Strona główna / Piaskiem w oczy / Muszę cię mieć

Muszę cię mieć

Każdy chyba jeszcze pamięta rechot Andrzeja Leppera, szefa „Samoobrony”, który na wieść, że jego partyjny kolega działający w strukturach tej partii w Europarlamencie jest podejrzany o zgwałcenie belgijskiej prostytutki zaczął się śmiać.

Przewracając oczami, rozkładając bezradnie ręce i wydobywając z siebie ten odgłos, mający być śmiechem, powiedział przed kamerami telewizyjnymi: „To jak to jest? Naprawdę można zgwałcić prostytutkę? Nie wiedziałem o tym”. O tym, co jest gwałtem, a co nie jest, Andrzej Lepper i jego zastępca w „Samoobronie” Bogdan Łyżwiński przekonają się w polskim sądzie, gdyż obaj zostali oskarżeni o zgwałcenie kilku działaczek „Samoobrony”, które na pewno prostytutkami nie były. Nie jestem sympatykiem kultury amerykańskiej i przejmowanych przez nasze społeczeństwo wszystkich jej wytworów, ale w jednym im się udało- w sferze sexu. W USA dzieci uczą już od przedszkola: jak dziewczyna mówi „nie”, to mówi ?nie”, a nie jak sobie tłumaczą obywatele RP „być może”; a gdy mówi „być może” to marzy tylko o tym, aby jak najszybciej iść z facetem do łóżka. Jedynym przyzwoleniem jest wyraźne „tak”. Nie wszyscy jednak to słyszą, albo udają, że słyszą i dlatego dokonują dziwnych interpretacji filologicznych. Ich jedynym interpretatorem jest sąd, i o ile w USA trybunały nie wahają się skazać gwałcicieli na kilkadziesiąt lat więzienia, w polskich realiach gwałt jest wciąż tylko występkiem i dolna granica zagrożenia to rok pozbawienia wolności. Dopiero od kilku miesięcy trwają dyskusje, aby to przestępstwo uznać za zbrodnię, i żeby minimalna kara więzienia oznaczała trzy lata pobytu za kratkami.

Co wieczór odbywają się szampańskie zabawy, potańcówki czy spotkania kameralne( jakoś w czasach kryzysu nie słyszy się o karnawałowych balach), podczas których kobiety emanują swoją urodą i zmysłowością, a ich strój często odkrywa skrywane pokusy ich ciała. Często jest to zachętą do intymniejszej znajomości, najczęściej jednak wyrazem emancypacji kobiety. Niestety, niektórzy mężczyźni wyzywający ubiór, kokieterię i zalotny uśmiech biorą jako zachętę do spędzenia nocy. Rozczarowani, kiedy słyszą „nie” dochodzą siłą swoich „praw” zdobywcy. Statystyki kryminalne w przypadku przestępstwa zgwałcenia są iluzoryczne. Oficjalnie liczba gwałtów w kraju oscyluje wokół pięciu tysięcy ( w Wielkopolsce, około 500) ale jest to ten rodzaj przestępstwa, w którym mamy do czynienia z tzw. „ciemną liczbą”. Oznacza to, że oficjalną liczbę zgłoszeń danego przestępstwa trzeba przemnożyć przez jeszcze inną liczbę. Jaką? Zdaniem ekspertów liczbę oficjalnie zgłoszonych kradzieży trzeba przemnożyć przez, trzy, ale już liczbę gwałtów przez…10. Oznacza to, że oficjalnie zgłaszana jest, co 3 kradzież, co czwarty rozbój i co dziesiąty gwałt.

Dlaczego? Wstyd, wstręt i szok psychiczny powodują, że zgwałcona kobieta chce o wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Marzy najczęściej tylko o kąpieli w gorącej wodzie, zmianie bielizny i o tym, żeby nikt się o tym nie dowiedział…. Zdaniem prawników zgwałcone ofiary powinny być natychmiast poddane terapii psychologicznej. Wtedy nie tylko reakcje takiej kobiety w sali sądowej i podczas śledztwa byłyby zupełnie inne, ale przy okazji wykluczono by też przypadki rzekomych gwałtów(, bo i takie bywają), kiedy to gwałt ( rzekomy) jest narzędziem zmuszenia mężczyzny do określonego zachowania. Wbrew pozorom przestępstwo zgwałcenia spotyka się z totalną społeczną dezaprobatą. Nawet kolesie spod budki z piwem nie mają nic przeciwko temu, aby gwałcicielom wymierzać surowe kary. Odchodzi w niebyt stereotyp, że wszystkiemu jest winna kobieta. Że skoro do czegoś doszło, to ona musiała chcieć, a potem się jakoś jej odechciało. Praktycznie i psychologicznie ( poza wyjątkami) jest to nieprawdopodobne.

