Strona główna / Moja kancelaria / Sąd nad bezprawiem

Sąd nad bezprawiem

Pełnomocnik sędziego Juszczyszyna: Trzeba być jastrzębiem w przywracaniu praworządności

Mimo niekorzystnego orzeczenia Izby Odpowiedzialności Zawodowej my nasz cel osiągnęliśmy. Bezprawie znalazło się na ławie oskarżonych. Na twarzy pana Nawackiego i pozostałych funkcjonariuszy „dobrej zmiany w sądach” widać było strach – mówi prof. Michał Romanowski, pełnomocnik sędziego Pawła Juszczyszyna.

Ewa Ivanova: Sędzia Paweł Juszczyszyn chce oskarżyć o nadużycie władzy, a także uporczywe naruszanie praw pracowniczych prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie Macieja Nawackiego, członka upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego odmówiła jednak zgody na uchylenie Nawackiemu immunitetu. To pierwsza próba rozliczenia prezesa sądu, nominata Zbigniewa Ziobry za nękanie sędziego. Czy decyzja Izby i jej uzasadnienie pana zaskoczyły?

Prof. Michał Romanowski, pełnomocnik sędziego Juszczyszyna: Nie byłem zaskoczony rozstrzygnięciem, ale ze zdumieniem słuchałem ustnego uzasadnienia. I z każdą minutą moje zdumienie tylko rosło.

Rozumiem, że pan sędzia Zbigniew Korzeniowski [przewodniczył składowi] ma prawo do swojego poglądu na temat tego, co działo się w wymiarze sprawiedliwości, ale sprzeczności w jego twierdzeniach nie potrafię wytłumaczyć. A przypomnę, że powiedział m.in., iż Izba, w której orzeka, jest sukcesorem Izby Dyscyplinarnej. A sama Izba Dyscyplinarna była sądem do momentu likwidacji w 2022 r.

To przeczy orzeczeniom Sądu Najwyższego, zwłaszcza historycznej uchwale trzech połączonych izb ze stycznia 2020 r. [za czasów pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf], które mają moc zasady prawnej, a więc wiążą wszystkie składy SN. Jest to także sprzeczne z wieloma orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

W ustnych motywach sędzia Korzeniowski wskazywał, że prezes sądu mógł wybierać, czy stosuje się do uchwał Izby Dyscyplinarnej, czy do orzeczeń sądów powszechnych. Powiedział wreszcie, że represje, szykany, które spotkały sędziego Juszczyszyna wskutek działań podejmowanych przez pana Nawackiego, stanowią wykroczenie, że takie sprawy powinny być sankcjonowane na podstawie kodeksu wykroczeń. Ale zapomniał, że jest art. 218 kodeksu karnego, który za przestępstwo uznaje uporczywe i złośliwe nękanie pracownika. 

Żenujące wręcz było sprowadzenie przez sędziego Korzeniowskiego sposobu traktowania sędziego Pawła Juszczyszyna przez pana Nawackiego do nieporozumienia między kolegami z sądu, którzy byli kiedyś na „ty”. Cała Polska widziała, na czym polegało owo nieporozumienie. Jak można tak mówić? To jest coś więcej niż sprawa smaku. To jest po prostu nieprzyzwoite i niegodne.

Wiem, przez co przeszedł Paweł Juszczyn i jego żona przez te lata. Mimo prawomocnych orzeczeń nie został dopuszczony do orzekania w macierzystym wydziale cywilnym. Prezes Nawacki twierdził, że kariera Pawła Juszczyszyna jako sędziego jest skończona, że robić mu się nie chce, że krzywdzi ludzi. Dzięki Izbie Dyscyplinarnej, której kontynuatorem czuje się sędzia Korzeniowski, panu Nawackiemu, a także panom Schabowi, Lasocie i Radzikowi [rzecznicy dyscyplinarni Ziobry ścigający niezależnych sędziów] został ukształtowany obraz sędziego Juszczyna jako przestępcy, zdrajcy Polski.

Pod jego adresem były kierowane groźby pozbawienia życia, podłożenia bomby pod jego mieszkaniem. Próbka: „Nie daj Boże dostać się w te łapy tego śmiecia”, „Czy to już czas, aby sądy wziąć w swoje ręce?”, „Krótko z hołotą w togach, kopa i na ulice”.

„Juszczyszyn może świnie pasać i się prostytuować, nic więcej”, „Panie Prezesie, ścisnąć jeszcze bardziej za gardło” – to natomiast komentarze pod artykułem o uchyleniu przez pana Nawackiego decyzji wiceprezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie sędziego Krzysztofa Krygielskiego o dopuszczeniu Pawła Juszczyszyna do orzekania.

Słuchając uzasadnienia, czułem się, jakbym słuchał uzasadnienia wydawanego przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną. Słowami pana sędziego Korzeniowskiego byłem zażenowany. Pan sędzia uznał nawet, że Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej ma prawo do tego, aby unicestwiać orzeczenia TSUE i ETPC oraz uchwały trzech legalnych połączonych izb SN. A polski sędzia, prezes sądu, mógł wybrać sobie, do których orzeczeń się stosuje!  

