Strona główna / Relacje z sądów - aktualności / Policjanci nie musieli strzelać

Policjanci nie musieli strzelać

Sędzia Antoni Łuczak z poznańskiego Sądu Okręgowego uznał czterech policjantów Marcina B., Jarosława S., Pawła Ś. i Roberta Z. winnymi tego, że 29 kwietnia 2004 roku nadużyli swoich uprawnień podczas akcji zatrzymania niebezpiecznego przestępcy, podczas której, w wyniku tragicznej pomyłki, zastrzelili i okaleczyli dwoje niewinnych ludzi. Sąd skazał ich na kary po 2 lata więzienia, zawieszając ich wykonanie na 3 lata. Po dziesięciu latach od zdarzenia, 9 lipca tego roku Sąd Okręgowy w Poznaniu już trzeci raz ogłosił wyrok w sprawie tragicznej pomyłki na ulicy Bałtyckiej w Poznaniu. Policjanci byli dwukrotnie uniewinniani, albowiem sąd przyjmował, że działałi oni w stanie wyższej koniecznosci, bronili się bowiem przed bezprawnym na nich zamachem. Dopiero po uchyleniu wyroku zimą ubiegłego roku przez Sąd Najwyższy, rozpoczął się trzeci przewód sądowy Zmarły kierowca Łukasz Targosz według relacji policjantów chciał ich przejechać.
Sąd Najwyższy kazał dokładnie przyjrzeć się tej kwestii. Sędzia Antoni Łuczak uznał, że policjanci przekroczyli swoje uprawnienia. Zadaniem policji jest zapewnienie ładu i bezpieczeństwa oraz ochrona życia i zdrowia ludzi, nawet z narażeniem własnego, a nie dokonywanie samosądu.. Podczas próby wylegitymowania pasażerów podejrzenego Rovera, policjanci zdaniem sądu złamali zasady rozporzadzenia w sprawie zatrzymań pojazdu i legitymowania kierowców, a następnie, kiedy kierowca zaczął uciekać, złamali rozporzadzenie o zasadach użycia broni. Mogli sięgnąć po inne środki, ale oni woleli strzelać, zdaniem sądu zupełnie niepotrzebnie.
Powinni sobie zdawać sprawę, że narażają na utratę życia szereg postronnych ludzi. Oni jednak strzelali do samochodu, w którym siedział „nierozpoznany” przez nich człowiek. Wiedzieli, że kierowca nie ma nic wspólnego z Sebastianem Szczotem i dlatego poszli ich wylegitymować. Kiedy kierowca zaczął uciekać, a już nigdy nie dowiemy się jakie kierowały nim przesłanki, poliocjanci błędnie zakładając, że pasażer to Sebastian Szczot ( a był to młody chłopak Dawid Lis, całkmowicie niewinny) oddali w ich kierunku 39 strzałów. Mając na względzie doskonałą opinię o policjantach i dobre rokowania na przyszłość, sąd zawiesil wykonaie kary na trzy lata. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona już zapowiedziała apelację. Wyrokiem byli natomiast usatysfakcjonowani adwokat Agata Michalska- Olek i adwokat Wiesław Michalski pełnomocnicy ofiar, którzy przez dziesięc lat dowodzili, że policjant nie ma prawa strzelać kiedy chce. Dopiero kiedy Sąd Najwyższy podzielił ich zastrzeżenia i nakreslil wyraźne wytyczne, kolejna odsłona procesu pozwoliła na inny osąd sprawy.
X X X
Do tragicznej strzelaniny doszło w nocy 29 kwietnia 2004 r. w Poznaniu. Policjanci, w nieoznakowanych autach, chcieli zatrzymać kierowcę samochodu marki Rover – podejrzewali bowiem, że jedzie nim poszukiwany, groźny przestępca. W czasie próby zatrzymania oddali w stronę samochodu 39 strzałów. Trafiony w głowę kierowca pojazdu Łukasz targosz zginął na miejscu, a pasażer Dawid Lis został ciężko ranny, do dzisiaj porusza sie na wózku inwalidzkim. Jak się okazało – żaden z nich nie był poszukiwanym przestępcą.
Do Sądu Okręgowego w Poznaniu sprawa trzeci raz wróciła jesienią ubiegłego roku po tym jak Sąd Najwyższy uchylił 17 stycznia 2013 roku uchylił wyrok uniewinniający policjantów. Zwracając sprawę do ponownego rozpatrzenia sąd stwierdził, że należy ocenić legalność użycia broni palnej, gdy pociąga ono za sobą niebezpieczeństwo dla osób postronnych.
