Najnowsze informacje

BZDURA ROKU

Pułkownik Robert Latkowski, współautor książki „Ostatni lot”, powiedział że generał Błasik musiał mieć świadomość warunków na lotnisku w Smoleńsku. Zapytany, kto mógł podjąć decyzję o starcie, odpowiedział: „Tylko mógł zadecydować o tym dowódca sił powietrznych. Tylko on”. Decyzję taką mógł zmienić tylko prezydent Lech Kaczyński, ale nie zrobił tego.

W kontekście tego co najmniej dziwi wypowiedź zięcia zmarłego prezydenta Marcina Dubienieckiego, który zamierza złożyć do prokuratury doniesienie o możliwości dokonania zamachu na życie prezydenta.
Kiedy tylko pojawia się jakakolwiek obciążająca prezydenta wiadomość,PiS i rodzina Jarosława Kaczyńskiego robią wszystko, aby , tylko odwrócić uwagę Polaków od rzeczywistych powodów katastrofy w Smoleńsku.
M. Dubieniecki twierdzi,że już jakiś czas temu prokuratura wojskowa utrudniła pracę pełnomocnikom, założyła im kaganiec. Nie możemy kserować i tworzyć odpisów z akt ? mówi w wywiadach. Nie wierzę, by nie było tu ingerencji kogoś z obozu rządzącego. Chodzi o to, by nie informować opinii publicznej o nowych faktach, które jeszcze w sprawie mogą się pojawić ? powiedział w wywiadzie dla Wirtualnej Polski adwokat Marcin Dubieniecki, mąż i pełnomocnik Marty Kaczyńskiej-Dubienieckiej, córki tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Dalej powiedział też, że nie twierdzi kategorycznie, że doszło do zamachu ale uważa, że prokuratura, oprócz śledztwa, które prowadzi, powinna się dodatkowo tym wątkiem się zająć.
Płk Robert Latkowski, współautor książki „Ostatni lot”, natomiast publicznie twierdzi, że generał Błasik musiał mieć świadomość warunków na lotnisku w Smoleńsku. Zapytany, kto mógł podjąć decyzję o starcie, odpowiedział: „Tylko mógł zadecydować o tym dowódca sił powietrznych. Tylko on”. Dowodził całym lotnictwem i ma swoją służbę też meteorologiczną, wojskową, natomiast na pewno był zapoznany z prognozą pogody i nie wykluczam, że znając te warunki pogodowe, jakie są na lotnisku w Smoleńsku, przejął ? można tak powiedzieć ? dowodzenie tym samolotem i on składał meldunek prezydentowi o gotowości do lotu – dodał pułkownik. ł na to, że może w momencie podejścia do lotniska już nie będzie takich złych warunków, które by uniemożliwiały lądowanie tego samolotu. Być może nie chciał peszyć pasażera wcześniej – zastanawiał się w dalszej części rozmowy. Następnie opowiedział o zjawisku „zawieszenia” pilota samolotu, które jego zdaniem tłumaczy, dlaczego przez ostatnie sekundy kpt. Protasiuk nie odzywał się. – Kapitan Protasiuk „był zawieszony”. Nie zazdroszczę mu tego stanu psychicznego, bo miałem różne trudne sytuacje to wiem, jak człowiek reaguje. Są takie sytuacje, że pilot nawet jeśli jest w takim stresie – my to nazywamy zawieszeniem – to on mógł nawet kolegów swoich nie słyszeć – dodał generał.Kolega krzyczał i on nie słyszał tej komendy, że odchodzimy. Drugi pilot nie wykazał się kwalifikacjami, bo obowiązkiem drugiego pilota, jeśli pierwszy nie odpowiada, jest przejęcie sterowania samolotem. Tutaj nastąpiło tak zwane psychiczne zawieszenie, powinien wkroczyć, zdecydowanie przejąć stery i odejść na drugie okrążenie, odejść na zapasowe lotnisko. Obie wypowiedzi trzeba na spokojnie przeanalizować. Wnioski nasuwają się same.

Sprawdź także

PAD-aleć przegrał w NSA

Sędzia Sądu Najwyższego Paweł Grzegorczyk nie musi orzekać w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN. Stosowną decyzję …