Sędzia Korzeniowski mówił o sporze prawnym. Na polskim gruncie prowadzi on – według niego – do konfliktu między wyrokami sądów powszechnych i SN. Tu padł przykład konfliktu między orzeczeniem Sądu Rejonowego w Bydgoszczy, który przywrócił sędziego Juszczyszyna do pracy w wydziale cywilnym, a uchwałą Izby Dyscyplinarnej, która sędziego zawiesiła i pozbawiła 40 proc. wynagrodzenia. Wskazywał na konflikt między orzeczeniami TK oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

– To nie jest kwestia żadnego sporu czy konfliktu. Nie można ignorować wiążących Polskę traktatów międzynarodowych. Nie można nie zauważać wiążących nas orzeczeń międzynarodowych trybunałów.

Będzie odwołanie?

– Oczywiście, wniesiemy zażalenie. Na samym początku sprawy wniosłem zastrzeżenie, że Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie jest sądem niezależnym i bezstronnym. Nie jest właściwa do rozpoznania tej sprawy. Izba została powołana w sposób całkowicie uznaniowy przez przedstawicieli władzy wykonawczej mocą decyzji prezydenta i przy kontrasygnacie premiera. Choć sędzia Korzeniowski jest legalnym sędzią SN, Izba nie może być uznana za sąd w rozumieniu konstytucyjnym i konwencyjnym. Wnosiliśmy o wyłącznie pana sędziego, ale pani Joanna Lemańska, neosędzia SN kierująca Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, wniosek oddaliła. 

Z tych powodów na początku zaznaczyłem, że nie będę zwracał się do pana sędziego Korzeniowskiego „Wysoki Sądzie”, jak jest to przyjęte w sprawach przed sądem, ale „panie sędzio”. Z takich samych powodów jak w przypadku Izby Dyscyplinarnej uchwałę uznajemy za nieistniejącą i niezależnie od wszystkiego będziemy do skutku dążyć do rozpoznania wniosku o uchylenie panu Nawackiemu immunitetu przez Izbę Karną SN. Wniosek złożyliśmy do Izby Karnej, a nie do IOZ.

W końcu uzyskamy sprawiedliwość. Mamy z Pawłem Juszczyszynem wprawę, jesteśmy zdeterminowani. To kwestia czasu, a i tak jesteśmy dużo bliżej niż kilka lat temu.

Uchwała IOZ to porażka?

– Nie byliśmy naiwni. Wiedzieliśmy, kto orzeka i co napisał orzekający sędzia w zdaniu odrębnym do uchwały trzech izb połączonych SN ze stycznia 2020 r. Zatrważające było tylko uzasadnienie.

Ważne było, że w ogóle sprawa odpowiedzialności karnej pana Nawackiego i innych sędziów „dobrej zmiany”, a raczej jej egzekutorów, stanęła w gmachu SN. To symbol początku końca najbardziej gorliwych z gorliwych funkcjonariuszy „dobrej zmiany” nazywających się sądami. 

Otwieramy drogę do rozliczenia tych wszystkich, którzy niszczyli przez ostatnie osiem lat polski system prawny, wymiar sprawiedliwości i sędziów. Z tego punktu widzenia to już jest wygrana.

Naszym celem było pokazanie światu, że nastał czas zamiany miejsc na sali sadowej. Bezprawie po raz pierwszy od ośmiu lat stało się oskarżonym, musiało się bronić przed prawem. Kula śniegowa rozliczania bezprawia ruszyła. Zrozumieli to wszyscy „rycerze” Ziobry, który stawili się wraz z panem Nawackim w sądzie. Chyba pierwszy raz mogliśmy widzieć razem cały „kwiat” sędziów nominatów ustępującej już władzy odpowiedzialnych za niszczenie niezależnych sędziów.

Pana Nawackiego bronili beneficjenci zmian, które zaszły w sądach pod rządami Zbigniewa Ziobry. Ich nazwiska przewijały się w aferze hejterskiej [grupa sędziów związanych z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem organizowała nagonkę na niezależnych sędziów]. Pojawił się m.in. Konrad Wytrykowski, obecnie w stanie spoczynku i z wysoką pensją za działalność w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej, sędzia Jakub Iwaniec, obecnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego w Sądzie Okręgowym w Warszawie, sędzia Łukasz Piebiak, były wiceminister z resortu Zbigniewa Ziobry, wszyscy trzej główni rzecznicy dyscyplinarni, nazywani egzekutorami Ziobry, a także Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca upolitycznionej i niekonstytucyjnej KRS.

