Jerzy A. Stępień: O praworządności najprościej, jak można
Jak się jest prawnikiem, a Zbigniew Ziobro jest nawet absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetowi Jagiellońskiego (swoją drogą tylko pogratulować zasłużonej krakowskiej Alma Mater), to się wie co to jest praworządność.
Praworządność polega na tym, że się przestrzega prawa – tak mają czynić zarówno obywatele, jak i organy państwa. Przy czym władzy wolno znacznie mniej, ponieważ ona dla każdego swojego kroku musi mieć podstawę prawną; obywatele mogą czynić wszystko to, co nie jest zakazane. Koniec i kropka. Nic się tu więcej mądrego nie da powiedzieć, choć można oczywiście na ten temat napisać wiele książek i wielu z tego żyje. Koń jaki jest każdy widzi… Widzi to więc doskonale także minister Ziobro, któremu podoba się, jak i wielu jego kompanom, stać ponad prawem. Kiedy Morawiecki senior grzmiał na pierwszym posiedzeniu Sejmu w 2015 r., że ponad prawem jest dobro narodu, sala entuzjastycznie biła brawo, choć kogutom (i kurom) zapowiedziano wtedy lojalnie Święta Bożego Narodzenia. Otóż autorytarna władza (w tym wypadku amator in spe) doskonale wie, że podporzadkowanie się prawu to jej koniec.
Praworządność wygląda tak samo w kraju jak i za granicą, tu i tam jej istota przedstawia się tak samo. Wszędzie trzeba ogłaszać wydane wyroki, w tym sądów konstytucyjnych, wszędzie w demokratycznym państwie trzeba publikować uchwalone przez parlament i podpisane przez głowę państwa ustawy, bo tak stanowi prawo i to najwyższe, bo płynące wprost z konstytucji. Trzeba też w terminie sporządzać i ogłaszać uzasadnienia wyroków.
Co więcej, i to jest najbardziej dla władzy przykre, trzeba wyroki sądów wykonywać. Dlatego rząd nazywa się wszędzie władzą wykonawczą.
Praworządność, o którą dobija się Unia dla nas samych, nie dotyczy wykonywania tylko prawa unijnego, ale całego prawa krajowego, którego prawo unijne jest od 1 maja 2004 r. integralną częścią, bo traktaty unijne ratyfikowaliśmy. Minister Ziobro wie zatem to wszystko doskonale, że przestrzeganie praworządności to jego koniec, ale liczy na to, że tego nie wie przynajmniej część obywateli. Dlatego pozuje na szeryfa z Dzikiego Zachodu, gdzie prawem był właśnie szeryf. Lud kocha szeryfa, bo może stać spokojnie z założonymi rękami, patrząc jak szeryf za nich rozprawia się ze złymi ludźmi. Jeszcze lepiej patrzeć na takiego szeryfa w kinie, bo na siedząco. Szeryf walczy ze złymi ludźmi, czyli takimi którzy chcą nas zabić, a co najmniej okraść. Szeryf (dzisiaj już w telewizji) musi więc bez przerwy pokazywać, jak się tych złych ludzi w imieniu telewidzów, czyli ludzi uczciwych i dobrych, gnębi.
Ta wstrętna Unia chce nam zabrać pieniądze które się nam należą, a skąd ona je ma? Minister Ziobro ostatnio przecież wytłumaczył, że Unia znacznie więcej od nas wywozi, niż nam daje. Nie dość więc, że nas regularnie od piętnastu lat okrada, to jeszcze nie chce oddać tego, co nam się słusznie należy – szczególnie na dopłaty dla rolników – i warunkuje zwrot wcześniej ukradzionego przestrzeganiem tej zagranicznej praworządności. Na szczęście naszego szeryfa wspiera nasz premier z Orbanem. Ale premier tylko dlatego nie okazał się być „miękiszonem”, ponieważ nasz szeryf go odpowiednio pogonił.
Pozwoliłem sobie w takiej formie opisać, o co chodzi z tą praworządnością, bo właśnie przed godziną poproszono mnie na messengerze, żebym wytłumaczył na FB co to jest praworządność, i żeby było jak najprościej. No więc prościej już nie potrafię.
A na koniec anegdota:
Jesienią 2015 r. (to ważne) zostałem zaproszony na macierzystą uczelnię Zbigniew Ziobry z wykładem. Profesor, który mnie zapraszał, zaproponował później lunch. W jego trakcie długo się użalał jak bardzo im wszystkim na wydziale wstyd za takich absolwentów jak nasz dzisiejszy bohater. Wymienił przy tym kilku innych, nie wyłączając urzędującego prezydenta. Chcąc go nieco pocieszyć, powiedziałem: Niechże się pan aż tak bardzo nie sumituje z ich powodu – my na UW mamy wcale nie gorszych.
Jerzy Adam Stępień
Tekst zaczerpnięty z profilu Autora na FB
Sprawdź także
„Duma i uprzedzenie”
W SN za czasów neoKRS znaleźli się ludzie wyselekcjonowani, dający rękojmię lojalności wobec władzy, związani …