Sędzia Justyna Koska-Janusz rozmawia z „Gazetą Wyborczą” o cofnięciu jej delegacji- Oświadczenie ministerstwa, które mnie dyskredytuje i podważa moje kompetencje, jest oświadczeniem, co do którego można rozważyć podjęcie środków prawnych – mówi Justyna Koska-Janusz, sędzia odwołana z delegacji przez Zbigniewa Ziobrę.
Czy dostała pani uzasadnienie decyzji o odwołaniu z delegacji do sądu okręgowego?
– Sędzia Justyna Koska-Janusz z II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia: Przepisy nie nakładają na ministra sprawiedliwości obowiązku uzasadnienia. Minister ma uprawnienie delegowania sędziego i ma możliwość odwołania go z delegacji bez podania przyczyny.
Dlaczego podjął taką decyzję?
– Oczywiście można się nad tym zastanawiać, zwłaszcza że decyzja została podjęta w trakcie trwania delegacji. Zastanawiałam się, czy uchybiłam swoim obowiązkom właśnie w trakcie delegacji, ale żaden powód nie przyszedł mi do głowy. Dopiero ze strony internetowej ministerstwa dowiedziałam się, że powodem mojego odwołania była sprawa, która w 2013 r. wpłynęła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w trybie przyspieszonym. Tego dnia miałam tzw. dyżur aresztowo-trybowy. Zajmowałam się tą sprawą jak każdą inną.
Ponoć była pani przy tej sprawie „pobłażliwa i nieudolna”.
– Moje doświadczenie zawodowe, lata praktyki na sali sądowej pozwoliły nabrać wątpliwości, czy podsądna w ogóle może podlegać odpowiedzialności karnej. Nie będę się wypowiadać na temat jej zachowania, ale pewne okoliczności wymagały sprawdzenia i dlatego sprawa została zwrócona do prokuratury. Niezbędne było przeprowadzenie opinii przez biegłych psychiatrów. Nigdy więcej nie miałam już z tą sprawą do czynienia.
A może zarzuty wzięły się stąd, że oskarżona zachowywała się dziwnie na sali, a pani nie reagowała?
– Nie pamiętam aż tak dokładnie przebiegu rozprawy. To była sprawa jak każda inna. Nic szczególnego nie utkwiło mi w pamięci. Decyzja w sprawie była spowodowana m.in. reakcją na zachowanie oskarżonej.
Może zatem chodzi o proces z oskarżenia min. Zbigniewa Ziobry, wówczas europosła, przeciwko Jaromirowi Netzlowi?
– To pytanie do pana ministra.
Czy minister Ziobro ma prawo czuć się skrzywdzony wyrokiem, który wydała pani w sprawie Netzla?
– To jest pytanie do pana ministra.
Może kara grzywny dla Zbigniewa Ziobry za spóźnienie się na rozprawę była zbyt surowa?
– Decyzja w tej sprawie była kontrolowana przez sąd odwoławczy. To, że strony się spóźniają, nie oznacza, że jest na to przyzwolenie.
Sędziowie też się spóźniają.
– Nie przypominam sobie, żebym spóźniła się do rozpoznania sprawy.
Czuje się pani skrzywdzona decyzją ministra sprawiedliwości o skróceniu delegacji?
– Na te sprawy nie można patrzeć w kategoriach osobistych.
To przecież pani zawodowe życie.
– Ale ja w dalszym ciągu pozostaję sędzią. Zmieniają się tylko moje obowiązki. Nie orzekam już w sądzie okręgowym, ale w rejonowym.
Czy odbiera pani decyzję ministra jako próbę wpływania na środowisko sędziowskie?
– Każdy sędzia może to odczytywać na swój sposób. Podkreślam, że niezależnie od tego, czyja sprawa wpływa do sądu, te osoby są równo traktowane. Do każdej sprawy podchodzę z jednakową atencją, do każdej przygotowuję się rzetelnie.
