Strona główna / Relacje z sądów - aktualności / Miasto przegrało z emerytem

Miasto przegrało z emerytem

Miasto Poznań nie otrzyma 200 złotych. W imieniu magistratu Zarząd Transportu Miejskiego pozwał emeryta Adama S. Miał on jechać tramwajem linii nr 4 bez biletu. Sąd oddalił powództwo.

Sprawa trafiła do sądu, bo zdaniem kontrolera Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu, 65-letni Adam S. jechał 3 lutego 2009 roku, bladym świtem w tramwaju linii nr 4, bez ważnego biletu. Adam S. twierdzi, że w tramwaju nie mógł przebywać, ponieważ w tym czasie pracował, kilka kilometrów od miejsca zdarzenia. Kontroler biletów utrzymuje, że wezwał patrol policji, która wylegitymowała gapowicza i stad ZTM dysponował jego danymi.
W korespondencji pomiędzy Adamem S. a przewoźnikiem miejskim można wyczytać, że mandat za jazdę bez biletu został mu wystawiony na podstawie danych uzyskanych przez policję. Adam S. neguje jednakże fakt jakiejkolwiek interwencji policji w stosunku do swojej osoby. Jako potwierdzenie swoich racji podaje,że w żadnym dokumencie sprawy w sądzie nie podano numeru jego dowodu osobistego, który miał rzekomo pokazać policjantom.
Sędzia Gerard Bochyński wystosował stosowne pismo do Komisariatu Policji Poznań Stare Miasto z zapytaniem, a policjanci grzecznie odpowiedzieli: że 3 lutego 2009 roku nie byli wzywani do żadnej interwencji w celu spisania opornego pasażera, jak też nie przeprowadzano takiego legitymowania na terenie komendy.
Rzadko się zdarza, aby sąd podczas rozprawy cywilnej o zapłatę odbierał przyrzeczenie prawdomówności od świadka. W obliczu jednak pisma z policji, nie tylko pouczył 26-letniego Ireneusza M. kontrolera biletów ZTM w Poznaniu, ale i odebrał od niego rotę przyrzeczenia. Kontroler oświadczył sadowi, że z uwagi na upływ czasu nie przypomina sobie zdarzenia. Dodał, że pierwszy raz na oczy widzi Adama S. Oświadczył dodatkowo, że w sytuacji gdy pasażer bez biletu nie chce podać swoich danych, to wzywana jest policja.
W tej sytuacji sąd oddalił powództwo. Miasto Poznań nie wykazało, co było jego obowiązkiem, że Adam S. jechał bez ważnego biletu, i że to jego dane trafiły do dyrekcji MPK. Oddalił żądanie zapłaty kwoty 200 złotych wraz z należytymi odsetkami.
Kasa miejska nie wzbogaci się zatem, ale powstaje inny ? bardzo poważny problem. Emeryt bardzo się ucieszył, że nie musi nic płacić, bo tylko o tu mu chodziło. Zastanawia jednak – skąd do MPK trafiły dane Adama S. skoro jak wykazał proces nie jechał on tramwajem linii nr 4 i nie był legitymowany przez policję. W dobie ochrony danych osobowych każdego z nas niepojęte jest, że radca prawny MPK, który wystosował pozew do Sadu Rejonowego w Poznaniu nie tylko pozwał niesłusznie nie mającego nic wspólnego ze sprawa emeryta podając w nie wiadomo jaki sposób zdobyte niepełne jego dane osobowe. Powstaje problem, mówiąc wprost, podejrzenie popełnienia przestępstwa, jakim niewątpliwie jest posługiwanie się nielegalne uzyskanymi danymi osobowymi. Tę sprawę muszą wyjaśnić organa ścigania.

Sprawdź także

Sędziowie pozwali S. Piotrowicza

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia Krzysztof Rączka złożyli pozew przeciwko posłowi Prawa …