Politycy partii Jarosława Gowina twierdzą, że nie można wprowadzić stanu klęski żywiołowej, bo państwo zbankrutuje – rzekomo będzie musiało wypłacić firmom gigantyczne odszkodowania. Prof. Ewa Łętowska: To blef, szwindel, interesowna manipulacja, by obrzydzić stan klęski żywiołowej. Nie ma szans na tak duże odszkodowania
O konieczności wprowadzenia stanu klęski żywiołowej do walki z epidemią koronawirusa od tygodni mówią wybitni prawnicy i sędziowie. Od niedawna ten argument podnosi też opozycja. Stan klęski żywiołowej to jeden z trzech przewidzianych w
Konstytucji stanów nadzwyczajnych, który wprowadza się jak w kraju dzieje się źle.
Gdyby władza PiS go wprowadziła, to musiałaby działać zgodnie z ustawą o stanie klęski żywiołowej i z Konstytucją. Dziś walczy z epidemią poprzez uchwalane przez siebie specjalne przepisy i niekonstytucyjne rozporządzenia.
PiS nie chce wprowadzać stanu klęski żywiołowej, bo wtedy zgodnie z Konstytucją musiałby odłożyć majowe
wybory prezydenckie.
Mówi się też o dwóch innych powodach. Gdyby taki stan rząd ogłosił, to musiałby zarządzaniem kryzysowym podzielić się z samorządami lokalnymi. Musiałby też wypłacać obywatelom i firmom odszkodowania za straty spowodowane wprowadzanymi ograniczeniami, np. za zamknięcie hoteli, restauracji, ograniczenia w transporcie, czy za zakaz przemieszczania się.
Cały tekst na łamach OKO.press.pl