Michał Woś w imieniu Solidarnej Polski będzie walczył z organizacjami pozarządowymi finansowanymi z zagranicy. Na poparcie słuszności swoich racji podaje na Twitterze fake newsy dotyczące niedawnego wyroku Sądu Najwyższego USA. Wyjaśniamy ministrowi, prawnikowi z wykształcenia, o co chodzi w dokumencie – pisze Dominika Sitnicka w Archiwum Osiatyńskiego.
Po wyborczym zwycięstwie Andrzeja Dudy Solidarna Polska utwierdza swoją pozycję jako skrajnie prawicowego skrzydła PiS. W ramach tych manewrów w wypowiedziach polityków SP co chwila powraca temat ustawy o jawności finansowania organizacji pozarządowych.
W ostatnich dniach najwięcej na ten temat mówił minister środowiska Michał Woś wskazując, że wiele z NGOsów zajmujących się ochroną przyrody posiada finansowanie z zagranicy. Woś insynuował, że organizacje te działają na szkodę Polski z inspiracji obcych wywiadów. Zdradził też, że projekt ustawy przygotowywany przez Solidarną Polskę zakłada stworzenie rejestru organizacji, które otrzymują zagraniczne finansowanie.
W tej chwili politycy prawicy szukają na świecie przykładów, które potwierdzałyby słuszność ich pomysłów. Do tej pory wiadomo, że podobne rozwiązania służące do szykanowania NGOsów istnieją m.in. w Rosji i na Węgrzech.
Solidarna Polska śladem USA?
W środę na Twitterze prawicowy użytkownik umieścił informację: „Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zniósł ochronę wszystkich organizacji Sorosa powiązanych z Open Society, które od dziś będą traktowane jako «międzynarodowe zagrożenie». Orzeczenie ma moc w zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak też poza ich granicami”. Linkowany artykuł nie zawiera więcej treści niż to, co w tłicie.
Wiadomość podał dalej Michał Woś z komentarzem: „#Jawność Projekt polskiej ustawy o transparentności finansowania NGO jest gotowy. @SolidarnaPL będzie przekonywać koalicjantów do jego uchwalenia – jawność wzmacnia demokrację”.
Wpis Michała Wosia szybko skomentował Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, wytykając ministrowi, że wyrok Sądu Najwyższego USA w ogóle tego nie dotyczy.
Zaczęło się w 2003 roku
W 2003 roku Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił, a następnie prezydent George W. Bush podpisał United States Leadership Against HIV/AIDS, Tuberculosis, and Malaria Act (Ustawa o amerykańskim przywództwie w walce z HIV/AIDS, gruźlicą i malarią).
Ustawa ta reguluje przyznawanie organizacjom pozarządowym pieniędzy na walkę z tymi chorobami za granicą. Uzależniała ona jednak jednocześnie przyznanie funduszy od przyjęcia przez te organizacje oficjalnej polityki sprzeciwiającej się prostytucji i handlowi ludźmi, które uznano za czynniki sprzyjające rozprzestrzenianiu się tych chorób.
NGOsy kontestowały ten wymóg. Jedną z grup, które go zaskarżyły było Open Society Public Health Program. Tłumaczono, że przyjęcie przez organizacje regulaminów wprost sprzeciwiających się prostytucji może być źle odbierane przez niektóre rządy i utrudnić pracę działaczy z osobami zajmującymi się prostytucją.
„Organizacje zdrowia publicznego nie mogą mówić sex-workerom, że są im przeciwne, a jednocześnie oczekiwać, że będą z nimi współpracować w kwestii zatrzymania epidemii HIV” – wyjaśniała wtedy dyrektorka programu Marine Buissonniere.
W 2013 Sąd Najwyższy uznał, że takie wymogi w stosunku do amerykańskich organizacji są niekonstytucyjnym ograniczeniem wolności wypowiedzi. Podkreślano, że nie można wykorzystywać warunkowania finansowania organizacji do regulowania swobody jej wypowiedzi w obszarze, który nie dotyczy bezpośrednio dotowanego programu.
Sąd narzuca ograniczenia zagranicznym NGO
Najnowszy wyrok w tej sprawie dotyczy kwestionowania przez organizacje pozarządowe tego wymogu w przypadku współdziałających z nimi organizacji zagranicznych. Amerykańskie sądy w dwóch instancjach przyznały NGOsom rację, stwierdzając, że rząd nie może nakładać na nie takich obostrzeń.
Ale w czerwcu 2020 Sąd Najwyższy (większością 6-3) orzekł, że organizacje zagraniczne nie są chronione przez amerykańską konstytucję zatem nie przysługuje im taka ochrona wolności wypowiedzi jak organizacjom amerykańskim. Zatem finansowanie uzależnione będzie od wdrożenia przez nie antyprostytucyjnych deklaracji, zgodnych z polityką USA.
Zdanie odrębne sporządzili sędziowie Breyer, Ginsburg i Sotomayor, nie zgadzając się z decyzją większości Sądu – ich zdaniem wolność wypowiedzi obejmuje także filie amerykańskich organizacji rejestrujące się w innych państwach.
„Sąd Najwyższy wsparł amerykański rząd w próbie narzucenia szkodliwej ideologicznej agendy na amerykańskie organizacje oraz ograniczył prawo do wolności wypowiedzi. Antyprostytucyjna deklaracja zagraża walce z HIV poprzez utrudnianie i piętnowanie wysiłków na rzecz świadczenia usług zdrowotnych. Potępianie marginalizowanych grup nie jest strategia zdrowia publicznego” – czytamy w komentarzu zamieszczonym po wyroku na stronie Open Society.
Clickbait ministra
Przypomnijmy zatem jeszcze raz. Michał Woś, mózg operacji „jawność organizacji pozarządowych”, uważa, że wyrok amerykańskiego SN stwierdza, że fundacje George’a Sorosa mają być traktowane jako „międzynarodowe zagrożenie”, a z tego powodu pozbawione ochrony prawnej.
To w oczywisty sposób bzdura, o czym minister dowiedziałby się, gdyby przeczytał choć pierwszą stronę wyroku.
Woś złapał się na fake newsa z Ameryki, gdzie prawica także intensywnie szczuje na George’a Sorosa, ale wyrok Sądu Najwyższego, który ten polityk linkuje, jest mimo wszystko zbieżny ze stanowiskiem polskiego rządu. Jest on bowiem uznaniem prymatu rządowej agendy nad swobodą organizacji pozarządowych w realizacji swoich statutowych zadań.
Dominika Sitnicka
Archiwum Osiatyńskiego