Polska zapłaci za wyroki wydawane przez neo-sędziów. To może być dopiero początek. „Fala spraw”
Są pierwsze ugody przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu w sprawach, w których orzekali tzw. neo-sędziowie – ustaliła Anna Gmiterek-Zabłocka z TOK FM. – To może być fala spraw o zadośćuczynienie za to, że wyrok wydał neo-sędzia – wskazują prawnicy.
Wojciech Olkusnik/East News
REKLAMA
Do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – jak słyszymy w Ministerstwie Sprawiedliwości – wpłynęło ponad 300 skarg dotyczących wyroków wydanych przez tzw. neo-sędziów. Chodzi o sędziów, którzy uczestniczyli w procedurze awansowej przed upolitycznioną Krajową Radą Sądownictwa, co europejskie trybunały, ale i Sąd Najwyższy (tzw. uchwała połączonych izb) uznały za niezgodne z prawem.
REKLAMA
W pierwszych sprawach przed ETPCz – jak potwierdził w rozmowie z TOK FM wiceminister sprawiedliwości, Dariusz Mazur – są już zawarte ugody. Ich treść jest na razie objęta tajemnicą, dlatego nie możemy pisać o szczegółach. Nieoficjalnie wiemy jednak, że Polska godzi się na zapłatę tzw. słusznego zadośćuczynienia, czyli po kilka tysięcy euro w każdej z tych spraw.
Proponując zawarcie ugody przed ETPCz, Polska jednoznacznie przyznaje, że zgadza się z argumentami skarżących, którzy podważają status neo-sędziów i ich prawo do wydawania wyroków. – Dla nas sytuacja jest bezsporna. Nie kwestionujemy, że dochodziło do naruszania prawa do rzetelnego procesu przed niezależnym i bezstronnym sądem w związku z kilkuletnią dezorganizacją sądownictwa w naszym kraju, za poprzedniej władzy. Dlatego zawarcie ugody jest najsensowniejszym rozwiązaniem dla Polski – najszybszym, a zarazem takim, które naraża państwo polskie na mniejsze straty – mówi w rozmowie z TOK FM sędzia Dariusz Mazur.
Chodzi o to, że gdyby doszło do normalnego procesu przed ETPCz, kwota zadośćuczynienia na rzecz skarżącego byłaby zapewne o wiele wyższa, czyli Polska zapłaciłaby o wiele więcej. – Dziś też – w wyniku tych ugód – zapłacimy, ale będą to mniejsze kwoty. Ale jeżeli chcemy czuć się pełnoprawnym członkiem europejskiej wspólnoty prawnej, to powinniśmy przestrzegać jej reguł. Idea instytucji ugody jest taka, aby dobrowolnie zapłacić, w o wiele szybszym terminie – dodaje wiceminister sprawiedliwości.
Wszystkie ugody są objęte klauzulą poufności – nie mogą o nich rozmawiać ani strony, ani Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „Zgodnie z art. 39 ust. 2 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności postępowanie w przedmiocie zawarcia ugody ze skarżącym ma charakter poufny. W związku z powyższym Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie udziela informacji na temat prowadzonych negocjacji ugodowych” – przekazało nam biuro prasowe MSZ.
REKLAMA
Jak dodano, „MSZ nie odnotowało żadnej decyzji zatwierdzającej ugodę w interesującej Państwa kategorii spraw”. Chodzi o opublikowanie takiej ugody w europejskim systemie HUDOC. Rzeczywiście, jeszcze ich w nim nie ma, ale to najpewniej dlatego, że ugody muszą być zatwierdzone przez sędziego ETPCz, a to trwa co najmniej kilka miesięcy.
Jakich spraw dotyczą ugody?
Na razie ugody są zawierane w sprawach dotyczących wyroków wydanych przez sędziów Sądu Najwyższego, których status już raz został podważony w innych orzeczeniach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – np. w sprawach Wałęsa przeciwko Polsce, Tuleya przeciwko Polsce, Reczkowicz przeciwko Polsce czy Advance Pharma sp. z o.o. przeciwko Polsce. Chodzi zarówno o sprawy cywilne, np. o odszkodowanie, jak i karne. Skarżącymi są m.in. mieszkańcy Warszawy.
Na dziś, jak wynika z naszych informacji, część skarżących na ugody przystaje, część nie. Nie zgadzają się ci, których procesy trwały przez wiele lat, opłacenie prawników kosztowało bardzo dużo pieniędzy, a kwoty zaproponowane w ugodach są na tyle niskie, że nie pokryją nawet poniesionych wydatków.
Co istotne, brak akceptacji ugody przez skarżącego i tak może się zakończyć decyzją o tym, że ETPCz skreśli taką sprawę z listy, a Polska wypłaci zaproponowaną przez rząd kwotę. W takiej sytuacji, rząd ma bowiem prawo przesłać tzw. deklarację jednostronną – Unilateral Declaration, na mocy której uzna, że doszło do naruszenia prawa i zdecyduje się wypłacić tożsamą kwotę zadośćuczynienia. Jak słyszymy od prawników, Trybunał zwyczajowo akceptuje takie rozwiązanie jako wynikające z regulaminu ETPCz i czyniące zadość wymaganiom Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
REKLAMA
„Fala spraw”
– Na razie są to wyroki neo-sędziów z Sądu Najwyższego, ale przecież możemy się spodziewać w dalszej kolejności orzeczeń z niższych instancji. To może być fala spraw o zadośćuczynienie za to, że wyrok wydał neo-sędzia. Wydaje mi się, że może być tych spraw tyle, co roszczeń związanych z przewlekłością rozpoznawania spraw przez polskie sądy, czyli tysiące – mówi nam jeden z sędziów, chcących zachować anonimowość.
Również Helsińska Fundacja Praw Człowieka przewiduje falę takich spraw, patrząc na problem systemowo. – Zdziwiłabym się, gdyby profesjonalni pełnomocnicy nie wykorzystywali również tej drogi. Musimy pamiętać o tym, że Polska zawsze była w czołówce tych krajów, z których pochodziło najwięcej skarg do ETPCz i jednocześnie była jednym z pięciu krajów, które miały największy problem z systemowym wykonywaniem wyroków – mówi w rozmowie z TOK FM Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
– Oczywiście, to jest bardzo dobra informacja, że rząd polski – godząc się na ugodę – potwierdza, że doszło do naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Bo to jednocześnie oznacza, że Polska potwierdza fakt, że jeśli w danej sprawie orzekał neo-sędzia, to naruszone zostało prawo strony do sądu ustanowionego ustawą – mówi prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Maciej Nowicki.
Szef fundacji dodaje, że kluczowe jest jedno – wykonanie wyroków, które już zapadły. Chodzi m.in. o wyrok Wałęsa przeciwko Polsce, zgodnie z którym sprawa neo-sędziów powinna być uregulowana systemowo. – Jeśli wyrok zostanie wykonany na poziomie tzw. General Measures, to na przyszłość można się spodziewać, że sądy krajowe dostaną mechanizmy radzenia sobie z tą sytuacją, orzekania zadośćuczynienia na poziomie krajowym. I wtedy nie powinno być już konieczne, by takie sprawy trafiały do Strasburga – tłumaczy Maciej Nowicki.
Przedruk z portalu TO FM