Swoboda życia płciowego należy do najbardziej osobistych i intymnych dóbr człowieka. Łamanie tej swobody w celu zaspokojenia własnego popędu seksualnego przy pomocy przemocy fizycznej nazywa się właśnie zgwałceniem. Darujmy sobie analizę zachowań, co najmniej dwuznacznych. W naszym kręgu kulturalnym zaproszenie na kawę do własnego mieszkania, pod nieobecność domowników, może być traktowane jako przyzwolenie na coś więcej. Może, ale nie musi. Najczęściej zaproszenie na kawę, oznacza zaproszenie na kawę, a nie do łóżka. Trzeba wiedzieć, że w naszym kraju można być skazanym nawet za zgwałcenie żony, kiedy mąż dochodzi małżeńskich praw wbrew jej woli. Wszystko zależy, zatem od stopnia kultury i kobiety i mężczyzny. Najczęściej do takich spotkań dochodzi, gdy oboje wypili sporo alkoholu, i gdy hamulce moralne puszczają. Bywa, że kobieta rano, widząc koło siebie mężczyznę, zaczyna dochodzić do wniosku, że chyba została zgwałcona. Są to jednak rzadkie przypadki.

ajczęściej nie ma wątpliwości, że chodzi o gwałt. Podarta suknia, rozerwana bielizna, siniaki na całym ciele. Aby dokonać gwałtu trzeba użyć przemocy fizycznej. Charakterystyczne, że młode, niedoświadczone seksualnie kobiety w przypadku prób gwałtu bronią się bardzo intensywnie, nie tylko krzyczą, ale używają przede wszystkim podstawowej kobiecej broni- paznokci. W 95 procentach przypadków wystarcza to, aby napastnik zrejterował. Kobiety mające doświadczenie seksualne, jak dowodzi praktyka, po pierwszych próbach podjęcia obrony stają się pasywne, co wykorzystują sprawcy. Głośny, przeraźliwy krzyk najczęściej płoszy gwałciciela, a jednocześnie sprowadza pomoc. Są to jednak dywagacje, chociaż potwierdzone naukowo. Napastnik uzbrojony w nóż czy kij basebolowy potrafi każdego zmusić do milczenia. To, dlatego dla sprawcy gwałtu nie ma u nas kary dożywocia, czy 25 lat więzienia, aby zdesperowany nie zabijał ofiary. Nie ma najmniejszych wątpliwości w przypadku gwałtu zbiorowego, albowiem ten cechuje się swoistą specyfiką. Gwałt zbiorowy jest pozbawiony jakiegokolwiek elementu seksualnego z punktu widzenia pobudek i motywów sprawców. Na czoło wysuwają się aspekt agresywnego zamanifestowania całkowitej pogardy i negacji zasad współżycia społecznego. Dla sprawców gwałtu zbiorowego kobieta jest szmatą,a w „klasycznym” gwałcie, poza wyjątkami, ofiara jest jednak kobietą. W gwałcie zbiorowym brak jest nawet szczątkowych cech intymności. Ofiara przestaje być podmiotem-partnerem stosunku, zostaje sprowadzona do rangi absolutnego przedmiotu. Nikt nie może dać recepty na uniknięcie gwałtu. Ofiarami padają i dzieci, i młode, i starsze kobiety, ba, nawet staruszki. I ładne, i te, którym natura nie dała urody. Wiktymologia ( nauka o ofiarach przestępstwa) utrzymuje, że niektóre osoby są predysponowane do zgwałcenia. Wiedząc o tym wiadomo, co robić, aby nie kusić losu.

W XXI wieku nie będę mówić kobietom, aby nie ubierały się wyzywająco i zakładały stanik, o stringach nie wspominając. Byłoby jednak dobrze, aby wzorem swoich babć nigdy nie tańczyły z pijanymi, a przenigdy nie wracały z zabawy same. I żeby wiedziały, że uroczy Don Juan po wypiciu kilku głębszych, a nawet na trzeźwo, w sytuacji sam na sam, może zamienić się w bestię. Licho nie śpi. A jeżeli już dojdzie do najgorszego? Trzeba przełamać wstyd i udać się do najbliższego posterunku policji. Tam już wiedza, co robić. Od kilku dobrych lat policjantów uczy się na specjalnych kursach jak postępować z ofiarami gwałtu. Często można liczyć na pomoc psychologa. Coraz częściej fakt zgwałcenia można zgłosić policjantowi kobiecie. Trzeba jednak i pomóc organom ścigania. Przezwyciężając odrazę zgwałcone kobiety powinny o razu pójść na policję, a dopiero potem do wanny. Ślady biologiczne mogą być koronnym argumentem, aby obalić tezę gwałciciela, że ona przecież chciała…..

Sprawdź także

Kryzys praw człowieka

“Świat siedzi na społecznej, politycznej i ekonomicznej tykającej bombie zasilanej przez rozwijający się kryzys praw …