Jarosław Gwizdak z Katowic złożył rezygnację z urzędu sędziego. W rozmowie z OKO.press tłumaczy, dlaczego to zrobił i jak wyglądają sądy po reformie ministra Ziobry: „To nie są czyste represje. To coś pomiędzy efektem mrożącym a subtelnym mobbingiem. I te postępowania dyscyplinarne wszczyna rzecznik dyscyplinarny, który sam miał postępowanie dyscyplinarne”
Jarosław Gwizdak, były prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, w środę 27 lutego 2019 wysłał rezygnację do ministerstwa sprawiedliwości. Dla środowiska sędziów to duże zaskoczenie, bo Gwizdak jest jednym z najbardziej znanych sędziów w Polsce.
Dał się on poznać jako propagator otwarcia sądów na obywateli. Mówi prosto o prawie i wymiarze sprawiedliwości. Promował też szerokie zastosowanie nowinek technologicznych w sądach, co odciążyłoby pracowników sądów. Gwizdak krytykował też sposób działania wymiaru sprawiedliwości, w tym obecne porządki wprowadzane przez władze PiS.
W 2015 roku otrzymał tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku za akcje edukacyjne i otwarcie sądu na ludzi. Był na Przystanku Woodstock na panelu dotyczącym reformy sądów i był twarzą protestów na Śląsku przeciwko „reformom” obecnej władzy w sądach.
W czasie wolnym gra w punkowym zespole „The Judges”, nosi koszulki z napisem „Skazany na bluesa”. Do pracy jeździ na rowerze. W ubiegłym roku kandydował na prezydenta Katowic. W wyborach zdobył ponad 12 tysięcy głosów i zajął trzecie miejsce. Jego komitetowi „Prawo do Katowic” zabrakło 700 głosów, aby wejść do rady miasta. Po wyborach Gwizdak wrócił do orzekania w wydziale cywilnym.
„Są równi i równiejsi. Jeden z członków KRS jest na zdjęciach z zebrań Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego i zdjęcia te publikowane są na stronach partii politycznej. A potem ten sam sędzia w publicznej telewizji mówi, że sędziowie mają być apolityczni.
Po oficjalnych statystykach widać, że w sądach nic się nie zmieniło [po reformie]. Nic się nie dzieje, nic nie drgnęło. Prezesami części sądów zostali tzw. znajomi królika. Środowisko sędziów ocenia ich negatywnie. Atmosfera wśród sędziów jest nie najlepsza”.
„Nie chcę dalej siedzieć zakopany w aktach oraz papierach i czekać na kolejną reformę wymiaru sprawiedliwości. Nie chcę być sfrustrowany tym, że cały świat idzie w informatyzację, wszystko przechodzi do Internetu, a sądy nadal komunikują się za pomocą papieru. Dziś mówienie o wymiarze sprawiedliwości uważane jest za sprzeniewierzenie się godności urzędu sędziego i grozi postępowaniem dyscyplinarnym.
Sił mi dodało duże poparcie mieszkańców Katowic, gdy w ubiegłym roku kandydowałem na prezydenta tego miasta. Dostałem 12 tysięcy głosów i zająłem trzecie miejsce. Okazało się nagle, że nie jest tak, że ludzie nie lubią sędziów. Ufają nam i, co niespotykane na świecie, wyszli w protestach na ulicę w obronie sędziów i Konstytucji”.
Co będzie Pan robił po 1 czerwca, gdy zrzuci już togę sędziego?
Chcę głośno mówić o wymiarze sprawiedliwości, ale na swoich warunkach i pełnym głosem. Bo dziś mówienie o wymiarze sprawiedliwości uważane jest za sprzeniewierzenie się godności urzędu sędziego i grozi postępowaniem dyscyplinarnym. I będę mówił, co myślę o sądach jako zwykły obywatel. Moja głowa w tym, żeby mój głos był silny i głośny. Będę też patrzył samorządowej władzy na ręce. Sił mi dodało duże poparcie mieszkańców Katowic, gdy w ubiegłym roku kandydowałem na prezydenta tego miasta. Dostałem 12 tysięcy głosów i zająłem trzecie miejsce. Okazało się nagle, że nie jest tak, że ludzie nie lubią sędziów. Ufają nam i, co niespotykane na świecie, wyszli w protestach na ulicę w obronie sędziów i Konstytucji.
Na OKO.press cały wywiad z Jarosławem Gwizdakiem