Tylko cudem nie doszło do katastrofalnej zagłady mieszkańców wieżowca przy ulicy Hetmańskiej w Poznaniu.
Do zagrożenia doszło, gdy Wojciech P. po zamordowaniu swojego wujka, a zarazem ojca chrzestnego, otworzył wszystkie kurki kuchenki gazowej, aby zatrzeć ślady zbrodni. Sąd Apelacyjny Poznaniu w całości podtrzymał wyrok wydany przez poznański Sąd Okręgowy, który skazał na 25 lat więzienia 20-letniego mieszkańca Poznania Wojciecha P. W lutym 2009 roku zabił on swojego 70-letniego wuja, gdyż ten nie chciał mu pożyczyć pieniędzy. Ciało ofiary znaleziono w jednym z mieszkań wieżowca przy ulicy Hetmańskiej w Poznaniu.
Oskarżony ani w śledztwie, ani podczas procesu nie przyznał się do zabójstwa. Cały czas twierdził, że wszelkie zabezpieczone ślady w mieszkaniu wskazujące na niego jako mordercę powstały tylko dlatego, ze zjawił się w tym domu przypadkowo tuż po zabójstwie i dotykał ofiary chcąc pomóc. Nie potrafił wyjaśnić dlaczego okradł krewnego. W mieszkaniu dziewczyny skazanego znaleziono plecak, a w nim narzędzia zbrodni i skradzione przedmioty.
Sędziowie trybunału odwoławczego uznali, że oskarżony zabił, bo potrzebował pieniędzy na imprezę towarzyską. Zaatakował wujka nożem i młotkiem. Z mieszkania zabrał m.in. laptopa i aparat fotograficzny. Według sędziów – mimo młodego wieku Wojciech P. zasługuje na tak surową karę. Wyrok jest prawomocny.