje zachować nawet między małżonkami na ulicy, bez maseczek, witający się ze sobą, przeciskający między grobami, byli obserwowani przez miliony wyborców. Sądząc po reakcji w sieciach społecznościowych widok ten zrobił wrażenie na obywatelach Rzeczpospolitej. Złe wrażenie.” – pisze Marek Migalski.

„A przecież mogło być inaczej. Kaczyński mógł sam, na opuszczonym Placu Piłsudskiego, nieść samodzielnie wieniec. Mógł w zadumie i milczeniu oddać cześć ofiarom katastrofy smoleńskiej. Robiłoby to piorunujące wrażenie na wszystkich, także na przeciwnikach obecnego rządu. Ale prezes PiS postanowił inaczej. Zdecydował się na pokaz siły, na udowodnienie wszystkim, że stoi ponad prawem i że wszystko mu wolno. Gdy w porannym wywiadzie dla Radiowej Jedynki, przez cały czas jego trwania mówił tylko o swym zmarłym bracie, słowem nie wspominając o pozostałych 95. ofiarach (nawet o swojej bratowej), myślałem, że to tylko wpadka. Ale nie, to nie była wpadka. To była zapowiedź tego, jak miał wyglądać cały ten dzień. Pomimo zakazów wynikających z epidemii, Kaczyński postanowił pokazać wszystkim, że jest panem sytuacji i nie musi się z nikim liczyć.

Czy mu się to udało? Tak. Czy mu się to opłaci? Chyba nie. Wczorajszy pokaz pychy i wszechmocy może być punktem przełomowym w losach tej ekipy, a także w kampanii Andrzeja Dudy. Bo obywatele, uwięzieni w domach, żyjący w strachu przed utratą pracy, z dziećmi na głowach od trzech tygodni i zakazem wychodzenia nawet do parku czy lasu, zobaczyli jak ich władca nierówno traktuje siebie (oraz swych przybocznych) i ich, normalnych ludzi. O ile bezczelne łamanie prawa w sejmie może zwykłym obywatelom umykać (a nawet po prostu nie obchodzić), o tyle ta jawna i ostentacyjna pogarda dla nich ze strony prezesa PiS mogła ich zaboleć i upokorzyć. Bo zobaczyli jaka jest różnica w myśleniu Kaczyńskiego o sobie o nich.

Najciekawsze, że było to do przewidzenia, co zresztą publicznie na portalach społecznościowych czyniłem. Pisałem o tym, że obchody rocznicy smoleńskiej będą dla władzy trudne i że może ona wpaść we własne sidła. I tak właśnie się stało. W 10. rocznicę tragedii, której główne przyczyny leżały po stronie osób nie przestrzegających procedur, zobaczyliśmy dymnych z siebie przedstawicieli państwa, którzy kpią z przepisów, środków bezpieczeństwa, praw, które sami napisali. Nie ma lepszego dowodu, niż wczorajsze uroczystości, na to, że państwo polskie i polscy politycy niczego się po Smoleńsku nie nauczyli i wciąż popełniają te same tragiczne błędy.

Ale doszło do tego obrazu coś jeszcze – owa pogarda dla zwykłych ludzi. „Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie” – głosi staropolskie porzekadło. Dokładnie jak smrody mogły wczoraj poczuć się miliony ludzi, którzy bezsilnie, uwięzieni w swoich domach w oczekiwaniu na święta, które spędzą z dala od swych rodzin, patrzyli jako „wojewodowie” podjeżdżają swoimi limuzynami, gromadzą się i grupowo łamią prawo. Jeśli ktoś nie poczuł się wczoraj upokorzony i opluty przez władzę, to znaczy, że nie jest obywatelem. No właśnie – „obywatelem”. Tak, każdy obywatel musiał wczoraj czuć bezsilną wściekłość. Ci, którzy uważali, że wszystko jest ok, nie są obywatelami, lecz poddanymi, dającymi prawo władzy do tego typu zachowań, a samemu zadowalającymi się tym, co owa władza im da.

Dwa pytania zasadnicze dręczą mnie od wczoraj: ilu w Polsce jest obywateli, a ilu poddanych, oraz jaka będzie reakcja obu grup? Jeśli mamy w Polsce więcej poddanych, niż obywateli i są oni bardziej aktywni politycznie, czyli pójdą do wyborów, to znaczy, że wczoraj nic się nie stało i takie obrazki będziemy oglądać przez następne pięć lat, a może nawet piętnaście. Jeśli jednak jest inaczej, to znaczy obywateli jest więcej, niż poddanych, a poza tym potrafią oni wykrzesać z siebie, przy pomocy liderów opozycji, choć trochę determinacji i odwagi, to znaczy, że w tytule tego wpisu znak zapytania jest niepotrzebny i należy zmienić go na wykrzyknik.” – dodaje Migalski.

źródło: Facebook

Sprawdź także

Bezzasadny pozew

Sąd Okręgowy w Poznaniu oddalił w czwartek – jako bezzasadny- pozew kandydata do rady miasta …