Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, w piątek 5 lutego 2010 roku, odbyła się rozprawa o przyznanie zadośćuczynienia, którego od Skarbu Państwa domagał się Lech Dymarski, były działacz ?Solidarności?, który był internowany od 13 grudnia 1981 roku do 20 października 1982 roku. L. Dymarski nie chciał dodatkowo odszkodowania, żądając tylko ustawowego zadośćuczynienia za internowanie. Jego wysokość pozostawił do oceny sądu.
Sąd w składzie: Karolina Siwierska ( przewodnicząca składu orzekającego), Magdalena Grzybek ( sędzia sprawozdawca) i Izabela Pospieska, po przesłuchaniu wnioskodawcy, które trwało trzydzieści minut, wyrok wydał w ciągu trzech minut. Panie sędzie nie miały żadnych wątpliwości i uznały wnioski prokuratora, który reprezentował interes państwa oraz adwokata Jerzego Pomina, uznając iż Lechowi Dymarskiemu należy się maksymalna kwota zadośćuczynienia w wysokości 25.000 złotych.
L. Dymarski został internowany tuż po północy 13 grudnia 1981 roku w hotelu ?Grand? w Sopocie?, gdzie obradowała Komisja Krajowa NSZZ ?Solidarność?. L. Dymarski mówił sądowi: ?z hotelu zawieziono mnie i innych internowanych do jakiegoś komisariatu, nawet nie wiem gdzie, zaprowadzono nas do podziemia, gdzie cały czas staliśmy, do 6 rano. Zapytałem stojącego obok nie milicjanta, kogo tak pilnują. On powiedział, że nic nie wie, uczestniczy w akcji ?Pieścień? przeciwko przestępcom. Potem zawieziono mnie do zakładu karnego Szczebielinek pod Wejcherowem i tam w wieloosobowej celi byłem do Sylwestra. W Sylwestra mnie i jedenastu kolegów zawieziono na lotnisko, skąd helikopterem przewieziono do Białołęki, gdzie byłem internowany w celi 2-osobowej, do października 1982 roku. Nie wiem czy to ważne, ale cały czas nie wiedzielismy co się dzieje, gdy na lotnisku zobaczyłem pluton umundurowanych ludzi, pomyślałem, i jak się potem okazalo, nie tyko ja, że za chwilę nas rozstrzelają?.
Sąd pytał o szykany, o stan zdrowia, o oczekiwania i nadzieje. L. Dymarski, który mówił o tym co przeżył z wielkim umiarem i skromnością, na zakończenie powiedział ? najbardziej żałuję wyrwanych z życiorysu 10 lat.
Prokurator w mowie końcowej wniósł o przyznanie najwyższej kwoty zadośćuczynienia; o to samo wnosili L. Dymarski i jego adwokat Jerzy Pomin. Sąd podkreślił, że maksymalna kwota zadośćuczynienia L. Dymarskiemu ze wszechmiar się należy.