Strona główna / Moja kancelaria / Wyimaginowana reforma

Wyimaginowana reforma

Profesor Ewa Łętowska wyjaśnia dlaczego Trybunał Sprawiedliwości UE słusznie łącznie rozpatruje zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości

Często zdarza się słyszeć zaczepno-triumfalne (w założeniu) zapytanie – w odpowiedzi na krytykę jaka spotyka ze strony organów unijnych reformy polskiego sądownictwa: “proszę mi pokazać jeden, no choćby jeden jedyny przykład któregoś z rozwiązań naszej reformy wymiaru sprawiedliwości, którego by nie dało się odnaleźć w jakimś innym państwie europejskim. A przecież żadnego z nich nie nęka się wypominaniem, że narusza standardy państwa prawa”.

Ostatnio pytanie to usłyszeli deputowani europejscy w Strasburgu, a pytającym był świeżo upieczony poseł, do niedawna wiceminister sprawiedliwości p. Patryk Jaki. Nie wiem, czy p. Jaki zna powieść Tadeusza Konwickiego, od którego pożyczyłam sobie tytuł tej notatki. Zwierzoczłekoupiór to stwór, który nawiedza w snach bohatera książki. Zwierzoczłekoupiór może rozmaicie wyglądać, a jego przeznaczeniem jest straszyć. Jest bytem wyimaginowanym, obiektem w nieistniejącym bestiarium. Myślę, że mógłby wyglądać tak, jak:

W internecie można obejrzeć inne jeszcze podobnie fantastyczne stworzenia, bo wyprodukować takie dziwo to pryszcz w dobie deep fake. Jedno jest pewne: stwory to choć efektowne, to przecież nieistniejące. A gdyby nawet istniały, to takie mutanty nie mogłyby normalnie żyć i funkcjonować.

Otóż rzeczywiście zapewne dla większości, jeżeli nie dla wszystkich elementów składających się na zmiany wprowadzone po 2015 r. w reżimie prawnym polskiego wymiaru sprawiedliwości, można znaleźć odpowiedniki w innych, nobliwych demokratycznych państwach. Tyle że to trochę tak, jakbyśmy powołując się na fakt, że i Hamlet, i ulotka reklamująca trutkę na szczury składają się liter, słów i zdań, uważali, że oba obiekty są identyczne czy choćby porównywalne. Polskie reformy wymiaru sprawiedliwości tworzą ciąg technologiczny, mechanizm, dzięki któremu szkolenie, rekrutacja i uzupełnianie korpusu sędziowskiego ma pozostawać pod kontrolą egzekutywy. Zaś już działający sędziowie mają być poddani działaniu mechanizmu bata i marchewki, czemu służy machina odpowiedzialności dyscyplinarnej. Na dobitkę uruchamia się (dla wybranych) trałowanie oświadczeń majątkowych czy analizę orzecznictwa z ostatnich lat (dla jasności: nie chodzi o samą kontrolę, lecz kryteria jej wszczynania lub niewszczynania). Nieproporcjonalny, systemowy wpływ władzy wykonawczej na sądownictwo widoczny jest na na każdym etapie przebiegu kariery sędziowskiej: od mianowania na asesora, przez pracę na stanowisku sędziego lub w czasie ewentualnego pełnienie funkcji prezesa w sądzie, aż po możliwość orzekania pomimo osiągnięcia wieku przejścia w stan spoczynku.
Źróło:Tekst, autorstwa prof. Ewy Łętowskiej, ukazał się na portalu „Monitor Konstytucyjny” pod tytułem „Zwierzoczłekoupiór” (http://monitorkonstytucyjny.eu/archiwa/9850) tam też całość jej rozważań.

Sprawdź także

Szok dla sędziów

W niedzielę 14 kwietnia w programie „Wstajesz i Wiesz” na antenie TVN24 sędzia Beata Morawiec, …