Najnowsze informacje
Strona główna / Pitaval / Uprowadzenie Afrodyty

Uprowadzenie Afrodyty

W 1999 r. Eleni została uhonorowana Międzynarodową Nagrodą im. Świętej Rity z Cascii. Przyznawana jest ona co roku kobietom, które swym postępowaniem naśladują św. Ritę. Otrzymują kobiety różnych wyznań za to, że w swym życiu potrafiły przebaczyć.

Kiedy znana piosenkarka dowiedziała się, ze jej córka Afrodyta nie żyje, od razu zadzwoniła do matki Piotra, narzeczonego córki, od samego początku podejrzewając go o jej uprowadzenie. Wiedziała, że i ona przeżywa tragedię, że również straciła w jakiś sposób syna. -To był praktycznie pierwszy telefon, jaki wykonałam- mówiła potem dziennikarzom. Zadzwoniłam do jego mamy i powiedziałam: Elżbieta, straciłyśmy dzieci, bo uważałam, ze obie jesteśmy matkami i czułyśmy to samo. Eleni przyznaje, że nie czuła nienawiści. Nigdy nie nazwała go mordercą. Przebaczyłam od razu – mówi. Dla innych ta postawa była niezrozumiała. Ludzie dziwili się i kręcili głowami. – Przebaczenie uwalnia od złych emocji, od nienawiści. Bo przebaczając ? mówiła Eleni – człowiek pozbywa się złych emocji, które od środka zabijają. Przebaczenie oczyszcza, jest jak spowiedź.

Wcześniej jednak było dramatyczne zaginięcie 17-letniej dziewczyny, jej poszukiwania, żądanie okupu i w końcu to najgorsze… Informacja o zaginięciu Afrodyty pojawiła się w mediach w sobotę 22 stycznia 1994 roku. Nie dotarła do domu dwa dni wcześniej. Jeszcze w czwartek wieczorem Eleni odebrała telefon z żądaniem okupu za córkę w wysokości 20. 000 dolarów. O warunkach i sposobie przekazania okupu piosenkarka miała się dowiedzieć podczas drugiego połączenia. Od tej pory porywacze nigdy już się nie odezwali. Policja błyskawicznie ustaliła, że Afrodyta, 17-letnia uczennica Liceum Plastycznego w Poznaniu odjechała samochodem 21-letniego Piotra Gruchota do Przybrodzina, miejscowości letniskowej nieopodal Powidza. P. Gruchot został zatrzymany w piątek 21 stycznia o godzinie 23.30. Podczas pierwszego przesłuchania początkowo nie przyznawał się do winy. Jego wyjaśnienia były jednak bardzo mętne. Twierdził, że po przyjeździe na miejsce Afrodyta oświadczyła, że wraca do Poznania. Odprowadził ją wtedy na przystanek. Dziewczyna wsiadła do autobusu i odjechała. Nikt tego nie mógł jednak potwierdzić, nikt nie widział dziewczyny ani w autobusie, ani na dworcu autobusowym, ani nigdzie. Inny obraz wyłaniał się z zeznań znajomych i kolegów Afrodyty, którzy wiedzieli o tym, że zerwała ona z Piotrem. Policja dowiedziała się, że Piotr Gruchot kupił nielegalnie broń. W krzyżowym ogniu pytań P.Gruchot sam zapędził się w przysłowiowy „kozi róg” i ostatecznie przyznał do zabójstwa. Specjalna grupa prawie 30. policjantów wraz z psem tropiącym pojechała w okolice Przybrodzina. P. Gruchot wskazał las, w którym ukrył zwłoki dziewczyny. Zmierzchało już, więc policjanci z latarkami w rękach i kolanach przebijali się przez gęsty młodnik. Po kilku godzinach przerwali, aby kontynuować poszukiwania podczas dnia.

