Strona główna / Relacje z sądów - aktualności / Ograbiono z majątku upośledzoną kobietę

Ograbiono z majątku upośledzoną kobietę

Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto wyjaśnia sprawę Ewy S.która w wyniku pożyczki w wysokości 130.000 złotych od spółki „K” ze Swarzędza straciła cały swój majątek, 22-hektarowe gospodarstwo. Umowy były zawierane w obecności notariusza z absolwentką szkoły specjalnej, która nie rozumie podstawowych pojęć, a pieniądze są dla niejczystą abstrakcją. Gotówki zresztą nigdy nie otrzymała bo przedstawiciel spółki wziął większą część kwoty jako prowizję, a resztę zabrała „serdeczna przyjaciółka”.
Czy tego wszystkiego nie widział notariusz? Czy umowy zawarte z osobą upośledzoną umysłowo są ważne, to obecnie wyjaśnia prokuratura, która w tej sprawie wszczęła śledztwo. Rejenci rozpoczęli postępowanie wyjaśniające. Ewa S. mieszka w Ryczywole wraz z matką. Ukończyła trzydzieści dwa lata niemniej jednak poziom jej rozwoju intelektualnego absolutnie nie przystaje do jej wieku. Ewa S. ukończyła szkołę specjalną ma również lekką niepełnosprawność ruchową. Pozostając na co dzień przy matce /ojciec zmarł kiedy była jeszcze dzieckiem/ w zasadzie nie pracowała pomagając jej w domu.
W ostatnim czasie Ewa S. nawiązała kontakty z Moniką W. zamieszkałą w odległej o 2 km od Ryczywołu miejscowości Krężoły. Monika W. zamieszkiwała tam wraz z dwójką dzieci , partnerem oraz jego bratem. Ewa S. poproszona o pomoc /Monika W. powiedziała jej że ma raka/ dowoziła tym ludziom artykuły spożywcze rowerem. Pewnego dnia Monika zaproponowała Ewie S. by nawiązała relacje z bratem swojego partnera, mówiąc, że ?ma dla niej fajnego faceta?. Zostawiła ze swoim partnerem jego brata sam na sam z koleżanką. W konsekwencji Ewa zaszła w ciąże. Fakt bycia w ciąży ukrywała przed matką. W październiku 2014 r urodziła dziecko. Matka Ewy w związku z przebytą ciężką operacją wiosną ub. roku sama wymagała opieki, w tym czasie jej nadzór nad córką był bardzo ograniczony.
W lipcu 2012 r. zmarły wujek przekazał Ewie S. w drodze testamentu zabudowane gospodarstwo rolne o powierzchni ponad dwudziestu dwóch hektarów w Brzeźnie. Na nieruchomości pozostała jej ciocia, jako uprawniona z tytułu służebności. Nieruchomość była dzierżawiona przez Dorotę K. W połowie listopada 2014 roku Dorota K. otrzymała pismo z którego wynika, że nieruchomość, którą dzierżawi nabyła spółka ?K? ze Swarzędza. Okazało się, że Ewa S. zbyła spółce „K” całą nieruchomość za trzysta tysięcy złotych, przy czym obecnie spółka jest gotowa ją odsprzedać dzierżawcy za kwotę 600 000 zł.
Całe nieszczęście rozpoczęło się, gdy koleżanka Ewy S.? Monika W. widząc że Ewa ulega jej wpływom i wiedząc że wuj przepisał jej gospodarstwo rolne prosiła ją o pożyczkę w kwocie 50 000 zł. Kiedy Ewa oświadczyła, że nie ma pieniędzy namówiła ją, żeby zadzwonić ?na ogłoszenie z gazety bo tam widziała że dają pożyczki pod zastaw?. Kobiety zadzwoniły pod wskazany w anonsie zamieszczonym w lokalnej prasie numer z Ewą skontaktował się mężczyzna, który zawiózł ją do Urzędu Gminy oraz Sądu Rejonowego, Wydziału Ksiąg Wieczystych w Czarnkowie. Na miejscu dokonał oględzin wpisów w księgach wieczystych , rejestrach gruntów i oznajmił, że niebawem się odezwie. Zadzwonił z zastrzeżonego numeru i zaproponował wyjazd do Poznania. Na miejscu, w kancelarii notarialnej w Poznaniu czekał już drugi mężczyzna ? Paweł W. który w imieniu spółki „K” z ograniczoną odpowiedzialnością w Swarzędzu zawarł z Ewą S. umowę pożyczki kwoty 130 000 złotych. Zabezpieczeniem spłaty pożyczki była zawarta w tym samym dniu umowa o przewłaszczenie nieruchomości Ewy S. na zabezpieczenie zaciągniętej pożyczki. Umowy pożyczki i przewłaszczenia nieruchomości zawarto w Kancelarii Notarialnej Krzysztofa D. z Poznania.Wszelkie dane do umowy posiadała i przedłożyła do kancelarii spółka „K”.
