Strona główna / Moja kancelaria / To trudny zawód

To trudny zawód

Rozmowa z notariusz Agnieszką Zielińską – Richter o przygodzie w konkursie Miss Polonia i pozycji kobiety w zawodzie prawniczym. -Do dzisiaj wielu poznaniaków kojarzy Panią, nie tyle z zawodem notariusza, co z tytułem Miss Polonia…
– Tytuł Miss Polonia zdobyłam w 1996 roku. Byłam wtedy studentką I roku prawa na Wydziale Prawa i Administracji UAM i bardzo chciałam kontynuować studia i jednocześnie sumiennie wypełniać obowiązki jakie związane były z tytułem jakim mnie wyróżniono. Jednakże zakres obowiązków i czas jaki musiałam im poświęcić zmusiły mnie do podjęcia decyzji o przerwaniu studiów na dwa lata. No cóż, jako studentka prawa wyszłam z założenia, że umowy i zobowiązania należy wykonywać rzetelnie i solidnie, no więc podjęłam decyzję o urlopie dziekańskim.
– Żałuje Pani, że została prawnikiem dwa lata później?
– Absolutnie nie. To były bardzo miłe, pełne wrażeń i przygód dwa lata mojego życia. Wyjazdy na wybory Miss Świata, Miss Universe, Miss Europy , Miss Świata Studentek, to naprawdę wspaniałe i niepowtarzalne przygody. Ponadto mogłam uczestniczyć wydarzeniach poświęconych działalności charytatywnej na terenie całej Polski. Był to bardzo sympatyczny, fajny okres w moim życiu i bardzo mile go wspominam. Ani przez chwilę nie żałowałam żadnej ze swoich decyzji podjętych w tamtym czasie.
– Czy Pani była skazana na zostanie notariuszem. Mama jest znaną w Poznaniu notariuszem, tata profesorem prawa…
– To fakt, wychowałam się w duchu rodzinno – prawniczym. Rodzice często w mojej obecności dyskutowali o różnych problemach prawnych. Mama ? praktyk, tata teoretyk prawa zajmujący się wykładnią. Ich rozmowy nie były nudne, dla mnie były ciekawe więc chyba zagadnienia prawne miałam i mam w podświadomości. Teraz i ja mogę uczestniczyć w tych dyskusjach. Co prawda mama przestrzegała mnie przed wyborem zawodu notariusza, ale ja już zdążyłam ?połknąć? bakcyla, w końcu pamiętałam swoje wizyty u niej, najpierw w Państwowym Biurze Notarialnym, a później w kancelarii, gdzie czekając aż skończy pracę przesiadywałam godzinami. Gdzieś to prawo we mnie utkwiło. Już na studiach zaczęłam najpierw praktykować, a później pracować w kancelarii notarialnej no i tak zostałam notariuszem.
– Jako jedna z nielicznych kobiet ma Pani certyfikat swojej urody. Czy uroda pomaga czy przeszkadza w prawniczej karierze?
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie tak wprost, jak to jest. W mojej pracy nie uroda, a wiedza interesuje osoby przychodzące do Kancelarii. Ale oczywiście że są sytuacje, takie w których uroda, urok osobisty czy nawet sposób komunikowania się z drugim człowiekiem pomaga. Ale są i takie, że przeszkadza, no wiesz mit głupiej ładnej blondynki. Naprawdę ten mit ciągle jeszcze gdzieś funkcjonuje. Więc nie ma reguły i naprawdę trudno zdefiniować. W mojej pracy najważniejszą kwestią jest sposób podejścia do klienta, podjęcia rozmowy i budowania zaufania. Klient musi mieć świadomość, że jest u osoby zaufania publicznego. A tutaj uroda moim zdaniem nie odgrywa żadnej roli.
– Czy jako notariusz podziela pani zdanie swoich koleżanek i kolegów notariuszy, którzy narzekają na niski poziom wiedzy teoretycznej aplikantów oraz ich nadmiar?
-Powiem tak, że moim zdaniem wiedza teoretyczna powinna zazębiać się z praktyką. Zauważyłam, że aplikanci nie są przygotowani do pracy w Kancelarii. Nie mają rzeczywistego pojęcia o zawodzie, który chcą wykonywać. Rozpoczynając aplikację w większości nie są przygotowani do rozwiązywania zagadnienia z perspektywy kilku ustaw, które z daną sprawą są powiązane. To, że tego nie potrafią tak naprawdę nie jest ich winą. Tę wiedzę i umiejętności zdobywa się w praktyce, a przecież mało który aplikant ma za sobą długoletnie praktyki w Kancelarii. Ja nie szkolę aplikantów, albowiem według zasad przyjętych w naszej Izbie Notarialnej patronami aplikantów powinni być notariusze z wielkim doświadczeniem, ale staram się pomagać naszym aplikantom w kancelarii i dzielę się swoim doświadczeniem. I ja podzielam to stanowisko. Nie wiem czy aplikanci mają pełną świadomość konsekwencji z podjętej decyzji o wyborze zawodu. Przecież zaraz po zakończeniu aplikacji i etapu pełnienia obowiązków asesora notarialnego występując do ministra sprawiedliwości o mianowanie na stanowisko notariusza muszą wskazać lokal w którym chcą otworzyć kancelarię, a to wiąże się ze znacznymi kosztami. Jednocześnie w ostatnim czasie przybyło i przybywać będzie notariuszy (do zawodu bez aplikacji notarialnej garną się prokuratorzy, adwokaci, sędziowie, radcy prawni), a czynności notarialnych jak to w kryzysie mniej, dochody kancelarii również niższe, a przecież większość chętnych do tego zawodu wybiera go właśnie dla w ich przeświadczeniu wysokich dochodów.
-Mimo tych trudności ma Pani satysfakcję?
– Tak i to wielką. Zwód wybierałam świadomie, znając jego wady i zalety, nie zdawałam sobie tylko sprawy jak wielką część mojego codziennego czasu pochłonie. Mimo praktyki w Kancelarii ciągle nie zdawałam sobie sprawy z rozmiaru obowiązków i odpowiedzialności i nie rozumiałam dlaczego mama tak niechętnie patrzy na moje plany. Dzisiaj ją rozumiem i wiem, że chciała mnie uchronić przed tak ciężkim, trudnym i odpowiedzialnym zawodem. To zawód któremu trzeba poświęcać czas nie tylko w godzinach przebywania w Kancelarii, ale również ten domowy. Ciągle się dokształcać się, przemyśleć i znaleźć rozwiązanie problemu przedłożonego notariuszowi. Jestem, żoną, mamą dwojga dzieci w wieku 7 i 3 lat, to duże obciążenie i wielkie wyzwanie, ale to, że łączę pracę zawodową z życiem rodzinnym w pełni mnie satysfakcjonuje i czuję się spełniona.

Sprawdź także

Szok dla sędziów

W niedzielę 14 kwietnia w programie „Wstajesz i Wiesz” na antenie TVN24 sędzia Beata Morawiec, …