Toczyli wojnę edukacji antydyskryminacyjnej w szkołach. Teraz przegrywają przed sądami
Na salach sądowych mówili o lizaniu odbytów i darkroomach. Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych, które w 2016 roku oskarżało edukatorów antydyskryminacyjnych o demoralizację dzieci, przegrało już trzy postępowania. „Nie można bezkarnie obrażać ludzi powołując się na wolność wypowiedzi” SIERPIEŃ 2016. Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza rozsyła list do szkół w Polsce, w którym ostrzega […]
Na salach sądowych mówili o lizaniu odbytów i darkroomach. Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych, które w 2016 roku oskarżało edukatorów antydyskryminacyjnych o demoralizację dzieci, przegrało już trzy postępowania. „Nie można bezkarnie obrażać ludzi powołując się na wolność wypowiedzi”
SIERPIEŃ 2016. Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza rozsyła list do szkół w Polsce, w którym ostrzega przed demoralizującymi skutkami prowadzenia działań antydyskryminacyjnych w szkołach. Obowiązek edukacji równościowej na placówki oświatowe nałożyła w 2015 roku minister edukacji w rządzie PO-PSL Joanna Kluzik Rostkowska.
Edukatorzy antydyskryminacyjni, w opinii ultrakonserwatywnej organizacji, mają „promować styl życia gejów i lesbijek” i prowadzić działania, których celem jest „zaburzanie seksualności dzieci i młodzieży”. To wszystko ma stać w kolizji z prawem rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnym sumieniem.
Brzmi znajomo?
Powinno, bo Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych rozpoczęło kampanię przeciwko obecności niektórych organizacji społecznych w szkołach ponad pięć lat przed tym, jak opinia publiczna poznała założenia ustawy lex Czarnek. I choć prawo, które pozwala kuratorowi oświaty zablokować dowolne zajęcia dla uczniów, nie weszło w życie, dyrekcje, w obawie przed kontrolami i reperkusjami, od lat niechętnie korzystają z oferty równościowej trzeciego sektora. Jak to w zasadzie się zaczęło?
Anton Ambroziak, więcej na Archiwum Osiatyńskiego