Kwestionując niezależność niemieckiej prokuratury, Trybunał Sprawiedliwości UE wymierzył Niemcom tęgi policzek. W rzeczywistości był to prewencyjny strzał ostrzegawczy pod adresem Węgier i Polski – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.
„Ten wyrok jest sensacją. Trybunał Sprawiedliwości UE zabronił niemieckim prokuraturom wystawiania europejskiego nakazu aresztowania” – pisze Heribert Prantl w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”.
Kraje UE od 2002 roku bez żadnych problemów wystawiają europejskie nakazy aresztowania przeciwko przestępcom. Na początku tego tygodnia TSUE nieoczekiwanie zakwestionował jednak praktykę stosowaną w Niemczech. Niemieccy prokuratorzy są związani poleceniami ministerstwa sprawiedliwości, co oznacza, że nie posiadają wymaganej niezależności. Europejski nakaz aresztowania może, zdaniem TSUE, wystawić tylko sędzia.
Wystawione w Niemczech europejskie nakazy aresztowania stały się nieważne
„To zawstydzająca historia” – pisze Prantl, podkreślając, że wszystkie wystawione przez niemiecki wymiar sprawiedliwości europejskie nakazy aresztowania, a jest ich obecnie 5600, stały się nieważne.
Dziennikarz „SZ” zwraca uwagę, że przepisy regulujące działanie prokuratury powstały w XIX wieku, gdy prokuratura uważana była powszechnie za „kawalerię wymiaru sprawiedliwości”. Prantl zaznacza, że stowarzyszenia reprezentujące prokuratorów od dawna domagają się zniesienia prawa ministrów do wydawania im poleceń, jednak politycy do tej pory nie rozwiązali tego problemu.
„Wyrok TSUE przeciwko niemieckiej prokuraturze został ogłoszony dzień po wyborach europejskich. Jeżeli był to przypadek, to był to przypadek znaczący. Istnieją obawy, że państwa takie jak Węgry czy Polska, które coraz bardziej oddalają się od praworządności, wykorzystają europejski nakaz aresztowania do celów politycznych – do aresztowania za granicą politycznych przeciwników” – czytamy w „SZ”.
Prewencyjny wyrok
Wyrok przeciwko Niemcom był w rzeczywistości wyrokiem prewencyjnym: niemieckie państwo prawa posłużyło za przykład mający stanowić ostrzeżenie przed łamaniem praworządności przez inne państwa – tłumaczy Prantl.
„SZ” przyznaje, że w niemieckim sądownictwie istniał punkt zaczepienia, który TSUE wykorzystał jako pretekst. Wyrok powinien być pretekstem do zreformowania struktur wymiaru sprawiedliwości. „Zależność nie tylko prokuratury, lecz wręcz całego wymiaru sprawiedliwości od władzy wykonawczej jest sprzeczna z trójpodziałem władz” – pisze w konkluzji Prantl.
Artykuł pochodzi z serwisu „Deutsche Welle” opublikowała go „Gazeta Wyborcza” skąd pochodzi przedruk