W tej chwili mamy do czynienia ze zinstytucjonalizowaną anarchią życia społecznego i prawnego. Za obudzenie tych demonów, które będzie trudno okiełznać, odpowiedzialna jest władza – mówił w „Faktach po Faktach” profesor Krzysztof Rączka, sędzia Sądu Najwyższego.
Sąd Najwyższy w składzie trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, wydał uchwałę dotyczącą legalności zasiadania w składach sędziowskich osób wybranych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Stwierdził, że jeśli w składzie Sądu Najwyższego zasiada osoba powołana na sędziego SN przez nową KRS, taki skład jest nieprawidłowo obsadzony. W przypadku sądów powszechnych i wojskowych sytuacja jest podobna, jeżeli wadliwość procesu powoływania prowadzi, w konkretnych okolicznościach, do naruszenia standardu niezawisłości i bezstronności. Uchwała nie ma zastosowania do orzeczeń wydanych przez sądy przed dniem jej podjęcia. Natomiast w odniesieniu do Izby Dyscyplinarnej SN ma zastosowanie do orzeczeń tej Izby bez względu na datę ich wydania.
Sędzia Sądu Najwyższego: sędziowie wybrani przez nową KRS nie powinni orzekać
Sędzia Sądu Najwyższego, prof. Krzysztof Rączka, który uczestniczył w siedmiogodzinnym posiedzeniu trzech izb Sądu Najwyższego, tłumaczył w „Faktach po Faktach”, że sędziowie wybrani przez nową KRS „przede wszystkim, w poczuciu odpowiedzialności za sprawy obywateli i bezpieczeństwo obrotu prawnego, powinni powstrzymać się od orzekania”.
- Nie powinni orzekać, ale nikt fizycznie w Sądzie Najwyższym nie będzie ich nie dopuszczał do stołu sędziowskiego – dodał. Sędzia zaznaczył, że jednocześnie „wszyscy muszą mieć pełną świadomość tego, że ewentualne wyroki będą dotknięte wadą prawną”.
Gość „Faktów po Faktach” zwrócił także uwagę na Izbę Dyscyplinarną, wobec której Izba Pracy Sądu Najwyższego orzekła w grudniu ubiegłego roku, że „nie jest ona sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i prawa krajowego”.
- Tutaj wyraźnie w uzasadnieniu (z czwartku) było podobnie jak w wyroku z 5 grudnia, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego i w rozumieniu konstytucji. To sąd nadzwyczajny, który faktycznie istnieje, ale w obrocie prawnym nie jest to sąd – tłumaczył.
Jak mówił, „tego typu instytucje zostały w konstytucji przewidziane na wypadek wojny”. – My na szczęście w wojnie nie jesteśmy, nie licząc wojny, jaką rząd, władza wypowiedzieli sądownictwu – dodał.