Romana Giertycha, byłego wicepremiera, dziś znanego adwokata, zatrzymali w połowie października agenci CBA. Działali na polecenie poznańskiej prokuratury. Zdaniem śledczych Giertych uczestniczył w wyprowadzeniu 92 mln zł z giełdowej spółki Polnord. Tyle że zdaniem sądu nie ma żadnych dowodów potwierdzających takie przestępstwo.
– Sądy już trzy razy to przesądziły. W piątek usłyszeliśmy to po raz czwarty – mówi nam adwokat Jakub Wende, jeden z obrońców Giertycha.
Sąd o zatrzymaniu Romana Giertycha
Pełnomocnicy Romana Giertycha zaskarżyli decyzję o jego zatrzymaniu, przeszukaniu i doprowadzeniu do prokuratury. Przekonywali, że działania CBA i poznańskiej prokuratury były nielegalne i bezzasadne. W piątek poznański sędzia Sławomir Szymański przyznał im rację.
Czytaj także: Giertych nie jest podejrzanym. Sąd ostro o metodach prokuratury: Bezprawne i nieetyczne
Zgodnie z prawem podstawą zatrzymania musi być uzasadnione przypuszczenie popełnienia przestępstwa. Czyli zebrane dowody muszą z dużym prawdopodobieństwem wskazywać, że złamano prawo.
– W tej sprawie takich dowodów jednak nie było – mówi mec. Wende.
Prokuratura mogła wezwać Romana Giertycha
Ale nawet gdyby dowody wskazywały na przestępstwo, to i tak nie oznacza to, że każdą osobę można po prostu zatrzymać. Spełniony musi być co najmniej jeden z dodatkowych warunków: obawa ucieczki, obawa ukrycia się lub obawa zatarcia śladów.
– W tej sprawie taka sytuacja nie wystąpiła. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by mecenasa Giertycha po prostu wezwać na przesłuchanie do prokuratury – podkreśla adwokat Błażej Biedulski, drugi z obrońców.
Pełnomocnicy Giertycha kwestionowali także legalność zatrzymania. – To w ogóle nie była sprawa korupcyjna, więc CBA nie powinno było się nią zajmować – mówi mec. Jakub Wende. I dodaje: – Sąd przyznał nam rację. Uznał, że nie jest to służba mająca kompetencje do zajmowania się takimi sprawami.
Sprawa Giertycha wędrowała między policją i CBA
Sąd zwrócił też uwagę, że sprawa Giertycha wędrowała między policją i CBA. – Kolejni prokuratorzy wydawali zarządzenia, w których polecali wykonywanie czynności śledzywa komendzie stołecznej policji, potem CBA, następnie znów komendzie policji. Co ważne w jednym z tych dokumentów znajduje się informacja, że już sama prokuratura doszła do przekonania, że CBA nie powinno było wykonywać czynności w tej sprawie. Mimo to ta decyzja została zmieniona i w efekcie czynność zatrzymania naszego klienta powierzono w sposób nielegalny CBA – mówi mec. Jakub Wende.
Decyzję poznańskiego sądu Roman Giertych skomentował na Twitterze. Zapowiedział wystąpienie o odszkodowanie i zadośćuczynienie. „Chciałem oświadczyć, że przekaże je na cele społeczne” – poinformował. Dodał też, że dopilnuje, by zostało pokryte z majątku osób odpowiedzialnych za jego zatrzymanie. ,
Nieudane polowanie na Romana Giertycha
Sprawa Giertycha miała być pokazową akcją CBA i poznańskiej prokuratury, ale szybko zamieniła się w pasmo kompromitacji. Gdy Giertych zasłabł i karetka zabrała go do szpitala, prokuratura chciała za wszelką cenę postawić mu zarzuty. Odczytano je, gdy Giertych leżał nieprzytomny na szpitalnym łóżku.
Sąd ocenił, że było to bezprawne, nieetyczne i nieskuteczne, co oznacza, że Giertych nie jest podejrzanym. Sąd uchylił nałożony przez prokuraturę zakaz wykonywania zawodu adwokata oraz nakaz wpłacenia 5 mln zł poręczenia majątkowego.
Prokuratura nie może pogodzić się z decyzjami sądu i w komunikatach prasowych nadal nazywa Giertycha podejrzanym, pisząc o nim „Roman G.”. Do szukania haków na Giertycha powołano specjalny zespół prokuratorów.
Śledztwo w sprawie Romana Giertycha przenoszone z miasta do miasta
W ostatnich dniach po raz kolejny przeniesiono śledztwo w sprawie Giertycha. Na początku zajmowała się nim prokuratura we Wrocławiu, ale nie była przekonana, że doszło do przestępstwa. Chciała powołać biegłych. Śledztwo jednak jej odebrano i przekazano do Poznania. Tutejsi prokuratorzy nie mieli już takich dylematów, zdecydowali o zatrzymaniu Giertycha i postawieniu zarzutów. Ale okazali się nieskuteczni.
Czara goryczy przelała się, gdy poznańscy prokuratorzy sami uchylili własną decyzję o lustracji rachunków bankowych Romana Giertycha. Zgodzili się bowiem z sądem, że Giertych nie jest podejrzanym, bo nie doszło do skutecznego przedstawienia mu zarzutów. Po tej niesubordynacji sprawę odebrano prokuraturze w Poznaniu i przekazano do prokuratury w Lublinie.
Według naszych informatorów śledztwem od początku sterują jednak agenci CBA. Poznańscy śledczy dostali od CBA gotowiec: to agenci napisali zarzuty dla podejrzanych, w tym dla Giertycha, a prokurator jedynie je podpisał.
Źródło:wyborcza.pl