Wszystkie te osoby pojawiły się nie tylko po to, aby wspierać pana Macieja Nawackiego. Przyszły, bo są zainteresowane przebiegiem rozliczeń. Wiedzą, że kolejne ruchy będą ich dotyczyły. Sukcesywnie inicjowaliśmy postępowania karne związane z wieloma tymi osobami, a po dwukrotnej odmowie prokuratury otwierała się nam możliwość wnoszenia do sądu subsydiarnych aktów oskarżenia, jak w sprawie sędziego Juszczyszyna. Walczymy już długo i będziemy naszą walkę kontynuować. Uchwała IOZ jest nieistniejąca.

Czy bezprawie wygrało z prawem?

– Nie, my nasz cel osiągnęliśmy. Bezprawie znalazło się na ławie oskarżonych. Na twarzy pana Nawackiego i pozostałych funkcjonariuszy „dobrej zmiany w sądach” widać było strach, co stanie się z nimi po 15 października.

Pisarka Veornica Ruth mówiła: „Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą”. Krok po kroku dojdziemy do uchylenia immunitetów sędziowskich, które nie są licencją na zabijanie wolnych sądów, praworządności, na zniewalanie prawa.

Na straży bezprawia stanął legalny sędzia nielegalnej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, który przyznał, że kontynuuje dzieło Izby Dyscyplinarnej. Pan sędzia Korzeniowski w istocie powiedział, że nielegalna IOZ jest bezpieczną przystanią dla pana Nawackiego & consortes. Ale myli się, bo bezprawie nigdy nie jest bezpieczną przystanią. 

Uderzyło mnie w uzasadnieniu to, że pan sędzia Korzeniowski nadawał prymat ustawom. Uznawał, że to, co władza – nawet autorytarna – uchwali, obowiązuje. I obowiązuje aż do momentu, kiedy władza ustawę czy przepis uchyli.

Sędzia SN jakby zapomniał, że ponad ustawami jest konstytucja, są także wiążące Polskę ratyfikowane umowy międzynarodowe. Ustawa nie ma nad nimi prymatu. Wręcz przeciwnie, a sędziowie, dokonując wykładni przepisów ustawy, mają obowiązek dokonywać jej z uwzględnieniem zasady konstytucyjnych i prawa międzynarodowego, które jest częścią polskiego porządku prawnego.

Sędzia SN, uzasadniając odmowę uchylenia immunitetu prezesowi Nawackiemu, powiedział, że prawo Unii Europejskiej, a także europejska konwencja praw człowieka nie są elementem polskiego porządku prawnego. Nic bardziej mylnego, to nasz porządek prawny. Przystępując do tych aktów, zobowiązaliśmy się, że będziemy je wykonywać. 

Pan sędzia Korzeniowski, legalny sędzia SN, mówił w obecności mediów, że politycy uchwalają ustawy, a rolą sędziów jest wykonywać to, co uchwalili politycy. Dobrze, że cała Polska usłyszała te słowa. To jest przecież doktryna bezprawia, doktryna prawa ustroju totalitarnego i autorytarnego. To mówi legalny sędzia SN? Z takim podejściem walczył prof. Gustav Radbruch, który mierzył się z pułapką bezprawnych ustaw z okresu III Rzeszy.

Pan sędzia Korzeniowski wygłosił doktrynę skrajnego, ortodoksyjnego wręcz pozytywizmu prawniczego, na podstawie którego uchwalano prawo III Rzeszy: każda norma prawna wydana przez odpowiedni organ państwowy w odpowiedniej formie i w odpowiedni sposób jest częścią systemu prawa i jest normą bezwzględnie obowiązującą, nawet jeżeli została uchwalona z pogwałceniem podstawowych zasad etycznych. Przypomnę, że trybunał norymberski dlatego musiał się odwoływać nie do niemieckiego prawa stanowionego (lex), ale do „prawa naturalnego” (ius) i moralnych ocen sędziów.

Formuła Radbrucha jest zaszyta w preambule do polskiej konstytucji i jej zasadach, a także w Karcie Praw Podstawowych UE i europejskiej konwencji praw człowieka. Sędzia Korzeniowski, trzymając w ręku konstytucję, zapomniał o niej, a raczej ją zlekceważył, podobnie jak wiążące organy władzy publicznej Polski, w tym jego traktaty międzynarodowe. Stwierdził, że polski sędzia nie jest związany orzeczeniami TSUE i ETPC, bo tak powiedział Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.

Jeżeli jeszcze ktokolwiek ma wątpliwości, czy IOZ jest sądem w rozumieniu Konstytucji RP, Karty Praw Podstawowych i europejskiej konwencji praw człowieka, to zasłona definitywnie opadła.

Trzeba być jastrzębiem w przywracaniu praworządności. 15 października ma być zmianą, a nie gołębią odmową myślenia. Zło nienazwane rośnie. Zło nieosądzone wraca!

Przedruk z wyborcza.pl Tam też cała rozmowa

Tytuł od redakcji poprawny.pl

Sprawdź także

W poszukiwaniu prawa

Włodzimierz Wróbel: Nic nowego – od 4 lat prof. M. Manowska nie zwołuje Zgromadzenia Ogólnego …