Strona główna / Szczypta soli / Może PAD-aleć zrozumie

Może PAD-aleć zrozumie

Czy prezydent Duda zdobędzie się na to, by przez ostatnie 18 miesięcy piastowania urzędu głowy państwa zachowywać się tak jak prezydent Jaruzelski?

Wiele wygłosił już pan orędzi. Dziś uraczy pan obywateli kolejnym wystąpieniem z zestawem typowych dla siebie min i gestów. Nie wiem, czy to jedynie moja przypadłość, ale przez te osiem i pół roku nie zapamiętałem z pana wystąpień żadnych istotnych treści, za to pańskich min, póz i nadętych gestów zapomnieć nie sposób.  

Chciałbym więc na przełomie roku, gdy ludzie czynią jakieś postanowienia, namówić pana na refleksję nad sobą i swą pozycją polityczną. Oczywiście zrobi pan, co zechce, ale może chociaż minister Mastalerek zreferuje panu główne tezy tekstu, żeby nie było, że nikt pana nie informował.

Odwołam się do pańskiego interesu, do tego, co po prostu może się panu politycznie i wizerunkowo opłacić.   

Przez osiem i pół roku był pan narzędziem formacji narodowo-populistycznej i autorytarnej. I w tej roli – jak się wydaje – czuł się pan na miejscu, dewastując państwo demokratyczne, wymiar sprawiedliwości, zaprzysięgając po nocy dublerów, wyręczając sądy i ułaskawiając niewinnych (bo nieskazanych prawomocnym wyrokiem) Kamińskiego i Wąsika, podpisując haniebne ustawy, szczując na LGBT+ czy na Unię Europejską, wreszcie czyniąc swym zachowaniem despekt Wydziałowi Prawa Alma Mater Jagiellonica.  

  Tak się to panu spodobało, że ignorował pan nawet pogardliwy wobec siebie stosunek pańskiego pryncypała. Prezes w mojej opinii nie poważa pana z wielu powodów, ale dwa są zasadnicze. Po pierwsze, pan w 2015 roku wyjęty przez niego jak zając z kapelusza wygrał wybory z Bronisławem Komorowskim, a pana pryncypał z tym samym Komorowskim w 2010 roku przegrał. Po drugie, ważniejsze, sprawuje pan urząd, którego w opinii prezesa godny był tylko śp. prof. Lech Kaczyński i on sam – Jarosław Kaczyński.

Nie ma pan w tej konkurencji żadnych szans

Ale był pan niezbędnym kółkiem w mechanizmie brania Polaków za mordę, dlatego cały aparat państwa, włącznie z haniebnie dotowaną TVPiS, zrobił wszystko, by przechylić na pana korzyść wyborcze boisko. „Co jeszcze możemy robić, żeby pan wygrał” – pytała z rozbrajającą szczerością funkcjonariuszka Danuta Holecka. Wygrał pan w nieuczciwej walce pistoletów na szable. Pana mandat jest więc wysoce wątpliwy. Wszyscy to wiedzą, a pan udaje, że nie wie. I dalej w kolejnej kadencji „matka partia” się panem wysługiwała, a pan dawał się sobą wysługiwać. Jedyna szarża w sprawie prezesa TVP skończyła się pańskim upokorzeniem.  

Przypominam to wszystko, by panu uświadomić, że układ, w którym się pan tak dobrze czuł, to już anachronizm. Bezpowrotnie się kończy wraz formacją, której pan służył. Kończy się jak w tragikomedii dell’ arte z posłem Terleckim i jego wuwuzelą, posłem Suskim śpiącym na telewizyjnym korytarzu, posłanką Lichocką w reżyserce czy milionerem Adamczykiem w „papieskim oknie”.  

PiS przegra kolejne wybory. Prędzej czy później zacznie się wojna o inwestyturę po Kaczyńskim. Nie ma pan w tej konkurencji żadnych szans. Niestety, charyzma się pana nie trzyma.

A już w szczególności jako były prezydent niczego nie będzie miał pan do zaoferowania politykom PiS. Ludzie pokroju Macierewicza, Sasina, Morawieckiego, Kurskiego czy Ziobry, zjedzą pana na śniadanie. Co więc z panem dalej?

Może pan wreszcie sam o sobie zdecydować

Ma pan teraz osiemnastomiesięczne okno pogodowe. Ostatnie takie okno w pańskim młodym jeszcze politycznym życiu.

Jarosław Kurski, wyborcza.pl

Sprawdź także

A niepełnosprawni?

Projekt przewiduje dyżury poradnictwa prawnego w całym kraju oraz prowadzenie litygacji strategicznej w sprawach dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność. …