Niesamowite. Polskiemu wymiarowi sprawiedliwości zginął gdzieś Marek Falenta. To on stoi za aferą podsłuchową, która skompromitowała głównie polityków PO, został skazany na 2.5 roku więzienia i …zniknął.
Ponoć zespół ds. poszukiwań celowych Komendy Stołecznej jest już na jego tropie. Ponoć Falenta ukrywa się w jednym z państw strefy Schengen, a prokurator zastanawia się, czy już wydać nowy list gończy i wystąpić o areszt. No cóż, czas leci, a te poszukiwania idą dość opornie, co wzbudza spore zainteresowanie polityków opozycji.
Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSWiA zaproponował na Twitterze pomoc w poszukiwaniach, umieszczając fotkę suczki rasy wyżeł węgierski, która „ma najwyższe noty za węch. Jest gotowa pomóc @jbrudzinski i @PolskaPolicja w poszukiwaniu Falenty. Też uważa, że to skandal, że Wam uciekł. #szukamyFalenty”. Joachim Brudziński szybko odpowiedział na tę propozycję, nie ukrywając, że fakt, to skandal, iż „sprytny przestępca, który nagrywał w knajpach najważniejsze osoby w państwie, jak ostatnie melepety, tak skutecznie się ukrywa. Ale proszę być cierpliwym polska policja da radę i prędzej czy później go złapie. A Panu zejdzie ciśnienie”.
Politycy więc rozmawiają sobie uprzejmie, z lekką ironią, a pana Falenty jak nie było, tak nie ma. Czy to nieudolność służb czy też ochrona tego, kto pomógł tak bardzo PiS-owi w wygraniu wyborów?
Tamara Olszewska
Źródło: wp.pl