Rozmowa z przewodniczącym Rady Izby Komorniczej w Poznaniu Markiem Jessą o elektronicznym postępowaniu nakazowym, o planach elektronizacji procesu egzekucyjnego, o zawodzie komornika i zakusach ograniczenia samorządności korporacji prawniczych.
-Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że elektronizacja postępowania nakazowego oznacza rewolucję w sądownictwie. Minął już tydzień od tej rewolucji. Czy już czas na pierwsze komentarze.
-Myślę, że jeszcze jest za wcześnie aby pokusić się o jakikolwiek komentarz, chociażby z tej przyczyny, że sam sąd nie rozpoczął w pełni działalności elektronicznej. Natomiast jesteśmy zobligowani do przygotowania kilku spraw, które nam ułatwią korzystanie z elektronicznej drogi sądowej. Problemem jest i to, że przepisy wykonawcze ukazały się dopiero 23 grudnia, a więc bardzo późno. Teraz jesteśmy na etapie zbierania od wszystkich komorników w naszej izbie certyfikatów do podpisów elektronicznych. Przekażemy je do e- sądu, który będzie ustalał czy dany komornik może korzystać z systemu EPU.
-A zatem kiedy ruszą elektroniczne procesy?
-Postępowanie sądowe w sposób elektroniczny rozpocznie się bardzo szybko, de facto już działa, ale z egzekucją długów trzeba będzie jeszcze poczekać. Nie wiadomo jak są przygotowani do tego postępowania wierzycieli, bo to przecież głównie dla nich zostało takie postępowanie stworzone. Wierzyciele występują z pozwem do sądu a sądwydaje tytuł egzekucyjny. Następnie wierzyciel składa wniosek do Komornika za posrednictwem systemu EPU. Wszystko to drogą elektroniczną. Jeżeli wierzyciel złoży wniosek o egzekucję, wtedy komornik elektronicznie występuje do sądu o ściągnięcie takiego tytułu, weryfikuje go i wszczyna postępowanie, które już nie jest elektroniczne, ale tradycyjne. Myślę, że nie takie były założenia reformy, ale wszystkiego nie można zrobić od razy. Czekamy na kolejne etapy.
-Czyli na co?
W tej chwili toczą się prace, aby chociaż część postępowania egzekucyjnego mogła toczyć się także w formie elektronicznej. Pierwszym etapem będzie elektroniczne zajmowanie rachunków bankowych. Prace te już trwają jakiś czas, ale są problemy. Nie znamy daty kiedy ten pomysł wejdzie w życie. Myślimy tez o elektronicznym udostępnianiu komornikom ksiąg wieczystych. To by znacznie usprawniło i przyspieszyło egzekucję. Komornik mógłby zawsze sprawdzić stan księgi wieczystej. Dobrze będzie jak ruszy ten system w marcu. Z tego usprawnienia mają także korzystać notariusze.
-W powszechnej opinii obecnie komornicy zajmują tylko konta bankowe…
– Jeżeli dłużnik posiada jakieś środki, to zajęcie konta bankowego jest najbardziej efektywne, ale w elektronicznej formie mogłoby być jeszcze szybsze. Większość banków utworzyła specjalne centra zajmujące się obsługą egzekucji, co usprawnia naszą pracę. Większość spraw trafiająca do egzekucji dotyczy osób, które mają kłopoty z realizacją swoich płatności. Wiadomo generalnie, że jak ktoś ma pieniądze to przeważnie reguluje swoje zadłużenie bez ponoszenia nowych kosztów.
-Komornicy nie narzekają na nadmiar chętnych do zawodu.
-Założenia ministerialne chyba się nie sprawdziły. Dwa lata temu egzamin na aplikację komorniczą zdawała jedna osoba. W roku zeszłym dziesięć osób, ale z tej dziesiątki tylko siedmiu złożyło wiosek o wpis na listę aplikantów. Mają na to zresztą dwa lata. Do tej pory izby same organizowały szkolenia, teraz izby współpracują ze sobą. Zawarliśmy porozumienie z Izbą Komorniczą w Łodzi i nasi aplikanci będą tam się szkolić. Sama aplikacja komornicza nie cieszy się wielka popularnością, chociażby z tego względu, że nie została ona zrównana z innymi aplikacjami.
-Dlaczego tak się dzieje?
-Trudno powiedzieć. Już od lat, aby zostać komornikiem trzeba mieć wyższe wykształcenie prawnicze i w tym względzie zostaliśmy zrównani z innymi korporacjami prawniczymi, ale cały czas komorników traktuje się po macoszemu. Nasz aplikant nie może trafić do żadnego innego zawodu.
-Bo komornicy nie są do końca samodzielną korporacją?
– To fakt, nie jesteśmy do końca w pełni samorządni, ale to taka specyfika zawodu. Próby ograniczania samorządności dostrzegam także winnych korporacjach. Wszędzie są naciski, aby ograniczać samorządność. Coraz więcej spraw, które były w gestii samorządu są odbierane. Korporacje są chyba, tak czasami myślę, tylko po to, aby ministerstwo miało z kim konsultować projekty aktów prawnych, które i tak dostajemy na kilka dni przed upływem terminu konsultacji.
– Skąd takie złe zamiary?
– Dobre pytanie, ale czy ja znajdę na nie odpowiedź? Nie wiem skąd u ludi, którzy tworzą prawo takie intencje. Może po prostu łatwiej kierować takimi osłabionymi strukturami. To nie ma nic wspólnego z prawdziwą samorządnością, wypacza ideę samorządu.