W środę 2 lipca podczas mów końcowych prokuratura ponownie twierdziła, że policjanci złamali wszelkie reguły pracy operacyjnej i popełnili tragiczne błędy podczas próby zatrzymania.. Oskarżyciel publiczny zażądał dla Marcina B. i Jarosława S. kar po dwa i pół roku więzienia, a dla Pawła Ś. i Roberta Z. kar po dwa lata pozbawienia wolności. Pełnomocnik rodziny ofiar adwokat Jakub Antkowiak mówił, że sąd czeka trudne zadanie. Musi orzec czy taki incydent jak na ul. Bałtyckiej ma przyzwolenie państwa, i ludzie, któryz doprowadzili do smierci i kalcetwa sa niewinni, czy też policjant musi się poważnie zastanowić czy musi strzelać. 10 lat temu na pewno nie musieli strzelać. Obrona dowodziła, że policjanci, czyli ramię władzy żadnego błędu nie popełnili i mieli całkowie prawo strzelać. Działali w imię interesu publicznego i społecznego, a w takim przypadku winę musi wziąć na siebie państwo, które wypłacilo stosowne odszkodowania. Dlatego zażądali uniewinnienia swoich klientów.
Poniżej cytujemy niektóre tezy Sądu najwyszego, ktory nakazał po raz trzeci rozpoznać sprawę. W tej sprawie zapadły wcześniej dwa wyroki uniewinniające policjantów. Oskarżeni policjanci przekonali czterokrotnie sądy pierwszej i drugiej instancji, że podczas akcji działali zgodnie z prawem i nie mają sobie nic do zarzucenia. Podkreślali, że zanim doszło do strzelaniny, Dawid Lis i jego kolega Łukasz uciekali, a tuż przed wystrzałami policjanci pokazali nastolatkom legitymacje i głośno krzyczeli, że są z policji. Ostatni wyrok w sprawie strzelaniny wydano we wrześniu 2011 roku w Sądzie Apelacyjnym. Wcześniej już dwukrotnie policjanci biorący udział w akcji zostali uniewinnieni przez sąd. Mimo to prokurator przygotował kasację w tej sprawie. Mając to na względzie, konieczne jest ustalenie motywacji, jaką kierował się Łukasz Targosz, próbując odjechać kierowanym przez siebie pojazdem, zwłaszcza, że z niektórych faktów ustalonych przez Sąd I instancji można byłoby wnioskować, że błędnie odczytywał on intencję policjantów.(…) Dopiero dokonanie rzetelnych ustaleń faktycznych w tym zakresie pozwoli przesądzić o tym, czy zostały spełnione wszystkie warunki dopuszczalnego użycia broni wynikające z art. 17 ust. 1 pkt 1 ustawy o Policji. W przypadku bowiem, gdyby wcześniejsze nieprawidłowe i zawinione zachowanie policjantów, wywołało uzasadnione przekonanie, że zachodzi zamach uprawniający do obrony koniecznej, to wtedy użycie broni wobec osoby, która działając w takim przekonaniu podejmuje zachowania skierowane przeciwko policjantom, musiałoby spełniać w sposób bezwzględny warunki subsydiarności i proporcjonalności. Dotyczy to w szczególności wypadku, w którym błąd był nie do uniknięcia.(…) Mając na względzie powyższe uwagi, trzeba stwierdzić, że zgodnie z art. 17 ust. 1 pkt 1 w zw. z ust. 3 ustawy o Policji, warunkiem braku odpowiedzialności karnej za użycie przez policjanta broni palnej, prowadzące do naruszenia lub bezpośredniego zagrożenia dóbr prawnie chronionych, jest wykazanie, że sposób tego użycia był racjonalnym środkiem odparcia zamachu, użycie broni nie powodowało bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia osób trzecich, spełniony został wymóg minimalizacji szkód oraz nie zachodzą przesłanki bezwzględnej subsydiarności użycia broni, co obejmuje w szczególności sytuacje, gdy zamach został wywołany przez wcześniejsze nieprawidłowe i zawinione działania policjantów. Analiza tych warunków normatywnych wymaga od Sądu I instancji dokonania dodatkowych ustaleń faktycznych, których sąd ten nie przeprowadził wchodząc z błędnej interpretacji treści art. 17 ust. 1 pkt 1 ustawy o Policji, a co zaakceptował Sąd Odwoławczy.(…) Należy zgodzić się z pełnomocnikiem oskarżyciela posiłkowego, że orzekające w sprawie Sądy nie wyjaśniły dostatecznie powodów, dla których uznały, że zachowania funkcjonariuszy policji poprzedzające użycie broni, zgodne były z powołanymi regulacjami rozporządzeń wykonawczych. (…) Orzekające Sądy błędnie zinterpretowały treść § 4 i 5 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 30 grudnia 2002 r. w sprawie kontroli ruchu drogowego oraz § 2 w zw. z rozdziałem 2 rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie trybu legitymowania zatrzymywania osób, a także relację, jaka zachodzi między tymi regulacjami, co doprowadziło do nieuzasadnionych wniosków w zakresie oceny zachowań oskarżonych w perspektywie tych przepisów.

Sprawdź także

Sędziowie pozwali S. Piotrowicza

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf i sędzia Krzysztof Rączka złożyli pozew przeciwko posłowi Prawa …