Strona główna / Aktualności / A. Rataj prezesem PRN

A. Rataj prezesem PRN

W listopadzie zmarł długoletni prezes Wielkopolskiej Izby Notarialnej rejent Tadeusz Paetz. Członkowie poznańskiej  izby byli zmuszeni wybrać  w miniony weekend jego następcę. Został nim rejent dr Andrzej Rataj, dotychczasowy wiceprezes Poznańskiej Rady Notarialnej.

Rejent dr Andrzej Rataj na skwerku u zbiegu ul. Garbary i Małe Garbary (Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)

Tak o rejencie Andrzeju Rataju pisała „Gazeta Wyborcza”:
Choć nazwisko ma ewidentnie poznańskie, Andrzej Rataj nie pochodzi z Wielkopolski, ale spod Krakowa. I choć podkreśla, że to właśnie tam zostało jego serce, dla Poznania jako społecznik zrobił więcej niż niejeden miejski radny.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Z Andrzejem Ratajem spotykamy się w jego kancelarii w samym sercu Starego Miasta przy ul. Szewskiej, w sąsiedztwie kościoła Jezuitów. Wśród jasnych słonecznych pokoi pojawia się zapracowany, ale i uśmiechnięty jak zwykle. Jest doktorem prawa. Większości poznaniaków znany jest jako wiceprzewodniczący Rady Osiedla Stare Miasto, choć nazwisko ma ewidentnie ratajskie.

– Wcale nie pochodzę z Rataj, ani nawet z Poznania. Moje korzenie wywodzą się z Bochni i okolic. Urodziłem się niedaleko Krakowa i to właśnie w tym mieście spędziłem większość życia. Moje serce zostało w Krakowie, ale prawdziwe uczucie przywiodło mnie do Poznania. To stąd pochodzi moja żona – opowiada. W Poznaniu mieszka od sześciu lat, właśnie przy ulicy… Krakowskiej.

Nie mam powołania do akordeonu

Z żoną Joanną poznali się jeszcze na studiach prawniczych – Andrzej studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, a Joanna na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Potem oboje obronili doktoraty. – Żona zajmuje się przede wszystkim prawem podatkowym, a poza tym jest świetną pianistką, zresztą w naszych rodzinach więcej osób zajmuje się muzyką. Tylko ja niestety jestem wyjątkiem. Próbowałem co prawda gry na akordeonie, ale szybko stwierdziłem, że nie jest to moje powołanie – przyznaje.

Gdy pytam go o największą pasję, prowadzi mnie do jednego z pokoi. Otwiera drzwi. Na samym środku stoi wysoka wieża z ok. dwóch tysięcy książek, wiele z nich pamięta jeszcze przedwojenne czasy. – To jest moje hobby – odpowiada.Więcej „Gazeta Wyborcza”

Sprawdź także

Trybunał Stanu ostoją PiS

Małgorzata Manowska nie zwoła posiedzenia Trybunału Stanu, dopóki uzasadnienie wniosku sześciorga sędziów o jego zwołanie …