Czy miała pani wcześniej jakieś postępowanie dyscyplinarne?
– Żadnego.
A jak wypadała okresowa ocena pani pracy?
– Otrzymywałam bardzo dobre oceny.
Ale minister ma zastrzeżenia do pani umiejętności zawodowych. Czy to pani nie przeszkadza?
– Oświadczenie ministerstwa, które dyskredytuje mnie i podważa moje kompetencje, jest oświadczeniem, co do którego można rozważyć podjęcie środków prawnych, żeby przeciwdziałać skutkom tych wypowiedzi.
Jakich środków?
– Zbyt wcześnie, żeby o tym mówić.
XXX
Ministerstwo kręci w sprawie sędzi We wtorek biuro prasowe resortu sprawiedliwości wydało oświadczenie, w którym tłumaczyło odwołanie przez ministra z delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz. Sędzia orzeka w stołecznym Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Przed wakacjami otrzymała zgodę na delegację do sądu okręgowego od zastępcy ministra Ziobry. Już po jej podpisaniu minister miał się dowiedzieć, że sędzia „nieudolnie” i z „pobłażliwością wobec oskarżonej” prowadziła w 2013 r. sprawę Izabelli Ch. Kobieta pod wpływem alkoholu wjechała do przejścia podziemnego. Oświadczenie ministerstwa sugeruje, że sędzia tę sprawę prowadziła źle i nie nadaje się do sądu okręgowego, w którym powinni orzekać „tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie”. Niewykluczone jednak, że powodem odwołania sędzi z delegacji jest to, że prowadziła proces z prywatnego aktu oskarżenia Zbigniewa Ziobry przeciwko byłemu szefowi PZU Jaromirowi Netzlowi. Ziobro go przegrał. Justyna Koska-Janusz nałożyła na niego 2 tys. zł grzywny za spóźnienie się na jedną z rozpraw. Na jakiej podstawie resort negatywnie ocenił pracę sędzi? Ustaliliśmy, że nie występował do sądu o informacje o sprawie Izabelli Ch. Gdyby je przejrzał, wiedziałby, że sędzia z tą sprawą miała styczność tylko przez trzy godziny. Więc nie mogła być „nieudolna”. Był 18 grudnia 2013 r. Sędzia Koska-Janusz była w sądzie na dyżurze w ramach tzw. sądu 24-godzinnego, który wprowadził do szybkiego sądzenia prostych spraw minister Ziobro za czasów pierwszego rządu PiS. I na tym dyżurze dostała do osądzenia sprawę Izabelli Ch. Na wniosek obrońcy sąd utajnił część rozprawy, w której podejrzana przedstawiała informacje o stanie zdrowia. Gdy po godzinie dziennikarze wrócili na salę rozpraw, okazało się, że dalszej części procesu nie będzie. Sąd zdecydował, że nie można prowadzić rozprawy w trybie przyspieszonym, bo były wątpliwości, czy Izabella Ch. jest poczytalna. Rozprawa trwała trzy godziny i na tym zakończyła się styczność Koski-Janusz z tą sprawą. Potem okazało się, że podjęła trafną decyzję – biegli stwierdzili, że kobieta jest niepoczytalna. Trafiła do szpitala psychiatrycznego. Sędzia wykazała się właściwą intuicją i doświadczeniem życiowym we wstępnej ocenie stanu podejrzanej, co w powiązaniu z faktem rozpoznania wniosku w trybie przyspieszonym w ciągu jednego dnia nie może być postrzegane w kategoriach nieudolności w prowadzeniu sprawy – napisał w oświadczeniu Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędzi broni też Zarząd Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Przedruk „Gazeta Wyborcza” za SSP IUSTITIA Stanowisko Krajowej Rady Sądownictwa z 14 października 2016 r. w związku z odwołaniem przez Ministra Sprawiedliwości Justyny Koski-Janusz ? sędzi SR dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie z delegacji w SO w Warszawie
STANOWISKO KRAJOWEJ RADY SĄDOWNICTWA
