Tajni kandydaci do ETPC

Tylko siedmioro z 20 polskich kandydatów na nowego sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zgodziło się ujawnić personalia. Wcześniej dwukrotnie listy przedstawiane przez MSZ, m.in. z kandydatem z Ordo Iuris, były w Strasburgu odrzucane

Rozmowy z osobami starającymi się o urząd polskiego sędziego Trybunału zaplanowano na przyszły tydzień. Weźmie w nich udział 20 kandydatów. Personaliów większości z nich nie poznamy, bo MSZ, który organizuje konkurs, nie chce ich ujawnić.

Taką praktykę resort stosuje od początku – trwający konkurs jest już trzecim od 2020 r. W tym czasie listy kandydatów z Polski dwukrotnie były odrzucane m.in. z powodu braku transparentności. Po pierwszej porażce MSZ dopuścił do konkursu obserwatorów z organizacji pozarządowych, ale zabronił im ujawniać, kto startuje.

  • Jak wskazywaliśmy MSZ, są państwa Rady Europy, gdzie podobny proces jest zupełnie otwarty, a sami kandydaci znani. To byłoby najlepsze rozwiązanie – mówiła „Wyborczej” Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która monitoruje konkurs.

„Brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych dla upublicznienia informacji” – uważa jednak resort. Jego zdaniem nieujawnianie informacji sprawia, że w konkursie startuje więcej zainteresowanych.

Wybór mocno polityczny

Jak się okazuje, również sami kandydaci nie kwapią się do tego, aby się ujawnić. Każdy otrzymał od MSZ pytanie, czy zgadza się na upublicznienie personaliów. Tylko siedmioro powiedziało „tak”.

„Jako obywatele mamy prawo wiedzieć, kto chce reprezentować naszą kulturę prawną w ETPC. I być trochę naszym sędziowskim ambasadorem” – komentuje na Twitterze dr Witold Zontek, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. „Osób, które nie zgodziły się na podanie nazwisk publicznie, nie należy traktować poważnie” – uważa.

Ale w praktyce ci, których personaliów nie poznaliśmy, mogą w przyszłym tygodniu wygrać konkurs. Zresztą wyników konkursu również szybko nie poznamy. MSZ zamierza je ujawnić, gdy trzech zwycięskich kandydatów zaopiniują eksperci Rady Europy, a Polska zgłosi listę Zgromadzeniu Parlamentarnemu RE. To ono ma wybrać przyszłego sędziego, chociaż już dwa razy odrzucało polskie listy w całości.
Julia Przyłębska prezes Trybunału Konstytucyjnego

W dwóch pierwszych konkursach wygrywały te same osoby i MSZ zgłaszał takie same listy kandydatów. Był wśród nich m.in. dr hab. i prof. UW Aleksander Stępkowski, współzałożyciel Ordo Iuris, były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS, a obecnie neosędzia Sądu Najwyższego z rekomendacji upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa.

Towarzyszyła mu dr hab. Elżbieta Karska, profesorka z UKSW, ekspertka od praw człowieka, a prywatnie żona europosła PiS Karola Karskiego. Ją również prezydent Andrzej Duda powołał do SN na wniosek upolitycznionej KRS.
Siedziba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu

Takich kandydatów wybierał zespół działający przy MSZ, którego zadaniem jest rozstrzygnąć konkurs. O jego składzie zdecydowali ministrowie rządu PiS bądź szefowie podległych im instytucji. Identycznie obsadzony zespół rozstrzygnie również trzeci konkurs. – Sposób komponowania zespołu w obecnej sytuacji, jaką mamy w kraju, skutkuje procedurą bardziej polityczną niż merytoryczną – mówił nam Krzysztof Jarzmus, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Więcej na wyborcza.pl

Sprawdź także

O humanizację granicy

Na granicy wciąż „wywózki i przemoc”. Holland, Komorowska i Machińska apelują do Straży Granicznej. „Przeciwstawcie …