22 stycznia przed południem niedaleko Ostrowa Starego odnaleziono martwą Afrodytę. Otrzymała dwa strzały: w głowę i serce. Zwłoki pod eskorta policji zostały przewiezione do Poznania. Podczas rozwiązywania każdej kryminalnej szarady policja stawia kilka hipotez. Tak też było w przypadku zabójstwa Afrodyty. Zadawano sobie pytanie- czy to jest zbrodnia w afekcie, czy też zabójstwo dokonane z zimną krwią, z premedytacją. Analiza faktów była bezwzględna – nic nie potwierdzało afektu, aż nadto było jednak dowodów mówiących o tym, że P. Gruchot zabił z wyrachowania. O szczegółach śledztwa, już po kilku dniach, mediom opowiadali szef Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald, prokurator Andrzej Jóźwiak i szef grunwaldzkiej policji nadkomisarz Leszek Majewicz. ustalono, że kilka dni przed zbrodnią, Piotr Gruchot kupił pistolet typu „Walter” z tłumikiem i 25 sztuk amunicji. W wyniku policyjnej penetracji ustalono sprzedawcę śmiercionośnej broni. Sprzedał ją Robert Kościelski. Ustalono też, że znajomość Afrodyty i Piotra trwała 4 lata. Po tym okresie, to Afrodyta uznała,że nic ich już nie łączy. Oboje zresztą mieli nowe sympatie. W przeddzień tragicznego czwartku 20 stycznia zatem w środę 19 stycznia, P.Gruchot w towarzystwie swojej nowej „narzeczonej” odwiedził Afrodytę i umówił się z nią na czwartek, aby wspólnie omówić pewne pewne sprawy. To, dlatego Afrodyta po zajęciach szkolnych wsiadła do jego samochodu i zgodziła się pojechać do Przybrodzina. Można teraz przypuszczać, że zabójca specjalnie wybrał teren pomiędzy jeziorami Hutka i Powidzkim. To tutaj spędzał z nią przyjemne chwile. Około godziny 16.30 wyszli oboje z samochodu. Obecna dziewczyna Piotra została w samochodzie. Gruchot kazał jej słuchać radia.

Po godzinie wrócił sam… Kiedy przyznał się do zabójstwa Afrodyty, powiedział jak to było. Po długiej rozmowie dał jej pistolet do ręki i zachęcił do oddania strzału. Dziewczyna jednak nie chciała i oddała mu broń. Kiedy ją odebrał, strzelił z tzw. przyłożenia w skroń, a po zbadaniu pulsu, oddał jeszcze jeden strzał w serce. Sekcja wykazała, że już pierwszy strzał, w głowę, był śmiertelny. Do lufy pistoletu był przymocowany tłumik. Nikt nic nie słyszał. Martwej Afrodycie morderca naciągnął kaptur na głowę, aby- jak mówił- jej głowa nie dotykała ziemi. Zwłoki przykrył igliwiem. Otrzepał ręce i powrócił do samochodu. Wieczorem, dla zapewnienia sobie alibi, że rzekomo nie ma nic wspólnego z zaginięciem Afrodyty wykonał telefon do Eleni, żądając okupu. Policja jednak nie dala się wprowadzić w błąd. P.Gruchot był pierwszym i głównym podejrzanym. Jego mętne zeznania tylko rozsierdziły śledczych. W końcu wyznał prawdę. Oświadczył nawet, że żałuje tego, co się stało. Prowadzący śledztwo powątpiewali jednak w jego szczerość.

Po pierwszej nocy w areszcie odwołał przyznanie się do winy. Zabójstwa miał dokonać nieznany mu Rosjanin….. Podczas rozprawy sądowej utrzymywał, że nigdy nie chciał zabić Afrodyty, przypadkowo się postrzeliła w pierś, a on ją tylko z litości dobił. Ludzie o słabszych nerwach wychodzili z sali sądowej podczas procesu. Konfrontacja dramatu rodziców Afrodyty z prawem, które daje każdemu możliwość obrony, a nawet zaprzeczania najjaskrawszym faktom była czasami nie do wytrzymania. P.Gruchot ukończył tylko szkolę podstawową. Jego światem były komputery. Sam twierdził, że miał kłopoty z samym sobą. Leczył się w poradni psychologicznej. Według powszechnej opinii mimo iż nie skończył szkoły zawodowej był bardzo oczytany i inteligentny. Afrodyta kiedy poznała jednak nowych kolegów w szkole plastycznej, kiedy otwierał się przed nią nowy świat, dokonała innego wyboru. Piotr Gruchot nie mógł się z tym pogodzić. Zaplanował zabójstwo Afrodyty, tak przed sadem rekapitulował materiał dowodowy prokurator Mirosław Sławeta. Za zbrodnię z premedytacją zażądał 25 lat więzenia.

Obrońca z urzędu Wojciech Pawlak skoncentrował się na rozbieżnościach i sprzecznościach. Jego zdaniem P. Gruchotowi nie udowodniono zabójstwa z premedytacją. Sąd uznał racje prokuratury i skazał zabójcę na 25 lat więzienia. Sąd Apelacyjny w Poznaniu nie dostrzegł żadnych przesłanek, aby wyrok zmienić.