Najnowsze informacje
Strona główna / Moja kancelaria / To nie désintéressement

To nie désintéressement

W wyroku z 22 marca TSUE stwierdził, że pytania prejudycjalne zadane przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego są niedopuszczalne. „Orzecznictwo TK i TSUE są spójne i komplementarne” – ogłasza wiceminister Kaleta. „To nadużycie” – komentuje prof. S.Biernat i wyjaśnia, o co chodzi w wyroku

OKO.press poprosiło o komentarz prof. Stanisława Biernata, byłego sędziego TK oraz eksperta w zakresie prawa europejskiego:

„W tym wyroku Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że pytania Sądu Najwyższego były niedopuszczalne. Procedura prejudycjalna wymaga bowiem, aby odpowiedzi TSUE na pytania dotyczące interpretacji lub ważności prawa unijnego były niezbędne dla wydania wyroku w sprawie, którą rozpoznaje sąd krajowy. W omawianym wyroku TSUE doszedł do wniosku takiego wymaganego związku nie ma, a pytania SN mają charakter hipotetyczny. W takim przypadku pytań nie można skutecznie zadawać, a TS nie może na nie odpowiadać. Jest to linia orzecznicza wytyczona przez Trybunał od dziesięcioleci” – wyjaśnia prof. Biernat.

„Trybunał Sprawiedliwości uznał bowiem, że wniesione przez sędzię M.F. powództwo o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego między J.M. a Sądem Najwyższym ma w ostateczności na celu podważenie ważności powołania J.M. do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego i rozwiązanie w ten sposób kwestii prawnej. Kwestia ta pojawia się w ramach postępowania dyscyplinarnego toczącego się obecnie przeciwko niej przed innym sądem, czyli postępowania sądowego odrębnego od postępowania głównego, którego zawieszenia powódka w postępowaniu głównym domaga się od sądu odsyłającego tytułem zabezpieczenia.

Tak więc TSUE odmówił wypowiedzenia się na temat prawidłowości powołania J.M. na stanowisko Prezesa Izby Dyscyplinarnej SN. Przeciwnicy rzekomego »wtrącania się« instytucji unijnych w sprawy sądownictwa w Polsce nie powinni jednak mieć powodów do radości. Trybunał Sprawiedliwości mianowicie stwierdził:

»Należy przypomnieć, że – jak wynika z utrwalonego orzecznictwa – chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich należy do kompetencji tych ostatnich, to przy wykonywaniu tej kompetencji państwa członkowskie mają obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii, oraz że może to dotyczyć w szczególności przepisów krajowych dotyczących przyjmowania decyzji o powołaniu sędziów lub, w stosownym wypadku, przepisów dotyczących kontroli sądowej przewidzianej w kontekście takich postępowań nominacyjnych oraz przepisów regulujących system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów«.

Co więcej, TSUE szeroko przytoczył i potwierdził swoje wcześniejsze orzeczenia m.in. dotyczące przepisów zmieniających procedurę powoływania sędziów i znoszących kontrolę sądową nad uchwałami KRS, które to przepisy: »mogą wzbudzić w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niepodatności sędziów powołanych w tym trybie przez Prezydenta RP na podstawie rozstrzygnięć organu takiego jak KRS na czynniki zewnętrze, w szczególności na bezpośrednie lub pośrednie wpływy władzy ustawodawczej i wykonawczej, oraz co do ich neutralności względem ścierających się przed nimi interesów i prowadzić w ten sposób do braku widocznych oznak niezawisłości lub bezstronności tych sędziów, który to brak mógłby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w jednostkach w społeczeństwie demokratycznym i w państwie prawnym«.

Niech się nie cieszą ci, którzy uważają, że TSUE orzekł désintéressement w sprawach sędziowskich w Polsce”

– zaznacza sędzia Biernat. „Jest dokładnie odwrotnie. Dodatkowo zwrócił uwagę, że powódka, czyli sędzia M.F. może wybrać inną drogę i zakwestionować status sądów dyscyplinarnych w ewentualnym postępowaniu, jakie byłoby jej wytoczone, powołując się właśnie na orzecznictwo Trybunału”.

Sprawdź także

Herakles czy Syzyf

Wojciech Sadurski: Herakles czy Syzyf? O dziedzictwie ustawowego bezprawia w postautokratycznej Polsce – List z …