Ewa S. pamięta z rozmowy z mężczyzną, który wiózł ją do Poznania i z Poznania do Ryczywołu, że ten zapewniał ją, że pomoże jej znaleźć pracę w Niemczech w charakterze opiekunki osób starszych, i że tam zarobi „dużo pieniędzy” co było jej marzeniem. Na pytanie czy coś jadła po drodze odpowiada że ten Pan dawał jej coś do picia ? Ewa S. kompletnie nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji mających w tym dniu czynności prawnych. Ciężko chora wymagająca opieki matka też nie wiedziała nic o postępowaniu córki Ewy jej koleżanki Moniki W. i osób ze spółki „K”. Zarazem jakoby chora na raka „koleżanka” Monika W. poradziła Ewie żeby nie mówiła nic swojej chorej mamie o pożyczanych pieniądzach i o dostarczanej jej przez Ewę żywności. Pod koniec września ubiegłego roku, mężczyzna, który wiózł Ewę S. do Poznania znów się z nią skontaktował.
Następnie umówionego dnia, to jest 29 września 2014 r. / już w 5 tygodni po „udzieleniu” pożyczki która miała trwać rok ! / koleiny raz zawiózł ją do tej samej Kancelarii Notarialnej w Poznaniu. Na miejscu kobieta podpisała przygotowane umowy /nr rep. A 4164/2014/ która mówi że kwota pożyczki 130 000 zł została w tym dniu spłacona i jednocześnie umowę sprzedaży /nr rep. A 4172/2014/ należącej do niej nieruchomości /to jest gospodarstwa rolnego będącego przedmiotem spadku/ za kwotę 300 000 zł. Według treści aktu sprzedaży /nr rep. A 4172/2014/ , którego znaczenie stara się jej wyjaśnić rodzina, ? Ewa S. miała otrzymać w dniu zawarcia umowy kwotę 205 000 zł tytułem ceny. Okazuje się, że u notariusza pokrzywdzona otrzymała około 55 000 tysięcy. Po wyjściu z kancelarii mężczyzna, który odwiózł następnie dziewczynę do Ryczywołu zabrał jej ponad pięćdziesiąt tysięcy złotych- tłumacząc, że to prowizja. Dziewczyna nie protestowała. Uznała, że skoro tak – to tak musi być. Dla Ewy S. kwoty 205 000 , 130 000 , 300 000 nie są kwotami które ona ogarnia – z wartości których zdaje sobie sprawę, dla niej jest to poprostu dużo, przy czym jak wynika z rozmów z nią, te wyjazdy do Poznania, składne tam podpisy robiła tylko w celu pożyczenia pieniędzy. W kilka dni później na rachunek Pani Ewy S. dokonano wpłaty , tytułem ?zgodnie z aktem notarialnym z dnia 29 września 2014 r. 4172/2014? kwoty 95 000 zł , przy czym wraz z pieniędzmi na koncie, pojawia się w Ryczywole Pan któremu Ewa przekazuje kwotę 51000,- zł znowu jako „prowizję” .
W tym miejscu w opisywanej historii ponownie pojawia się również Monika W. i jej partner. Za ich namową Ewa w kilku wypłatach pobiera z banku niemal całą pozostałą kwotę z przelewu. Pieniądze zostały przekazane Monice W. jako pożyczka. Od czasu wypłaty pieniędzy Monika W. nie kontaktuje się z Ewą S. Niewątpliwie zarówno postępowania osób fizycznych reprezentujących spółkę „K”, która udzieliła pokrzywdzonej pożyczki oraz doprowadziła do zakupu od niej nieruchomość wypełnia znamiona występku oszustwa. Ewa S. jest osobą nieporadną i była niezdolna do należytego pojmowania przedsiębranego działania. Została doprowadzona do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci zbycia nieruchomości. Pomijając już fakt, że w rzeczywistości nie otrzymała za nią /nieruchomość/ żadnego wynagrodzenia – poza przelewem ? nie rozumiała tej czynności.
Należy podkreślić dysproporcje pomiędzy wartością rynkową nieruchomości oraz kwotą wskazaną na rachunku. Czy urząd skarbowy, do którego musi trafić każda taka umowa sprzedaży nie był zdziwony ceną za 22 hektarowe gospodarstwo. Miejmy nadzieję, że prokuratorskie śledztwo wyjasni także i te sprawy.
Niewątpliwie niepełnosprawna Ewa S. została oszukana przez spółkę „K” jak i Monikę W. albowiem nie była zdolna do zrozumienia, że zawierając umowę pożyczki pozbędzie się przepisanego testamentem przez wuja gospodarstwa rolnego, mającego być jej źródłem urzymania. Zamiarem bezdzietnego zmarłego wuja było zabezpieczenie bytu materialnego niepełnosprawnej siostrzenicy. Wykorzystano jej naiwność. Czy Polska jest rajem dla oszustów, czy też państwem prawa? Prokuratorskie śledztwo ma potrwać trzy miesiące.

Sprawdź także

Sędziowie pozwali S. Piotrowicza

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia Krzysztof Rączka złożyli pozew przeciwko posłowi Prawa …