z dnia 14 października 2016 r. w związku z odwołaniem Pani Justyny Koski-Janusz ? sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie przez Ministra Sprawiedliwości z delegacji do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie I Krajowa Rada Sądownictwa negatywnie ocenia działania Ministra Sprawiedliwości, gdyż podważają one zaufanie obywateli do sądu, a decyzja o odwołaniu delegacji nie znajduje żadnych uzasadnionych podstaw. II Krajowa Rada Sądownictwa zwraca uwagę, że określenie miejsca służbowego sędziego jest gwarancją jego niezawisłości, a decyzje Ministra Sprawiedliwości dotyczące delegacji nie mogą mieć charakteru dowolnego i powinny uwzględniać interes wymiaru sprawiedliwości. III Krajowa Rada Sądownictwa wskazuje, że decyzja Ministra Sprawiedliwości o delegowaniu sędziego do orzekania w innym sądzie lub jego odwołaniu z delegacji, przewidziana w ustawie o ustroju sądów powszechnych, zwykle jest podejmowana na wniosek prezesa właściwego sądu, po pozytywnej opinii kolegium właściwego sądu, za zgodą sędziego, a przy odwołaniu na jego wniosek. Decyzja, zarówno delegująca jak i odwołująca delegowanie sędziego do orzekania w innym sądzie, nie może wywoływać żadnych wątpliwości co do podstaw, dla których została podjęta oraz nie może powodować zakłócenia toku orzekania w prowadzonych przez sędziego sprawach, gdyż w przeciwnym wypadku stanowi nieuprawnione naruszenie niezawisłości sędziego w orzekaniu i wpływa na niezależność sądu. Kandydatura Pani Justyny Koski-Janusz ? sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie została pozytywnie zaopiniowana na kolejny okres delegacji, trwający do końca 2016 r. i delegacja została przez Ministra Sprawiedliwości udzielona. Późniejsza i podjęta w krótkim odstępie czasu decyzja o odwołaniu delegacji, prowadząca do zakończenia orzekania przez Panią Sędzię w sądzie wyższej instancji, nie zawiera uzasadnienia, dlatego nie można jej uznać za prawidłową. Natomiast motywy wskazane w oświadczeniu opublikowanym przez Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości jakoby Pani sędzia miała wykazać się ?wyjątkową nieudolnością w prowadzeniu prostej sprawy? ? wskazanej w tym oświadczeniu, nie znajdują oparcia w ustalonych faktach, wynikających z informacji Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie. Pani sędzia, we wskazanej sprawie, dokonała czynności jedynie w dniu 18 grudnia 2013 r. Tego dnia podjęła decyzję o zwróceniu sprawy prokuratorowi w celu uzyskania opinii biegłych w zakresie poczytalności podejrzanej i zastosowała wobec podejrzanej środki zapobiegawcze w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania. Trafność tej decyzji została potwierdzona dalszym przebiegiem postępowania w tej sprawie. Natomiast po uzupełnieniu postępowania przygotowawczego i ponownym wpływie sprawy została ona przydzielona innemu sędziemu, zgodnie z ustawowymi zasadami przydziału spraw. Z informacji Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie wynika ponadto, że w co najmniej siedmiu sprawach karnych odwołanie z delegacji Pani sędziego Justyny Koski-Janusz spowoduje konieczność rozpoczęcia przewodu sądowego od początku. Jest to sytuacja stanowiąca odejście od dotychczasowej praktyki delegowania sędziów do orzekania w sądach wyższych instancji, gdyż powoduje konieczność naruszenia ustawowej zasady kontynuacji zachowania składu sędziowskiego od rozpoczęcia do zakończenia postępowania karnego w danej instancji. Konieczność prowadzenia spraw karnych od początku może doprowadzić nie tylko do przewlekłości postępowania, ale w pewnych wypadkach nawet do przedawnienia karalności.